"Kościół zna ponad setkę takich przypadków. To chyba dość często jak na cud" - pisze Karol Kleczka w tekście "Niezniszczalni" opublikowanym w "Tygodniku Powszechnym".
Niedawno kwestia "niezniszczalnych", czyli świętych, których ciała nie uległy rozkładowi, powróciła do dyskusji. Badacze, którzy otwarli grób Carla Acutisa, zmarłego w 2006 roku włoskiego nastolatka, zobaczyli, że procesy gnilne nie dotknęły ciała chłopca. Ciało Acutisa nie jest osamotnione w takim losie.
Uśmiechnięte twarze "śpiących" zmarłych
Autor tekstu przywołuje kilka motywów związanych z nienaruszonymi ciałami świętych. Pierwszą oznaką są zachowane twarze. Tak jest w przypadku Jana XXIII czy Ojca Pio. W obu tych przypadkach tajemnicę braku rozkładu da się jednak wyjaśnić - ciało papieża zostało zakonserwowane od środka, a twarz pokryła specjalna woskowa maska.
Sprawa Ojca Pio jest nieco ciekawsza, bo "jego ekshumacja w 40 lat po pochówku wiązała się z doniesieniami o wyjątkowo dobrze zachowanym ciele". Szczególnie interesującym faktem jest zniknięcie stygmatów mistyka z Pietrelciny, jednak jego twarz dziś również pokrywa maska. "Dobrze zachowane włosy i paznokcie, brak zapachu rozkładu, napięta skóra. Zachowane tkanki łączne, ale też pewna sztywność, a nawet głuchy odgłos wydawany przez ciało przy opukiwaniu. Przede wszystkim zaś nienaruszona sylwetka i rysy twarzy. Dokładnie tak zachowuje się zmumifikowane ciało" - pisze Kleczka wyjaśniając tajemnicę kondycji Ojca Pio, którego szczątki tkwiły w naturalnie wietrzonej krypcie, przez co wyschnęły.
Odrębna historia opisywana w tekście dotyczy Bernadetty Soubirous, której trumnę otwierano trzy razy. Choć na początku jej ciało wyglądało wyjątkowo dobrze, to z czasem stan się pogarszał. Wpłynęła na to wilgoć, lecz także obmycie ciała przez siostry z jej zgromadzenia, bo "w kilka godzin po tym zabiegu twarz Bernadetty zaczęła ciemnieć" i gnić.
Święte zapachy
Autor przywołuje jeszcze jeden fenomen, czyli piękny zapach, który mają wydzielać ciała świętych po śmierci. Dotyczy on choćby Świętej Rity czy Świętego Szarbela - relacje o obu opisują kwiatowy aromat świętości. Przypadek Szarbela jest ciekawy również dlatego, że "zaczęła się z niego (…) wydzielać tajemnicza ciecz; podobna do potu zmieszanego z krwią, miała jednak miły zapach". Początkowo jego ciało również się nie psuło, lecz z czasem uległo rozkładowi. Podobny piękny zapach towarzyszył po śmierci świętej Ricie, z której sarkofagu wydobywał się wyjątkowy aromat.
"Hipoteza dotycząca pochodzenia "zapachu świętości" jest zaskakująco prosta" - pisze Karol Kleczka "to efekt kwasicy ketonowej, czyli stanu, do którego można doprowadzić organizm, wystawiając go na liczne głodówki". Ciało spala glukozę, co w efekcie daje słodki zapach. Być może właśnie ascetyczne życie doprowadziło do wyjątkowych aromatów po śmierci świętych?
Nienaruszone ciała
Kleczka zwraca uwagę, że kluczowy zwrot dotyczy "nienaruszenia ciała" i może po prostu oznaczać to, że szczątki niektórych świętych nie zostały dotknięte przez proceder rozkradania relikwii.
"Dialektyka obecna w wyobraźni ludzi średniowiecznych - między biblijnym przywiązaniem do integralności ciała a fascynacją jego rozpadem - zdaje się najwięcej mówić o ich uczuciach. Nasi przodkowie musieli żyć w pasjonującym zawieszeniu: z jednej strony ciekawi procesów naturalnych, którym ulega ludzka tkanka, z drugiej kierowani przez lęk przed naruszeniem świątyni ciała" - zauważa autor tekstu i pyta dlaczego tak bardzo intrygują "niezniszczalni", których można wyjaśnić dzięki fizyce czy chemii.
"Najwyraźniej napięcie między obrazem ciała uświęconego przez Boga a tym jak najbardziej świeckim cielskiem jest zdecydowanie żywsze od niejednego świętego w sarkofagu" - podsumowuje.
Skomentuj artykuł