Miłość jest cierpliwa, łaskawa i pokorna

fot. Karl Fredrickson / Unsplash

Gdy prawda zawarta w Słowie Bożym zmienia nasze życie w sposób radykalny, chcielibyśmy się tym jak najszybciej podzielić z innymi. I zazwyczaj najpierw dzielimy się tym z tymi, którzy są nam najbliżsi. Często okazuje się wówczas, że najtrudniej jest świadczyć o własnym nawróceniu, czyli zmianie w sposobie życia i myślenia, wobec tych, którym wydaje się, że znają nas najlepiej.

Dobrze wiedział to Jezus, dlatego uprzedza myśli swoich ziomków zgromadzonych w synagodze: "Z pewnością powiecie Mi to przysłowie: Lekarzu, ulecz samego siebie; (…) Żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie" (Łk 4,23.24). Uprzedzenia wobec drugiego człowieka zamykają serce - zarówno tego, kto głosi Słowo ("Po co mam to robić, skoro wiem, że jego to w ogóle nie interesuje?"), jak i tego, komu jest Ono głoszone ("Przecież znam go! Co on mi teraz będzie tu opowiadał?!").

"Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię (…)" (Jr 1,5). Takie słowa może wypowiedzieć jedynie Bóg. My natomiast nie znamy całej prawdy o drugim człowieku. "Czy nie jest to syn Józefa?" (Łk 4,22). Nie znamy nikogo na wylot, choćby nam się nawet tak wydawało i choćbyśmy bardzo tego chcieli. Tajemnicą pozostaje zawsze serce drugiego człowieka i to, co się w nim kryje, a co może być przyczyną postępowania i postaw, których nie rozumiemy lub nie akceptujemy.

DEON.PL POLECA

Znany nam wszystkim Hymn o Miłości, który dzisiaj podczas liturgii czytamy, jest dla nas przypomnieniem, że w zetknięciu się z drugim człowiekiem czymś niezbędnym powinna być miłość: "Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadł wszelką wiedzę, i wiarę miał tak wielką, iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał - byłbym niczym. (…) Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest" (1 Kor 13,2.4). Bóg jest wobec człowieka cierpliwy i łaskawy, bo zna całą prawdę o nas - wie, co kryje się w ludzkim sercu. My natomiast jesteśmy wezwani do cierpliwości i łaskawości wobec innych właśnie z tego powodu, że tej prawdy dostępnej Bogu my po prostu nie znamy.

Nie głosimy Słowa po to, żeby nas chwalono z powodu odniesionego sukcesu, dlatego nie możemy zrażać się niepowodzeniami, lecz mamy modlić się o taką cierpliwość i pokorę w głoszeniu, jaką miał Jezus, zostawiając swoim słuchaczom wolność wyboru wobec Ewangelii, którą im przyniósł: "On jednak, przeszedłszy pośród nich, oddalił się" (Łk 4,30). Przecież to przede wszystkim Chrystusa ma na myśli św. Paweł, pisząc słowa: "Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. (…) nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą" (1 Kor 13,4.5-6).

Głoszenie Słowa musi nas boleć, ponieważ - kierując się inną logiką niż świat - budzi Ono jego sprzeciw. Odwagi! Nie jesteśmy w tym zdani sami na siebie: "A oto Ja czynię cię dzisiaj twierdzą warowną, kolumną żelazną i murem ze spiżu przeciw całej ziemi (…). Będą walczyć przeciw tobie, ale nie zdołają cię zwyciężyć, gdyż Ja jestem z tobą - mówi Pan - by cię ochraniać" (Jr 1,18.19).

Pokorę w głoszeniu Słowa możemy zyskać poprzez rozwijanie w sobie świadomości, że nie jesteśmy wszechwiedzący znamy przecież tylko część rzeczywistości - nie rozgryźliśmy jeszcze największych tajemnic i nie rozłożyliśmy wszystkiego na części pierwsze. Niektórzy jednak żyją w błędnym przekonaniu, że wiara daje nieograniczony dostęp do wiedzy o Bogu i drugim człowieku. To wpędza w niesamowitą pychę, która prowadzi niejeden raz do sytuacji, kiedy zderzając się z odmiennym światopoglądem, kiwamy z politowaniem głową, mówiąc: "Pomodlę się za ciebie…". Ale o co? O to, żeby drugi człowiek zmienił zdanie? A skąd ta pewność, że i ja nie powinienem skorygować swojego zdania na dany temat?

Do Prawdy można kogoś na siłę zawlec lub też towarzyszyć w Jej poszukiwaniu i poznawaniu. Człowiek zawleczony do Prawdy, jeśli dożyje, będzie bardzo mocno poobijany. I choć być może uzna Prawdę, to jednocześnie może Ją też znienawidzić. Ten jednak, kto dzięki naszemu cierpliwemu towarzyszeniu do Niej dotrze, z pewnością szczerze Ją pokocha. W tym procesie bycia z kimś i przy kimś, kto szczerym sercem szuka Prawdy, potrzeba dużo pokory - bez dwóch zdań. Bo tylko człowiek pokorny wie, że takie towarzyszenie samo w sobie jest też dla niego samego bardzo potrzebne i rozwijające. I może okazać się, że jedynie wydawało mi się, że już miałem Prawdę na widelcu, a Ona jednak po raz kolejny mocno mnie zaskoczyła.

Na tym właśnie polega poszukiwanie Prawdy - na nieustannym pragnieniu poznania jej lepiej i głębiej. Nie możemy oceniać całości tylko na podstawie części, którą widzimy w danym momencie. Dotyczy to zarówno świata, jak i Boga oraz ludzi. Dziś dane nam jest jedynie poznanie fragmentaryczne: "Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe, zniknie to, co jest tylko częściowe" (1 Kor 13,10). W XXI wieku Bóg jednak często przegrywa z Internetem, bo nie jest jak internetowa wyszukiwarka - zapytany nie odpowiada od razu, ale pozwala na poszukiwanie i dociekanie. Internet natomiast "wyrzuca" odpowiedź w mgnieniu oka. I nieważne, że niekiedy zupełnie nic nie wartą. Ważne, że jakąkolwiek.

Dlatego też oznaką dojrzałości zarówno w wierze (bo o tym tu w pierwszej kolejności piszemy), jak i po prostu w człowieczeństwie, jest świadomość tego, że nie zjadło się wszystkich rozumów. Św. Paweł mocno podkreśla to, że stać się kimś dorosłym oznacza odkryć, że prawda o Bogu i świecie wciąż jest jeszcze przed nami: "Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko. Kiedy zaś stałem się mężem, wyzbyłem się tego, co dziecinne. Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś ujrzymy twarzą w twarz. Teraz poznaję po części, wtedy zaś będę poznawał tak, jak sam zostałem poznany" (1 Kor 13,11-12).

Mówi się, że w Niebie poznamy całą prawdę - kto, co i dlaczego właśnie w ten sposób. Ale tak sobie myślę: czy nas to naprawdę wtedy będzie interesowało? W Królestwie Bożym poznamy Prawdę - pisaną wielką literą. Poznamy Boga. A raczej: będziemy Go poznawać przez całą wieczność. I to będzie na tyle ciekawe zadanie, że o tych wszystkich tajemnicach teraźniejszego naszego życia chyba po prostu zapomnimy, będąc pochłonięci obecnością Boga. Albo zwyczajnie nie będzie to rodzić w nas tak wielkich emocji jak teraz, kiedy to wszystko przeżywamy i rozpamiętujemy, więc przyjmiemy to ze spokojem, wiedząc jak jest to bardzo małe w porównaniu z ogromem Boga i Jego miłości.

Kierownik redakcji gdańskiego oddziału "Gościa Niedzielnego". Dyrektor Wydziału Kurii Metropolitalnej Gdańskiej ds. Komunikacji Medialnej. Współtwórca kanału "Inny wymiar"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Miłość jest cierpliwa, łaskawa i pokorna
Komentarze (2)
TM
~Tomek Mazurek
30 stycznia 2022, 17:36
Gratuluje Księdzu Doktorowi kolejnego wspaniałego tekstu. Czytałem z prawdziwą przyjemnością.
AB
~Andy Borowski
1 lutego 2022, 10:17
Ale ten kapłan chyba nie jest jeszcze doktorem świętej teologii.