Moje dzieci są święte

Moje dzieci są święte
(fot. Nick in exsilio/flickr.com)
Logo źródła: Być dla innych Zbigniew Kruszewski / „Być dla innych”

Zawsze miałem kłopoty z patronem. Kiedy rodzice zanieśli mnie do świątyni, aby mnie kapłan ochrzcił, ten zatrzymał nad moja głową naczynie chrzcielne, nim woda polała się na moje czoło i spojrzawszy z politowaniem na moich rodziców, zapytał Zbigniew? jaki Zbigniew? Nie ma takiego świętego. I dodał: Będzie Stefan.

I tak, sugerując się imieniem, które sam z proboszczowską dumą nosił, a może imieniem ówczesnego prymasa, przydzielił mi świętego opiekuna. Świętego Zbigniewa nie doczekałem się do dziś, co, mam nadzieję, nie świadczy negatywnie o wszystkich moich imiennikach. Czekam na zakończenie procesu ojca Zbigniewa Strzałkowskiego, Sługi Bożego zastrzelonego dwadzieścia lat temu w Peru przez partyzantów Świetlistego Szlaku. Człowiek z mojego pokolenia, prawie rówieśnik.

Inny święty, który zdążył już patronować wielu pokoleniom, pociąga mnie właśnie dlatego, że jest taki… jak to ująć… mało święty, normalny, ale święty. Święty Ignacy Loyola. Mimo że wielu biografów wstydliwie się stara tę jego „nieświętość” ukryć. A chyba trudno świętemu większą krzywdę zrobić. Bo cóż to za przykład, jeśli nie jest na wyciągnięcie ręki, który jest tak odległy, jak kosmita z innej planety? Inny święty, z tego samego zgromadzenia, lansowany na opiekuna młodzieży, który rzekomo mdlał, gdy ktoś przy nim zaklął? Do większych rzeczy stworzony? Św. Stasia Kostkę na naszą planetę ściągnął z powrotem ojciec Wysogląd swoim rewelacyjnym komiksem o losach świętego, ukazując go takim, jakim zapewne był ten młody chłopak.

Inni święci na wyciągnięcie ręki, święci z mojego życia, to moje nieżyjące dzieci. Święta Natalia i święty Mikołaj. Kiedy stoję nad ich grobem, właściwie nie wiem, co robić. Modlić się za nie? Umarły zaraz po urodzeniu, ochrzczone (starsza parę razy, przez wszystkie panie asystujące przy jej pojawieniu się i opuszczeniu tego świata). Do nich? prędzej. Wielu się obruszy, ale przecież są bardziej święte (formalnie ich świętość jest pewniejsza) od Jana Pawła II oraz innych, których procesy beatyfikacyjne jeszcze trwają. W ich przypadku santo subito to pewnik. Ojciec Żmudziński podczas jednego ze spotkań w Centrum Arrupe przytoczył następującą historię: na pogrzeb młodego Włocha, Marcello, który zginął tragicznie, a był dobrym, młodym człowiekiem, proboszcz przygotował fotografie zmarłego z podpisem „Święty Marcello, módl się za nami”. Więc może tacy święci są bliżej nas, niż ci z dawnych fresków i legend, tak jak bliżej byli za życia?

DEON.PL POLECA


Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Moje dzieci są święte
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.