Podejrzewano u niego zaawansowany nowotwór. Wtedy przypomniał sobie słowa tej nowenny

Podejrzewano u niego zaawansowany nowotwór. Wtedy przypomniał sobie słowa tej nowenny
(fot. shutterstock.com)
Benedykt z Krakowa

"Lekarze zdecydowali się wysłać próbki krwi do specjalistycznej analizy. Wyniki miały przyjść w ciągu pięciu dni. Na ten czas dostałem przepustkę do domu. Gdy przyszły wyniki, okazało się...".

Od urodzenia często chorowałem. Były to choroby zagrażające życiu, wymagające hospitalizacji i dłu­gotrwałego leczenia. Pod tym względem były ze mną straszne problemy. Starałem się nie myśleć o tych chorobach, po prostu przyzwyczaiłem się do takiej sytuacji. Mówiłem sobie, że taki mój los lub że mam pecha. Dzięki Bogu wychodziłem ze wszystkiego obronną ręką.

DEON.PL POLECA

Wszystko się zmieniło, gdy w 2002 r. niespodzie­wanie trafiłem do szpitala. Lekarze powiedzieli, że mam guza. Przeszedłem operację. Po operacji przyszła do mnie rodzina i przynieśli mi obrazek, szatkę i No­wennę do Dzieciątka Jezus Koletańskiego, także wodę Dzieciątkową i inne nowenny. Modliłem się z całych sił, prosząc Boga o zdrowie, piłem wodę Dzieciątkową i polewałem nią ranę. Już nazajutrz po operacji cho­dziłem, a po pięciu dniach opuściłem szpital.

Cały czas modliłem się, prosząc o zdrowie, o to, żebym nie miał raka. Wyniki miały być czternaście dni po zabiegu, lecz przyszły dopiero po trzech i pół

tygodnia. Okazało się, że guz, który miałem, to no­wotwór złośliwy. Byłem w szoku. Kiedy dowiedzie­liśmy się o tym, moja żona była w ostatnim miesiącu ciąży i lada dzień miało przyjść na świat nasze dru­gie dziecko. Nie wiedziałem, co robić. W tym cza­sie codziennie odmawiałem nowenny i jednocześnie broniłem się przed myśleniem o chorobie. Dostałem skierowanie na leczenie, na oddziale hematologii. Wyprosiłem u lekarza jak najpóźniejszy termin le­czenia, gdyż chciałem być przy narodzinach dziecka.

Żona miała rodzić w prywatnej klinice. Tydzień przed porodem oglądaliśmy w telewizji program na temat takich placówek. Usłyszeliśmy, że często pod­czas jakichkolwiek komplikacji przy porodzie w takich klinikach nie jest udzielana natychmiastowa pomoc z powodu braku odpowiedniej aparatury, anestezjo­loga itd.

Zdecydowaliśmy się na poród w normalnym szpitalu. Po dwunastu godzinach porodu okazało się, że trzeba zrobić cesarskie cięcie, gdyż groziła zamar-twica płodu. Pobiegłem szybko do kościoła św. Jó­zefa, do Dzieciątka Jezus, i modliłem się o zdrowie dla żony i synka. W czasie modlitwy obiecałem Bogu, że będziemy wychowywali nasze dzieci od małego po chrześcijańsku i opowiemy im o tym, co się stało, aby i one ufały Bogu i wierzyły Mu. Poprosiłem też siostry o modlitwę. Często się modliłem, lecz wte­dy pierwszy raz tak naprawdę uwierzyłem i zaufa­łem Bogu, i stał się cud. Zaraz po wyjściu z kościoła

zadzwoniła do mnie położna, mówiąc, że mam syna, jest duży i zdrowy, a z żoną też wszystko w porządku.

Dwa dni później byłem już na oddziale chemiote­rapii. Gdy zobaczyłem tych wszystkich chorych ludzi, załamałem się i myślałem tylko o tym, że umrę. Sta­rałem się wziąć się w garść, ale nadaremnie. Obwi­niałem za to Boga, pytałem: "dlaczego ja?". Dopiero wieczorem przypomniałem sobie o modlitwie.

Uświa­domiłem sobie, że gdy poprzednim razem uwierzyłem i zaufałem Bogu, wszystko było w porządku. Zaczą­łem więc odprawiać Nowennę do Dzieciątka Jezus Koletańskiego. Po chwili przestałem się bać myśli o chorobie, co zmobilizowało mnie do dobrej modli­twy. Następnego dnia rano miałem robione badania, lecz ku zdumieniu lekarzy wyniki były dobre. Zrobili mi tomografię, USG, badanie krwi... Wszystko było w normie. Lekarze zdecydowali się wysłać próbki krwi do specjalistycznej analizy. Wyniki miały przyjść w ciągu pięciu dni. Na ten czas dostałem przepustkę do domu. Gdy przyszły wyniki, okazało się, że są do­bre - jestem zdrowy.

Doszedłem do wniosku, że wszystko, co mnie spo­tkało w życiu: choroby, nieszczęścia, było po to, abym spotkał na swojej drodze Dzieciątko Jezus, uwierzył w Jego moc i z dnia na dzień coraz bardziej umacniał się w wierze. Same modlitwy nie pomogą, trzeba wierzyć i ufać Bogu, bo wiara czyni cuda.

Więcej podobnych historii znajdziesz TUTAJ >>

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Opracowanie Katarzyna Pytlarz

Cudowne Dzieciątko Koletańskie - Opiekun na bezdrożach naszego życia

Dzieciątko Jezus z kościoła świętego Józefa w Krakowie od wieków wstawia się za ufającymi w Jego pomoc wiernymi. Choć tak małe, nikogo nie pozostawia bez opieki....

Skomentuj artykuł

Podejrzewano u niego zaawansowany nowotwór. Wtedy przypomniał sobie słowa tej nowenny
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.