Miłość Boga nad życie – bł. Karolina Kózkówna

Bł. Karolina Kózkówna - fotograf nieznany, Public domain, via Wikimedia Commons

Jej wiara nie była na pokaz – była jej życiem. Była wpisana w codzienność. Czas modlitwy, sposób bycia i zasady, którymi się kierowała i to jak była dla innych wypływało z serca, a ono biło dla Boga. Siedemnastoletnia Karolina Kózkówna zginęła w listopadzie 1914 roku, broniąc swej godności i czystości. Kościół wspomina ją w liturgii 18 listopada.

Dom – niewielka, drewniana chata pokryta strzechą. Sąsiedzi nazywali go „Betlejemką” albo „Kościółkiem”. Mieszkała w nim rodzina Kózków – Jan i Maria oraz ich jedenaścioro dzieci. Wśród nich ta, którą 18 listopada wspomina Kościół – błogosławiona Karolina.

Była w nich dająca siłę zwyczajność – wypełnione od świtu do wieczora ciężką pracą dni, które zaczynali w imię Boże, aż do pacierza, po którym go kończyli. Stała dbałość o obecność Boga w codzienności sprawiła, że w chwili próby Karolina Kózkówna znalazła w sobie wolę walki o własną godność i czystość nawet za cenę męczeńskiej śmierci. Jaka była ta „niezwykła codzienność” licznej wiejskiej rodziny z przełomu XIX i XX wieku, ukrytej gdzieś daleko na prowincji, w małej podtarnowskiej wiosce Wał Ruda? Jakie było życie tej, która stała się opiekunką Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży oraz Ruchu Czystych Serc?

DEON.PL POLECA


Modlitwa do św. Rity w sprawach trudnych i beznadziejnych

Karolina urodziła się w sierpniu 1898 roku. Rosła w rodzinie, w której od pierwszych dni słyszała słowa modlitwy. W jej domu wiara była spleciona z życiem. Rodzice należeli do Apostolstwa Modlitwy, Żywego Różańca oraz Bractw Wstrzemięźliwości i Komunii św. wynagradzającej. U Kózków spotykali się sąsiedzi, by czytać Pismo Święte, żywoty świętych czy też prasę religijną. Dodatkowo, wuj dziewczynki dbał o mieszkańców wsi. W jego udostępnianej mieszkańcom bibliotece kwitło wspólnotowe wiejskie życie i to duchowe, i to społeczne. Z czasem nawet Karolina pomagała w prowadzeniu tej swego rodzaju wiejskiej świetlicy.

„Nie chcę się stroić, bo by mnie pycha ponosiła i nie mogłabym się modlić”

Nie powinno więc być zaskoczeniem, że w takim właśnie otoczeniu życie duchowe dziewczynki miało się czym nasycać. Kiedy trafiła do podstawowej szkoły ludowej, a jeszcze później na kursy uzupełniające, okazała się bardzo dobrą uczennicą, ale to wiedza z zakresu religii wyróżniała ją szczególnie. Pomagała zrozumieć Boże sprawy młodszym, rówieśnikom i starszym. Podobno i ksiądz z tej mądrości korzystał. Urodzona katechetka – tak określają ją niektórzy.

Przy tym jej życie modlitewne, a czas modlitwy zaczynał się wcześnie rano, a z wieczora stawał się nocą, częste uczestnictwo we Mszy świętej, do tego praca w gospodarstwie, nie uniemożliwiało jej wspierania innych. Opiekowała się starszymi, schorowanymi. Ponadto w swojej parafii należała do Towarzystwa Wstrzemięźliwości, Apostolstwa Modlitwy, Arcybractwa Wiecznej Adoracji Najświętszego Sakramentu. Jej aktywność była zadziwiająca. Ona wiedziała-czuła, że Pan Jezus na nas patrzy. Dla wielu była wzorem. Pilna w wykonywaniu zadań, obowiązkowa, skromna, bo jak mówiła: „Nie chcę się stroić, bo by mnie pycha ponosiła i nie mogłabym się modlić”. Do tego wrażliwa, nie akceptowała nieprzyzwoitych żartów czy słów. Niektórzy nawet komentowali: Uważajcie, bo jest tu ta tercjarka, to znowu będzie boleć, jak coś złego powiemy.

Żeby się dostać do nieba, jakby tam było dobrze – tego pragnęła Karolina.

Dusza pierwsza do nieba – tak powiedział o niej jeden ze świadków w procesie beatyfikacyjnym. Niestety ten moment przejścia był jakże dramatyczny. Karolina Kózkówna zginęła, kiedy miała 17 lat. Stało się to 18 listopada 1914 roku. Był początek I wojny światowej. We wsi pojawili się Rosjanie i jeden z nich – Kozak uprowadził ją do lasu. Broniła się pragnąc zachować czystość, którą ślubowała. Udało się, ale za opór zapłaciła życiem. Po kilkunastu dniach w lesie znaleziono jej zmasakrowane szablą ciało.

Modlitwa do św. Józefa w sprawach trudnych

Pogrzeb dziewczyny okazał się wielką manifestacją postaw patriotyczno-religijnych. Tysiące uczestniczących w nim mieszkańców odprowadzało, tę której życie było spójne. Było świadectwem wiary. Karolina Kózkówna oddała je za to czym żyła. I właśnie z symbolem męczeństwa, palmową gałązką jest przedstawiana w ikonografii. Beatyfikował ją w Tarnowie w 1987 roku Jan Paweł II.

DEON.PL

Wcześniej duszpasterz akademicki w Opolu; duszpasterz polonijny i twórca Jezuickiego Ośrodka Milenijnego w Chicago; współpracownik L’Osservatore Romano, Studia Inigo, Posłańca Serca Jezusa i Radia Deon oraz Koordynator Modlitwy w drodze i jezuici.pl;

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Miłość Boga nad życie – bł. Karolina Kózkówna
Komentarze (5)
AS
~Antoni Szwed
20 listopada 2022, 15:41
Jeśli już ktoś pyta ile dobra "wniosła w społeczność" Błogosławiona Karolina Kózkówna, to można chyba zauważyć rzecz następującą. Gdyby uległa rosyjskiemu żołdakowi, to, niezależnie od jej woli, byłaby to zachęta dla innych żołdaków. To oni poczuliby się zwycięzcami. Myśleliby tak, jak myślało żołdactwo w różnych epokach: skoro jest wojna, to można bezkarnie gwałcić kobiety podbijanych ludów (narodów) - ot takie "prawo" wojny, które i dziś obserwujemy na Ukrainie. Karolina wolała ponieść śmierć niż poddać się temu bandyckiemu "prawu". ONA OKAZAŁA SIŁĘ, ONA ZWYCIĘŻYŁA, nie rosyjski żołdak. Poniosła śmierć, ale obroniła swoją godność. Pokazała wielu ludziom współczesnym, także i dziś, że wróg może zabić ciało, ale DUCHA zabić nie może. Pokazała, że to, co mówi Chrystus w Ewangelii [Mt 10, 28] jest po prostu prawdą. Obecnie wielu odrzuca takie zwycięstwo, bo odrzuca prymat ducha nad ciałem. Liczy się tylko ciało i doczesne życie.
AM
~Anna M
20 listopada 2021, 17:26
To czego Kózkówna NAPRAWDĘ uczy to, że każdy ma prawo do obrony, ale też że najważniejsze jest ile dobra wniosło się w społeczność, bo to za to po śmierci ją tak pamiętano! I żeby nie było oczywiście, że sama czystość miała dla niej znaczenie, ale o wadze i trudności jej zachowania tak ona jak i inni powinni myśleć w kontekście relacji przedmałżeńskich, a nie sytuacji po prostu przemocy.
AM
~Alicja M.M.
25 listopada 2021, 15:24
W pełni się z Panią zgadzam! Dodam, że w takiej sytuacji stwierdzanie (na podstawie pośmiertnego badania medycznego), czy dziewczyna "skutecznie", czy też nie obroniła swoją czystość, wydaje mi się koszmarnym barbarzyństwem. (Pamiętam, jak mnie to zaszokowało – byłam wtedy sama młodą dziewczyną – gdy o tym usłyszałam, w odniesieniu do błogosławionej Karoliny właśnie).
AK
~Abel K
27 listopada 2021, 18:44
Właśnie ja też mam wrażenie, że w historii Błogosławionej i tym jak jest ona wykorzystywana jest poplątanie. Utrzymywanie czystości przed małżeństwem ma sens taki, że seks mocno wiąże, szczególnie kobiety i łatwo wtedy o tragiczna pomyłkę co do obiektu zakochania. A Karolina broniła się przed gwałtem, to jest całkiem inna rzeczywistosc
JY
~john yossarian
27 listopada 2021, 20:22
Ależ skuteczność obrony jest kluczowa!. Gdyby nie obroniła, to by nie była błogosławiona, bo przecież ofiara gwałtu zawsze jakby trochę winna. A może jeszcze, o zgrozo, miała jakąś przyjemność!? P.S. dla wszystkich niewyczuwających ironii - to sarkazm jest.