Maryja jest prawdziwie Królową Polski
Oto Matka twoja. Oto syn twój. Te słowa Jezusa z Ewangelii według św. Jana przywykliśmy interpretować jako wolę Ukrzyżowanego, by Maryja, Jego Matka, była także naszą Matką i opiekowała się nami. Podstawowe znaczenie tej sceny jest jednak inne. Jezus daje Maryję swojemu uczniowi, aby to on zaopiekował się nią, gdyż została sama, bez środków do życia.
Są więc w obiegu dwie interpretacje. Ta bardziej egoistyczna: Jezus dał nam Maryję, aby się nami opiekowała i co jakiś czas jej o tym przypominamy, gdy czujemy się niezaopiekowani. I ta bardziej altruistyczna interpretacja: Jezus dał nam Maryję, abyśmy my się nią opiekowali. Jeśli zrozumiemy tę scenę tak, jak rozumieli ją pierwsi uczniowie, to będziemy chcieli opiekować się Maryją, troszczyć się o nią. Jakie to ma znaczenie dla nas dzisiaj? Otóż każda samotna wdowa, która pochowała swoje dzieci i została sama na świecie, jest nam dana pod opiekę jako nasza własna matka i powinniśmy ją tak samo traktować, jak tę, która nas zrodziła i wychowała.
Za każdym razem, gdy spotykam matkę, która została sama na świecie, przypominam sobie słowa Jezusa: Oto Matka twoja! Pytam ją, czy czegoś nie potrzebuje, całuję jej dłonie i próbuję upewnić się, czy ma kogoś, kto ją wspiera.
Kiedyś Jezus zapyta swojego umiłowanego ucznia i swoją umiłowaną uczennicę, zapyta też ciebie i mnie: Czy dobrze opiekowałeś się moją Matką? Jeśli obraz Matki Jezusa ma dla nas znaczenie to troska o cierpiące i samotne matki wydaje się być naturalna. W czasie wojny ich nie brakuje, szczególnie w Ukrainie.
Julia ma 35 lat i uciekła z Mariupola. Rosjanie odebrali jej dzieci. Mąż zginął na froncie broniąc ojczyzny. Została sama. W Polsce otoczono ją opieką i otrzymała wsparcie. Jest nam za to bardzo wdzięczna. Jeśli Polacy troszczą się o samotne matki opłakujące swoje dzieci, to prawdziwie Maryja jest Królową Polski. Jeśli pragną ulżyć im w cierpieniu, a nie tylko modlić się przed wizerunkiem Madonny z koroną na głowie, to są rzeczywiście jej wiernymi rycerzami, zastępującymi Jednorodzonego Syna. Jestem przekonany, że Matka Jezusa nie jest królową według logiki tego świata. Jest symbolem troski, do jakiej każdy z nas jest wezwany. Jest obrazem każdej matki, która czuje się bezsilna, a nie obrazem królowej, której się we wszystkim powodzi i która odnosi same sukcesy, w tym militarne. Nie róbmy z niej wojowniczki ciskającej pioruny w tych, którzy są przeciwko nam. To nie my jej potrzebujemy, lecz ona nas. Czyż obraz zdruzgotanej cierpieniem Maryi, stojącej pod krzyżem, nie mobilizuje chrześcijanina do troski o każdą cierpiącą matkę.
Podczas kazania w uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski zwróciłem się do matek obecnych na Eucharystii i zapewniłem je, że dopóki są na świecie umiłowani uczniowie Jezusa Chrystusa, to nigdy nie będą same. Po Mszy przyszła do mnie jedna z matek. Płakała. Dziękowała za słowa. Wreszcie usłyszała o Maryi bez triumfalizmu i poczuła się do niej podobna. Powiedziała mi, jak bardzo czuje się bezsilna i jak bardzo jest wdzięczna Jezusowi, że powierzył ją naszej opiece.
Skomentuj artykuł