Słowa są znakami, które po części wyrażają, a po części zakrywają nasze wnętrze. Słowami jedynie sygnalizujemy to, co w nas jest. Nieraz też fałszujemy. Niekiedy mogą znaczyć coś określonego, ale wyrażać całkiem coś innego.
To samo słowo, np. Jezus, oznacza konkretną Osobę, ale można wyrazić w nim miłość albo drwinę, wymówić ze czcią albo jako jedno z przekleństw.
Eskalacja słów
Słowa przyciągają inne słowa, łączą się w zdania i wypowiedzi, zgadzają się z sobą lub sobie przeczą. Bardzo dobrze wiemy, co się dzieje w mediach, gdy ktoś z polityków wypowie choćby jedno zdanie czy nawet krótki, ale dosadny zwrot. Powstają kolejne ciągi słów. Gdy oglądamy wieczorne wiadomości, to zadziwia nas nieraz, jak to wszystko eskaluje, jak słowa stają się coraz cięższe, coraz bardziej ironiczne i drwiące, coraz częściej stają się mieczami, które tną i sieką na oślep.
Taka eskalacja słów, namnażanie się ich ilości i ciężaru, jest nam także znane z rodzinnych konfliktów. Małżeńskie czy rodzinne kłótnie powstają często z powodu nieopatrznie rzuconego słowa. I już nie jesteśmy w stanie zatrzymać ich ulewy. Czasem jedno słowo rozdziela rodziny głęboką przepaścią na długie lata.
Są słowa niszczące życie w człowieku. Czasem wdrukowują je rodzice swoim dzieciom. Zwroty takie jak: "zawsze ustępuj", "to przez ciebie", "ty nic nie potrafisz!" to niby nic - ot, słowa. A jednak - zostają. Padły w jakimś newralgicznym momencie relacji. Zapadają gdzieś głęboko. Co gorsza - pracują tam. Przetwarzają uczucia i myśli. Dorastając, dziecko jakby wciela te słowa: zawsze ustępuje, bierze całą winę na siebie, cokolwiek zacznie robić, zaraz się nie udaje. Całe życie z rozmaitymi wyborami staje się realizowaniem takich słów.
Ale są też słowa dające życie. Cała Biblia jest ich pełna. W Biblii są tylko słowa, które dają życie. Nawet jeśli są to trudne słowa. Chyba można nawet powiedzieć, że w księgach Biblii ludzie zebrali te słowa, które zostały wypróbowane w tyglu ludzkiego doświadczenia i okazały się tymi, które dają życie.
Ojciec wypowiada jedno Słowo
Jezus Chrystus jest odwiecznym i jedynym Słowem Ojca. Mistrz Eckhart w Kazaniu 19 pisze: Ojciec niebieski wypowiada jedno Słowo, a czyni to od wieków. Spala przy tym całą swoją moc, wypowiada w Nim całą Bożą naturę i wszystkie stworzenia. Słowo to spoczywa ukryte w duszy, nieznane i niesłyszane, dopóki nie zostanie Mu dany posłuch w głębi; przedtem nie jest słyszane. Trzeba wyciszyć wszystkie głosy i wołania, zapanować musi zupełna cisza, całkowite milczenie. Bóg nie mnoży słów, nie zagaduje nas. Wypowiedział jedno Słowo. Odwiecznie to jedno Słowo wypowiada. Wystarczy, by ono jedno dotarło do człowieka.
Wypowiadać jedno słowo… To może być także wzór dla naszej komunikacji z Bogiem, czyli modlitwy. Chcemy do Niego dużo mówić, bo tyle spraw. A wystarczy tylko jedno słowo. Co więcej, słowo, które wiedzie do milczącej, ale bardzo intensywnej obecności: w ciszy i spoczynku Bóg mówi w duszy i cały się w niej wypowiada. Tam Ojciec rodzi Syna i tak wielką rozkosz znajduje w swym Słowie, taką ku Niemu żywi miłość, że przez cały czas - to znaczy poza czasem - ani na chwilę nie przestaje Go wypowiadać (Kazanie 19). Jeżeli Ojciec czyni to w sobie, to także my, Jego dzieci, winniśmy naśladować naszego Ojca: w ciszy wypowiadać w sobie jedno słowo: Je-zus. To modlitwa, która jednoczy z Ojcem. A tekst chrześcijański z I lub II wieku, tzw. Pasterz Hermasa, mówi: Imię Syna Bożego wielkie jest, niezmierzone i cały świat dźwiga. W ten sposób modlitwę pojmuje starożytna praktyka modlitwy serca.
Ignacjański rachunek ze słów
Dobrą praktyką na Wielki Post może stać się ignacjański rachunek z używanych słów. Stań więc najpierw w postawie słuchania. Słuchaj Izraelu - brzmi we wstępie do najważniejszego przykazania, przykazania miłości. Słuchaj Bożego Słowa. Ono jest wypowiadane w ciszy, a więc nie jest agresywne, niszczycielskie, narzucające się, gwałcące. Wsłuchaj się w swoje serce. Zacznij od dziękczynienia. Podziękuj za słowa dobre, te, które budziły i umacniały nadzieję i miłość. Czy takie dzisiaj wypowiedziałeś? Czy takie dzisiaj usłyszałeś? Warto odczuwać i smakować te dobre słowa, być wdzięcznym. Następnie popatrz na wszystkie słowa, jakie dzisiaj padły z twoich ust i te, które słyszałeś wokół siebie. W jakim kierunku prowadziły twoje rozmowy? Czy słyszane słowa prowadziły cię w kierunku radości czy smutku, zapału czy zniechęcenia, inspirowały do dobra czy do zła, złośliwości, drwiny? Rozeznawaj. Potem przeproś za słowa złe, bolesne, raniące, niszczące, ironiczne. Każdego dnia zdarza nam się wypowiedzieć ich kilka. Warto też przeprosić, jeśli używanie słów sprawiło, że stawały się puste i bezsensowne. W końcu spróbuj zapytać Boga o słowa na jutro. Jakie słowa jutro powinieneś wypowiedzieć? Jak je masz wypowiedzieć? Jakie słowo Jezusa podjąć jutrzejszego dnia?
Ponieważ chrześcijaństwo jest religią Słowa Przedwiecznego, winniśmy dbać o słowa doczesne. Być może i z ich używania będziemy sądzeni. W końcu możliwość używania słów jest bardzo cennym darem Boga.
Skomentuj artykuł