#Ewangelia: Bóg czeka na miejscu pustynnym
Po wyjściu z synagogi Jezus przyszedł z Jakubem i Janem do domu Szymona i Andrzeja. Teściowa zaś Szymona leżała w gorączce. Zaraz powiedzieli Mu o niej. On podszedł do niej i podniósł ją ująwszy za rękę. Gorączka ją opuściła i usługiwała im.
Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto było zebrane u drzwi. Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił, lecz nie pozwalał złym duchom mówić, ponieważ wiedziały, kim On jest.
Nad ranem, gdy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił. Pośpieszył za Nim Szymon z towarzyszami, a gdy Go znaleźli, powiedzieli Mu: "Wszyscy Cię szukają". Lecz On rzekł do nich: "Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo na to wyszedłem". I chodził po całej Galilei, nauczając w ich synagogach i wyrzucając złe duchy.
Gdy Jezus udał się na miejsce pustynne, by tam się modlić, pośpieszył za Nim Szymon Piotr z towarzyszami. To bardzo ważna wskazówka dla nas. Jeśli chcemy spotkać Jezusa osobiście, to powinniśmy Go szukać "na miejscu pustynnym", a więc w odosobnieniu, w ciszy, z dala od zgiełku. Jezus jest też wśród codziennego życia, ale najłatwiej Go spotkać "na miejscu pustynnym".
Dlaczego tak jest? W tłumie w ogóle trudno jest kogokolwiek znaleźć. Jeśli ktoś zgubi nam się w tłumie, to mamy problem, by go zobaczyć. Tłum przeszkadza w spotkaniu z człowiekiem, a także w spotkaniu z Bogiem. Tym bardziej, że wielu udaje "bogów" - swoją postawą chętnie dominują. Dlatego jeśli chcemy spotkać prawdziwego Boga, powinniśmy Go szukać "na miejscu pustynnym", jakkolwiek ono będzie faktycznie wyglądać - czy będzie to cisza świątyni, czy odosobnienie jakiegoś domu rekolekcyjnego, czy po prostu zacisze własnego pokoju.
Skomentuj artykuł