Gdy w adwentowych przygotowaniach jest za dużo "mnie", to znaczy, że czeka mnie katastrofa

Gdy w adwentowych przygotowaniach jest za dużo "mnie", to znaczy, że czeka mnie katastrofa
Agata Rujner prowadząca kanał Prawię Morały. Fot. Archiwum prywatne / Ewelina Sawera
DEON.pl

- W Adwencie staram się pozwolić działać Bogu. Staram się zrobić miejsce na Jego przyjście i być uważną na to, gdy to się dzieje. Sprawdzam, gdzie w moim życiu jest Go za mało i tam próbuję Go wpuścić - mówi Agata Rujner, teolog i twórczyni kanału "Prawie Morały". Oto jej inspirujące odpowiedzi na nasze pytania na Adwent 2022. 

"Lubię pytać. Szukam dobra, sensu i prawdy. Wierzę w Boga i Bogu" - pisze sama o sobie. Wykłada teologię moralną, a na jej "morały" czeka dziesięć tysięcy obserwatorów na Instagramie i niemal dwa razy tyle subskrybentów na YouTube. Na tegoroczny Adwent nie wybrała sobie żadnego hasła, a postanowienie ma w zasadzie tylko jedno... 

Bez czego Adwent nie będzie dla ciebie Adwentem?

Pewnie "powinnam" powiedzieć, że bez codziennych rorat, wieńca zrobionego własnoręcznie, rekolekcji, długich wieczorów z zimową herbatą i jakąś duchową lekturą oraz muzyką motywującą do zadumy, skupienia i modlitwy. Żeby było jasne - jeśli ktoś tak przeżywa Adwent - ja tego nie oceniam, wręcz nawet doceniam. To jest bardzo piękne i dobre. Kiedy słyszę to pytanie, mam w głowie jednak zupełnie inną odpowiedź. Dla mnie Adwent nie będzie Adwentem, jeśli nie uświadomię sobie, że tęsknię; że naprawdę (w konkretach!) czekam na powrót Pana. Nie tylko na paruzję, lecz także na Jego powrót do mojej codzienności.

Dlatego staram się w Adwencie zrobić miejsce na Jego przyjście i być uważną na to, gdy to się dzieje. Staram się pozwolić Bogu działać. Sprawdzam, gdzie w moim życiu jest Go za mało i tam próbuję Go wpuścić.

Twoje hasło, motto, werset na Adwent 2022? 

Nie mam. Właśnie w tym roku nie mam i bardzo mnie to cieszy. Obiecałam sobie, że spędzę ten czas bez presji, bez oczekiwań, bez zadań do zrealizowania, bez wyzwań, a co za tym idzie także bez żadnego motto. Dlaczego? Rok temu miałam i hasło, i plany, i postanowienia. W połowie Adwentu okazało się, że jestem chora i musiałam z tego wszystkiego zrezygnować.

Spędziłam ponad dwa tygodnie sama, odizolowana od otoczenia i nie mogłam zrealizować nic, z tego co chciałam. Czułam złość, bezradność, smutek, żal. Wtedy zdałam sobie sprawę, że wpadłam w pułapkę: ze środka do celu zrobiłam sobie cel. Z tych wszystkich narzędzi, które mają pomóc przygotować się do Uroczystości Narodzenia Pańskiego, ja zrobiłam istotę. W tym roku nie chcę popełnić tego błędu. Co nadal nie oznacza, że angażowanie się w jakieś wyzwania, wybranie specjalnego hasła jest niewłaściwe. Jeśli ktoś potrafi postawić je we właściwym miejscu, to są to rzeczy, które wspierają rozwój duchowy w tym czasie.

Jaki sposób na spotkanie z Bogiem sprawdza się w Twoim życiu?

Przede wszystkim świadomość, że to Bóg pierwszy chce spotkać się ze mną i wychodzi z inicjatywą. Ja tylko odpowiadam na Jego miłość i Jego zaproszenie. Spotykam Go w codziennej modlitwie, w Słowie Bożym, w sakramentach (zwłaszcza w sakramencie pokuty i Eucharystii), w czasie adoracji, we wspólnocie Kościoła, w ludziach po prostu. Lubię też nasze ciche spotkania w moim sumieniu oraz to, że Boga nie da się zamknąć w schematy, więc droga z Nim to nieustanna przygoda i zaskoczenie. Bardzo chcę być wrażliwa na spotkania z Nim w nieoczekiwanych miejscach i ludziach.

Jedna, prosta modlitwa, z którą można przeżyć czas Adwentu lepiej?

Ta, która będzie. Nie znam rankingów modlitw i nie uważam, by ich tworzenie miało jakiś większy sens. Najlepsza modlitwa to ta, która jest. Może ktoś przeżywa właśnie najpiękniejszy czas w życiu i jego modlitwa będzie pełna spontanicznej radości, a może ktoś jest w żałobie i bólu i jego modlitwą będą łzy. Może ktoś potrzebuje kontemplacji, a ktoś inny słów.

Wydaje mi się, że znacznie ważniejsze od tego, jaką modlitwą będziemy się modlić, jest to, by modlić się szczerym sercem, angażując całego siebie w spotkanie z Panem. Przed Nim nie trzeba udawać, można zdjąć wszystkie maski i pozory. Przed Bogiem mogę być sobą. Jakość tej modlitwy jest mierzona owocami miłości, które w nas przynosi. Czy po modlitwie chcę bardziej kochać bliskich i dalekich? Czy mam więcej życzliwości, cierpliwości, pokoju? Czy jestem gotowa prosić o przebaczenie, naprawiać krzywdy, które zrobiłam? Czy może staję się większą egoistką i pyszałkiem? W ten sposób najłatwiej "zmierzyć" wartość naszego czasu z Panem.

Zachęcałabym do podjęcia małego ryzyka i zaproszenia kogoś do naszej modlitwy - w granicach swoich możliwości. Kto wie, jak wtedy zmienią się nasze relacje rodzinne, przyjacielskie, zawodowe?

Twój najgorszy adwentowy pomysł?

Jestem perfekcjonistką, więc akurat dla mnie najgorsze jest robienie zbyt wielu postanowień i narzucanie sobie wyzwań. One (choć same w sobie dobre) potrafią przysłonić mi istotę tego czasu. Zbyt mocno skupiam się wtedy na tym, żeby być idealną, doskonałą i zrealizować wszystko, że staję się nieczuła na łaskę i ślepa na ludzi. Dlatego dla mnie priorytetem jest oddanie miejsca Bogu. Kiedy w moich przygotowaniach jest za dużo "mnie", to znaczy, że czeka mnie katastrofa :). Jeśli jednak wsłuchuję się w Jego głos i Jego wolę, wtedy dzieje się Boże Narodzenie.

---

Agata Rujner - teolog, wykładowca teologii moralnej, prowadzi kanał "Prawie Morały" na YouTube i w mediach społecznościowych.

 

 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Tomáš Halík

Płomień, który rozświetla mrok

Pandemia, kryzys ekonomiczny, wojny…

Jak wierzyć w kochającego Boga i Jego bliskość, kiedy wokół rozsypuje się świat? Czy Wcielenie naprawdę coś zmienia? Gdzie szukać Bożej obecności?

Bóg jest niewysłowioną tajemnicą, ale...

Skomentuj artykuł

Gdy w adwentowych przygotowaniach jest za dużo "mnie", to znaczy, że czeka mnie katastrofa
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.