Święty Ignacy Loyola, gdy zachęca do modlitwy zwanej po polsku rachunkiem sumienia, proponuje, by człowiek, zanim zacznie sobie przypominać to, co się niedawno wydarzyło, dziękował za wszystko, co go ostatnio spotkało.
Modlitwa ta powinna wprowadzić w atmosferę cieszenia się tym, do czego zostaliśmy wezwani, czyli cieszenia się szczęściem (tym, które już mamy, i tym, na które czekamy). Jeżeli rachujemy się z sobą, czynimy to, aby otworzyć się na szczęście, by unikać na przyszłość tego, co je od nas oddala.
Tradycja chrześcijańska zalecała, aby przy przygotowywaniu się do spowiedzi nie tylko korzystać z przykazań, ale też sięgnąć po osiem błogosławieństw.
Nie wydają się one normatywne. Niby nie wskazują na to, co należy, a czego nie należy, a jednak pokazują drogę do szczęścia. A czegóż bardziej żałujemy, jak nie utraconych okazji do zasmakowania szczęścia?
Gdy myślę: "Nie żałuję", to dlatego, że czułem się (wtedy!) szczęśliwy. Dla jakiego szczęścia niczego bym nie żałował? Na to pytanie można próbować sobie odpowiedzieć, konfrontując się z ewangelicznym tekstem błogosławieństw.
Grecki termin makarioi można przetłumaczyć "błogosławieni", ale także "szczęśliwi". Jest to specyficzne szczęście. Ktoś mógłby wręcz wyśmiać tych, których Jezus w Kazaniu na górze nazywa błogosławionymi (szczęśliwymi).
Spróbujmy zrozumieć, o co chodzi Chrystusowi, albo o co Mu nie chodzi. Historia zna wiele interpretacji tego tekstu, bardzo różnych. My posłużymy się nietypową metodą. Każdemu błogosławieństwu towarzyszy obietnica, która stanowi jego drugą część. Myślę, że nie chodzi tu o abstrakcyjną zapłatę, ale o pewną logiczną konsekwencję przyjęcia takiej, a nie innej postawy. Dlatego może to być klucz do zrozumienia, o jaką postawę chodziło Jezusowi. Dzięki niemu dowiemy się, czego możemy żałować, jeżeli machnęliśmy ręką na te błogosławieństwa.
Proponuję wewnętrzne dialogi po każdym błogosławieństwie:
1. "Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie".
"Należy", czyli jesteśmy na płaszczyźnie posiadania. Człowiek może uczynić swoje niedostatki źródłem otwarcia się na Boże dary, na królestwo niebieskie. Bogactwo jest tu utożsamiane z postawą samowystarczalności, zabezpieczenia się na każdą okazję, żeby już nikt nie musiał mi pomagać; nawet Bóg nie potrzebuje mnie zbawiać.
- Nie żałuję, że do mnie nie należy królestwo niebieskie! Po co mi ono?
- A czy dobrze Ci z tym, że wszystko zależy tylko od Ciebie?
2. "Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni".
Pocieszani nie muszą być ci, którzy sami się pocieszają, którzy w każdym stresie potrafią zagłuszyć smutek, uciec od niego. Zamiast przejmować się złem, krzywdą bliźnich, starają się zagłuszyć sumienie, rzucając się w wir uciech i okłamywania samego siebie.
- Nie żałuję, że nie będę pocieszony!
- Do czasu.
3. "Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię".
"Posiądą ziemię", czyli zdobędą władzę. To ciekawe, że cisi będą władać światem. I nie chodzi tu o pochwałę szarych eminencji. Życie uczy, że tym, którzy są hałaśliwi i głośno zachwalają swoje walory, lepiej nie powierzać niczego, co wymaga solidności i odpowiedzialności.
- Nie żałuję, że nie posiadam ziemi! Po co mi władza?
- Może Tobie nie jest ona potrzebna, ale tym, którym mógłbyś służyć dzięki niej...
4. "Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni".
Widać tu dysonans między pragnieniem i nasyceniem. A jeżeli powiemy: między spragnionymi a nasyconymi, to już mamy do czynienia z nierównością. Napięcie wynikające z nierówności domaga się rozładowania, wyrównania.
Ci, którzy czują się nasyceni, nie pragną sprawiedliwości, bo boją się stracić to, co zdobyli w systemie, który był niesprawiedliwy.
- Nie żałuję, że nie jestem syty sprawiedliwości!
- Naprawdę, tak dobrze Ci pośród niesprawiedliwości?
5. "Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią".
Miłosierdzia dostępuje nie ten, kto korzysta z prawa do pomocy społecznej, ani nie ten, kogo chronią silni i wpływowi koledzy. Miłosierdzia tak naprawdę może dostąpić tylko ten, komu nikt inny by nie pomógł.
Jeśli zużywasz swoje siły i zasoby na czynienie aktów miłosierdzia, to często brakuje Ci na własne zabezpieczenie. Tylko wtedy masz szansę na prawdziwe spotkanie z Miłosiernym.
- Nie żałuję, że nie dostępuję miłosierdzia!
- Żartujesz? Czyżbyś był idealny?
6. "Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą".
Boga oglądać będą ci, którzy naprawdę tego chcą, dla których jest to ważniejsze niż wszystko inne. W ich działaniu nie ma innych intencji, jak na przykład sława, dobre imię, powodzenie, zaszczyty. W tym, co robią, kierują się czystą intencją, czyli są czystego serca.
- Nie żałuję, że nie będę oglądał Boga!
- A kogo chciałbyś oglądać?
7. "Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi".
Syn Boży, jak wiemy, wprowadził pokój między tymi, których oddzielał mur wrogości. Czytamy o tym w Liście do Hebrajczyków. Zrobił to jednak na krzyżu. Wprowadzanie pokoju łączy się z ofiarą. Jeśli podejmujesz się mediacji, pragnąc pogodzić zwaśnionych, stajesz między młotem a kowadłem. Obrywa ci się z obu stron. Taka jest właśnie misja Syna Bożego.
- Nie żałuję, że mnie nie nazywają synem Bożym.
- Co dla Ciebie znaczy: Być jak Bóg?
8. "Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie".
Znowu spotykamy się z obietnicą posiadania, która przypomina tę z pierwszego błogosławieństwa. Mamy posiąść królestwo niebieskie, jak Jezus. Cierpią dla sprawiedliwości ci, którzy narażają się na złość zadowolonych z niesprawiedliwości, tych, którzy dobrze się urządzili dzięki niesprawiedliwości. Jezus też naraził się możnym tego świata.
- Nie żałuję, że nie cierpię dla sprawiedliwości!
- Wolisz nie widzieć, nie słyszeć i nic nie mówić?
9. "Błogosławieni jesteście, gdy [ludzie] wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami".
Błogosławieni jesteście, gdy was prześladują. Oto paradoks Jezusowych zapewnień, a jednocześnie potwierdzenie prawdy, że wąska jest droga, która prowadzi do nieba.
- Nie żałuję, że mnie nie prześladują!
- Nie masz dość fałszywych przyjaciół?
Skomentuj artykuł