"Chcielibyśmy widzieć znak..." - prosili faryzeusze. Odpowiedź Jezusa była bezkompromisowa.
- Pokolenie złe i cudzołożne znaku szuka!
Dlaczego tak ostra odpowiedź?
Bo tych znaków, które Pan już dał, nie dostrzegli, a domagali się takiego, który by zamówili sami, który by odpowiadał ich pojęciom i zamiłowaniu do cudowności. Są koneserami, smakoszami znaków. Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się na dół. Jeśli jesteś Synem Bożym, zejdź z krzyża. Jeśli jesteś Synem Bożym, postąp tak, jak my byśmy postąpili, dysponując Twoją mocą. To by nas przekonało. A jeżeli dajesz inne znaki, to Twoja własna wina, że Ci nie wierzymy.
Jest to więc jeszcze jedno oblicze naszej niepamięci o tym, że Bóg jest absolutnie suwerenny i wolny. Że nie jest automatem, z którego po przyciśnięciu odpowiedniej kombinacji guziczków wypada żądany przedmiot. Że nie można Go w kieszeni nosić, i wyjmować, kiedy zechcemy, żeby zażyć jak tabakę.
Obiecał nam spełniać nasze prośby. Ale nigdy nie obiecał, że będzie je spełniał dokładnie tak, jak Mu podyktujemy. Za bardzo nas kocha.
Fragment książki „Mamy problemy”
Skomentuj artykuł