Pora wyrosnąć z infantylizmu religijnego
Bóg żąda dorosłości, zarówno w życiu osobistym, jak i wspólnotowym, społecznym.
Może moja wyobraźnia jest zbyt bujna albo spaczona, ale podzielę się jej wytworem. Oto małe miasto albo wieś, gdzie wszyscy znają się od dziecka i gdzie (jak to czasem bywa!) rodziny od pokoleń są zwaśnione. Już nikt nie wie, dlaczego i na jakim tle. I ksiądz w trakcie - zaznaczam w trakcie - Eucharystii nakazuje, by członkowie rodzin X, Y, a może i kolejnych, wyszli z kościoła i pogodzili się, i dopiero wtedy wrócili, aby uczestniczyć w Najświętszej Ofierze, przyjmując komunię świętą. Bo przecież, powtórzmy, Pan Jezus tak właśnie każe zrobić, każe przerwać nabożeństwo, pogodzić się i wrócić...
Myślą przewodnią tekstów - proroka Ezechiela, Psalmu 130 i oczywiście Ewangelii - jest przebaczenie: Bóg gotowy jest przebaczyć, ale prosi, byśmy się stali odpowiedzialni za nasze czyny! Pora wyrosnąć z infantylizmu religijnego. Bóg żąda dorosłości, zarówno w życiu osobistym, jak i wspólnotowym, społecznym. Jak uczy św. Jan Paweł II, chodzi o miłość „która niczego nie narzuca, lecz proponuje, zachęca do przyjęcia jej prawd w sposób wolny, w atmosferze szacunku i wzajemnej akceptacji".
Skomentuj artykuł