Od kilku dni intensywnie prosiłam: "Pokaż mi sposób, w jaki mogę pomóc moim bliskim. Daj mi wskazówkę, pokaż jak mam działać". Pan dał mi odpowiedź.
Minimum 30 minut. I 20 oczekiwania na przystanku. Zazwyczaj z książką w ręku, bo polonistki mają nimi torbę wypchaną po brzegi.
Od kilku dni intensywnie prosiłam: "Pokaż mi sposób, w jaki mogę pomóc moim bliskim. Daj mi wskazówkę, pokaż, jak mam działać".
Zaspałam - akurat tyle, żeby zdążyć nie wypić porannej kawy i pozbawić się błogiego spokoju w środowy poranek. Spakowałam potrzebne rzeczy i wybiegłam. Autobus spóźniał się.
Spojrzałam odruchowo na moją dłoń i różaniec na środkowym palcu. Wiedziałam już, że Pan dał mi odpowiedź.
Modlitwa różańcowa jest dla mnie jedną z najbardziej kobiecych modlitw, jakie istnieją na świecie. I jednocześnie - najtrudniejszych.
Przymknęłam oczy. Kilka przystanków, a prawie każdy to jedna róża. Jeden piękny kwiat. Jedno Zdrowaś, Maryjo. Cudownie wyglądają w bukiecie złożonym pod stopami naszej Mamy. Czerwone - gdy boli; różowe - gdy dziękuję i zachwycam się; białe - gdy po prostu chcę z Nią być.
Rano nie wypiłam kawy, ale za to spotkałam w autobusie najpiękniejszą kobietę na świecie.
Wpis pierwotnie ukazał się na blogu cosiedzieje.blog.deon.pl
Skomentuj artykuł