Jak szybko laicyzują się młodzi. Czy Jan Paweł II to dla nich „tylko mem”?
Dlaczego laicyzacja i sekularyzacja polskiej młodzieży i polskiego społeczeństwa tak mocno w ostatnich latach przyśpieszyła i w jakim sensie ten proces ma związek z postacią Jana Pawła II – to jeden z tematów szóstego odcinka podcastu „Tak myślę”. Gościem Tomasza Terlikowskiego jest Jarema Piekutowski.
Dane dotyczące uczestnictwa w lekcjach religii, opublikowane właśnie przez władze Warszawy, pokazują, że w lekcjach katechizacji w liceach stolicy uczestniczy 30 proc. uczniów, a w szkołach podstawowych 67 proc.
Takimi danymi nie jest zaskoczony Jarema Piekutowski, socjolog i publicysta z „Nowej Konfederacji”, z którym w ramach podcastu „Tak myślę” rozmawia Tomasz Terlikowski.
Dlaczego nie działa masowa katechizacja?
- Przewidywałem od dłuższego czasu klęskę projektu „katecheza w szkole”. Entuzjaści poglądu, że Polska jest tak naprawdę ostatnim chrześcijańskim krajem w Europie nie bardzo dawali mi wiary – stwierdza Jarema Piekutowski. - Wielu osobom - przynajmniej krótkoterminowo - katecheza w szkole była na rękę, a ja uważałem, że nie będzie to prowadziło do poszerzenia obszaru wiary. To nie działało i nie działa - przekonuje Piekutowski.
Jego zdaniem religii nie da się w łatwy sposób przekazywać metodami przymusu szkolnego.
- Religia w jej głębokiej formie jest wprowadzaniem w jakąś tajemnicę, w jakieś misterium - wyjaśnia, dodając, że nauka i rozumowe przekazywanie pewnych prawd teologicznych, jest tylko jednym z elementów budowania wiary.
- Katecheza masowa w szkole tego nie realizuje i staje się z czasem przedmiotem coraz bardziej znienawidzonym, jednym jeszcze przedmiotem obok innych, na którym powtarza się formułki – wskazuje Piekutowski
Na uwagę red. Terlikowskiego, że katecheza w szkole w wielu krajach jest prowadzona, a zatem może trzeba się zastanowić, co zmienić i poprawić, gość podcastu „Tak myślę” odpowiada:
- Jest taka zasada, że jak coś jest w szkole, to jest to element nielubiany.
A co można zrobić?
- Jeżeli już katecheza musi być w szkole, to ważne jest, żeby uczył jej dobry nauczyciel religii - czy to ksiądz, czy osoba świecka. To musi być nauczyciel, który ma własne, autentyczne doświadczenie religijne i tym doświadczeniem może się podzielić - podkreśla Piekutowski i zaznacza, że nie ma w Polsce zbyt wielu takich nauczycieli, a tymczasem katecheza jest prowadzona masowo.
Skupienie na katechizacji dzieci i młodzieży. A gdzie dorośli?
Problemem - według rozmówców podcastu „Tak myślę” - jest bardzo mocne skupienie się Kościoła w Polsce na katechizacji dzieci i młodzieży.
Jak przypomniał Tomasz Terlikowski, mówił o tym już w latach 80. XX w. ks. Franciszek Blachnicki, wskazując, że jest to błąd, bo uczniowie otrzymują jedną czy dwie godziny nauki religii w tygodniu, gdy tymczasem w rodzinie jest się na stałe i „tu się nasiąka - albo nie – wiarą. Zdaniem red. Terlikowskiego dane o nie posyłaniu dzieci w podstawówkach na religię świadczą też, że nie tylko laicyzuje się młodzież, ale także pokolenie rodziców.
- Skoro jest coraz mnie uczniów na lekcjach religii, to znaczy, że katecheza nie może być masowa - stwierdza Piekutowski. Co może młodych przyciągnąć? Szczera rozmowa o sprawach, które młodzież interesują. Tymczasem często formacja seminaryjna księży powoduje, że są skupieni na konstruktach myślowych, a nie potrafią „stać na dwóch nogach”.
Zamożność to laicyzacja. W Polsce winne są jeszcze „kremówki”?
Czy religia w zamożnym społeczeństwie przestała być istotna – dopytywał Terlikowski swojego gościa.
- Polska laicyzuje się bardzo szybko, bo tego nie było wcześniej - byliśmy w tych kwestiach w komunizmie „w zamrażarce”, a po 1990 r. działał jeszcze wpływ Jana Pawła II – uważa Jarema Piekutowski.
Laicyzacja w ostatnich latach w Polsce gwałtownie przyspieszyła, a jedną z przyczyn stała się – jak to określa publicysta „Nowej Konfederacji” – „lepka komitywa niektórych osób w Kościele i w państwie”. I to zjawisko uderzyło także w postacie wcześniej ważne dla Polaków.
- Trzeba szukać innych, mniej topornych dróg niż wpychanie na siłę Jana Pawła II czy kardynała Stefana Wyszyńskiego, bo przez takie metody te dwie wspaniałe postacie zostaną znienawidzone do cna - dowodzi Piekutowski.
Tomasz Terlikowski idzie jeszcze dalej, zadając pytanie, czy dla młodych ludzi w Polsce „Jan Paweł II to jest już tylko mem”? Taka świadomość pokutuje już w świecie młodych, którym – zdaniem Tomasza Terlikowskiego - zamieniliśmy papieża w „kremówkę dla narodu”.
Według Piekutowskiego w polskim społeczeństwie wyrosło głębokie nieporozumienie międzypokoleniowe, wywołane tak silnym eksponowaniem postaci Jana Pawła II. I jak zaznacza, nie chodzi o sporadyczne próby łączenia papieża z Polski ze skandalami seksualnymi w Kościele, czy też o przejawy „zoologicznego antyklerykalizmu”, ale o wytworzenie podejścia pełnego ironii i absurdu
- Dla pokolenia lat 70. XX w. i wcześniejszego, Jan Paweł II był jak latarnia. Dziwimy się, że młodzi Jana Pawła II nie kochają. Trzeba ruszyć głową i zastanowić , dlaczego tak się stało - podkreśla Piekutowski. - Jan Paweł II na swoje drugie odkrycie musi jeszcze poczekać - uważa Piekutowski, a stanie się to, jego zdaniem, bo w nauczaniu papieża z Polski odnaleźć można wiele odpowiedzi, które nurtują współczesnego człowieka.
Najbardziej autentyczne formy wiary muszą zostać zachowane
Jeżeli „przyszło, co przyjść musiało”, to czy można odwrócić proces sekularyzacji, jak to się już stało w przeszłości - stawia na koniec pytanie red. Terlikowski.
- Z czasem ludzie zachłyśnięci wolnością i konsumpcją będą zauważać, że nie wszystko jest w stanie zaspokoić ich głębokie potrzeby. Mądrze rozumiana religia może powrócić, ale najważniejsze, żeby te najbardziej autentyczne, głębokie formy wiary zostały zachowane – podsumowuje Jarema Piekutowski.
Skomentuj artykuł