Sprawa Tomasza Komendy jest jedną z najgłośniejszych w Polsce w ostatnich latach. Wszystko wskazuje na to, że został on niesłusznie skazany za gwałt i brutalne morderstwo młodej dziewczyny. Przez 18 lat odsiadywał wyrok w więzieniu. O wolność modlił się do Jana Pawła II. Święty papież mu pomógł.
Sprawa od początku budziła wątpliwości nawet niektórych śledczych. Mimo tego uznano, że zebrane dowody są wystarczające, aby skazać młodego chłopaka na 25 lat więzienia. Media nagłośniły proces, a Tomasz Komenda został jednoznacznie uznanym winnym także przez społeczeństwo. Rodzina przechodziła trudne chwile, doświadczając wykluczenia. Apele i sprzeciw najbliższych nie przekonały śledczych ani prokuratury do tego, by raz jeszcze przyjrzeć się dowodom. W więzieniu młody chłopak miał niezwykle ciężkie życie, doświadczając pogróżek i przemocy. Dla ludzi z takim wyrokiem nie ma miłosierdzia ze strony więźniów. W pewnym momencie Tomasz zrezygnował nawet ze spacerów, żeby uniknąć eskalacji. Postanowił się modlić o wolność i uznanie jego niewinności. Z pomocą przyszedł mu święty papież:
"Leżąc na łóżku miałem zdjęcie Jana Pawła II, zacząłem się do niego modlić. Mówiłem: jeśli jesteś święty, masz tę dziewczynę tam, na górze, macie jakiś kontakt… Jeśli masz mnie wziąć na górę, to weź mnie teraz. Jeśli mam wyjść na wolność, to pozwól mi wyjść na wolność. I właśnie po pół roku zapukał do bram więzienia pan Remik (policjant, który odkrył nowe dowody - red.). To jest cud że papież mnie wysłuchał. Powiedział, że wyjdę na wolność. Jednym słowem: wysłuchał mnie papież. Obiecałem sobie, że pojadę do Rzymu, na cmentarz papieża i podziękuję mu osobiście" - powiedział w programie "Superwizjer" TVN.
Dzięki oficerowi Centralnego Biura Śledczego odnaleziono nowe dowody, które pozwoliły podważyć prawdziwość poprzednich. Sąd raz jeszcze postanowił zająć się sprawą Tomasza Komendy, a jego samego zwolniono warunkowo do czasu ich zbadania. W związku z tym proces ruszy raz jeszcze. W jego wyniku Tomasz Komenda może zostać uniewinniony od stawianych mu zarzutów. "Nie można się przyznać do czegoś, czego się nie zrobiło. Trzeba walczyć zawsze do samego końca, nigdy się poddawać" - dodaje Tomasz Komenda.
Jak Tomasz chciałby wykorzystać wolność? "To moje marzenie, pojechać na grób papieża. Jestem zwykłym prostym człowiekiem" - powiedział. I choć mówi o sobie, że jest niewierzący, to dodaje do tych słów "niestety". Przed Tomaszem Komendą jeszcze długa droga powrotu do społeczeństwa, poznawania siebie i swojej wiary. Życzymy mu wszystkiego najlepszego. Św. Jan Paweł II na pewno będzie się za nim wstawiał.
Skomentuj artykuł