Miłość Boga nad życie – bł. Karolina Kózkówna
Jej wiara nie była na pokaz – była jej życiem. Była wpisana w codzienność. Czas modlitwy, sposób bycia i zasady, którymi się kierowała i to jak była dla innych wypływało z serca, a ono biło dla Boga. Siedemnastoletnia Karolina Kózkówna zginęła w listopadzie 1914 roku, broniąc swej godności i czystości. Kościół wspomina ją w liturgii 18 listopada.
Dom – niewielka, drewniana chata pokryta strzechą. Sąsiedzi nazywali go „Betlejemką” albo „Kościółkiem”. Mieszkała w nim rodzina Kózków – Jan i Maria oraz ich jedenaścioro dzieci. Wśród nich ta, którą 18 listopada wspomina Kościół – błogosławiona Karolina.
Była w nich dająca siłę zwyczajność – wypełnione od świtu do wieczora ciężką pracą dni, które zaczynali w imię Boże, aż do pacierza, po którym go kończyli. Stała dbałość o obecność Boga w codzienności sprawiła, że w chwili próby Karolina Kózkówna znalazła w sobie wolę walki o własną godność i czystość nawet za cenę męczeńskiej śmierci. Jaka była ta „niezwykła codzienność” licznej wiejskiej rodziny z przełomu XIX i XX wieku, ukrytej gdzieś daleko na prowincji, w małej podtarnowskiej wiosce Wał Ruda? Jakie było życie tej, która stała się opiekunką Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży oraz Ruchu Czystych Serc?
Modlitwa do św. Rity w sprawach trudnych i beznadziejnych
Karolina urodziła się w sierpniu 1898 roku. Rosła w rodzinie, w której od pierwszych dni słyszała słowa modlitwy. W jej domu wiara była spleciona z życiem. Rodzice należeli do Apostolstwa Modlitwy, Żywego Różańca oraz Bractw Wstrzemięźliwości i Komunii św. wynagradzającej. U Kózków spotykali się sąsiedzi, by czytać Pismo Święte, żywoty świętych czy też prasę religijną. Dodatkowo, wuj dziewczynki dbał o mieszkańców wsi. W jego udostępnianej mieszkańcom bibliotece kwitło wspólnotowe wiejskie życie i to duchowe, i to społeczne. Z czasem nawet Karolina pomagała w prowadzeniu tej swego rodzaju wiejskiej świetlicy.
„Nie chcę się stroić, bo by mnie pycha ponosiła i nie mogłabym się modlić”
Nie powinno więc być zaskoczeniem, że w takim właśnie otoczeniu życie duchowe dziewczynki miało się czym nasycać. Kiedy trafiła do podstawowej szkoły ludowej, a jeszcze później na kursy uzupełniające, okazała się bardzo dobrą uczennicą, ale to wiedza z zakresu religii wyróżniała ją szczególnie. Pomagała zrozumieć Boże sprawy młodszym, rówieśnikom i starszym. Podobno i ksiądz z tej mądrości korzystał. Urodzona katechetka – tak określają ją niektórzy.
Przy tym jej życie modlitewne, a czas modlitwy zaczynał się wcześnie rano, a z wieczora stawał się nocą, częste uczestnictwo we Mszy świętej, do tego praca w gospodarstwie, nie uniemożliwiało jej wspierania innych. Opiekowała się starszymi, schorowanymi. Ponadto w swojej parafii należała do Towarzystwa Wstrzemięźliwości, Apostolstwa Modlitwy, Arcybractwa Wiecznej Adoracji Najświętszego Sakramentu. Jej aktywność była zadziwiająca. Ona wiedziała-czuła, że Pan Jezus na nas patrzy. Dla wielu była wzorem. Pilna w wykonywaniu zadań, obowiązkowa, skromna, bo jak mówiła: „Nie chcę się stroić, bo by mnie pycha ponosiła i nie mogłabym się modlić”. Do tego wrażliwa, nie akceptowała nieprzyzwoitych żartów czy słów. Niektórzy nawet komentowali: Uważajcie, bo jest tu ta tercjarka, to znowu będzie boleć, jak coś złego powiemy.
Żeby się dostać do nieba, jakby tam było dobrze – tego pragnęła Karolina.
Dusza pierwsza do nieba – tak powiedział o niej jeden ze świadków w procesie beatyfikacyjnym. Niestety ten moment przejścia był jakże dramatyczny. Karolina Kózkówna zginęła, kiedy miała 17 lat. Stało się to 18 listopada 1914 roku. Był początek I wojny światowej. We wsi pojawili się Rosjanie i jeden z nich – Kozak uprowadził ją do lasu. Broniła się pragnąc zachować czystość, którą ślubowała. Udało się, ale za opór zapłaciła życiem. Po kilkunastu dniach w lesie znaleziono jej zmasakrowane szablą ciało.
Modlitwa do św. Józefa w sprawach trudnych
Pogrzeb dziewczyny okazał się wielką manifestacją postaw patriotyczno-religijnych. Tysiące uczestniczących w nim mieszkańców odprowadzało, tę której życie było spójne. Było świadectwem wiary. Karolina Kózkówna oddała je za to czym żyła. I właśnie z symbolem męczeństwa, palmową gałązką jest przedstawiana w ikonografii. Beatyfikował ją w Tarnowie w 1987 roku Jan Paweł II.
Skomentuj artykuł