Nigdy nie nauczyła się biegle pisać, więc listy w imieniu Chrystusa dyktowała
Święta Katarzyna ze Sieny - doktor Kościoła i patronka Europy, która nigdy nie nauczyła się biegle pisać, więc listy w imieniu Chrystusa dyktowała.
Urodziła się w marcu 1347 roku. Była jednym z 25 dzieci w rodzinie farbiarza ze Sieny. Jej życie miało być zwyczajne. Kiedy przyszła pora, jej matka uznała, że jako przysłowiowa „panna na wydaniu” dziewczyna powinna nie tylko zadbać o siebie, ale i cieszyć młodością. A wtedy ona ogoliła głowę, co dla kobiety w tamtych czasach było znakiem hańby i upadku. Za karę pozbawiono ją własnego pokoju i nakazano ciężko pracować.
Ale dla Katarzyny Benincasa, przyszłej świętej, taka dolegliwość była tylko umocnieniem powołania. Ona już wcześniej wybrała swą drogę.
Jako niespełna siedmiolatka ślubowała Bogu dziewictwo. Jej pragnienia oddania się na służbę Bożą sprawiły, że ceniła sobie samotność, modlitwę, wspieranie bliźnich i pokutę. Chciała trafić za bramy klasztoru. Jednakże, aby to się stało, musiała czekać. Musiała pokonać opór matki, chorobę i obawy zakonnic. Ostatecznie, w 1363 roku wstąpiła do Sióstr od Pokuty św. Dominika w Sienie – została tercjarką dominikańską.
„Ojcze Święty, naprzód, odważnie! Mówię ci, nie trzeba się bać. Natomiast jeśli nie zrobisz tego, co powinieneś, będziesz się musiał bać” - tak zwracała się Katarzyna do głowy Kościoła.
Początkowo jej życie w zgromadzeniu toczyło się nieco inaczej niż pozostałych. Naznaczone ascezą – radykalnymi postami, biczowaniem do krwi, godzinami modlitwy – dokonywało się w zaciszu celi, w odosobnieniu. Dopiero po miesiącach Katarzyna wyszła do świata. Była w tym posłuszna woli Jezusa, którego obecności, jak i Matki Bożej oraz świętych, dane jej było po wielokroć w życiu doświadczać. Poszła do potrzebujących. Zajmowała się chorymi, między innymi trędowatymi, towarzyszyła umierającym. Była z tymi, którzy zostali odrzuceni – z grzesznikami.
Mistyczka, która realizowała się przez działanie
To pójście do potrzebujących nie było przeciwne jej „naturze” – mistyczka i mistrzyni kontemplacji spełniała się będąc wśród ludzi. Mistyczne zaślubiny z Chrystusem, które dokonały się 1367 r., dar stygmatów (nie w postaci ran, ale krwawych promieni) otrzymany w 1375 r., czy też wiele doświadczeń ekstatycznych, nie wyłączyły jej z aktywności. Przekazywała innym to, co dokonywało się w „celi serca”, zgodnie z dewizą zakonu św. Dominika „Contemplata allis tradere”, czyli dawaniem innym tego, co jest wynikiem osobistej modlitwy i kontemplacji. Taki sposób postępowania był charakterystyczny dla przyszłej świętej.
Katarzyna prowadziła ożywioną i rozległą działalność apostolską. Ta, która nie umiała pisać, dyktowała listy w imieniu Chrystusa. W Jego imieniu również przemawiała do ludzi Kościoła – od kapłanów przez biskupów do kardynałów i papieży. Słowa pouczenia kierowała też do władców Europy. A język wypowiedzi był niejednokrotnie bardzo bezpośredni, czasami ostry.
Niespotykana aktywność mniszki stała się nawet powodem postawienia jej przed trybunałem inkwizycji we Florencji. Ten jednak nie znalazł ani herezji, ani błędów w nauczaniu tercjarki. Została nie tylko uwolniona od wszelkich podejrzeń, co więcej, przesłuchujący ją sam doznał nawrócenia i rozdał majątek ubogim.
Katarzyna pisze do papieża: "jeśli nie zrobisz tego, co powinieneś, będziesz się musiał bać"
Skuteczność jej modlitw, uzdrowień za jej wstawiennictwem czy też nawróceń sprawiły, że skromna zakonnica była darzona wielkim szacunkiem i uznaniem. Jej dar jednania i umiejętność łagodzenia waśni stały się bardzo przydatne w sytuacji konfliktów rozgrywających się nie tylko na terenie Italii, ale przede wszystkim w łonie samego Kościoła. Był to bowiem okres szczególnie trudny dla katolików – czas niewoli awiniońskiej papiestwa (1309-1377) i schizmy zachodniej.
Katarzyna, prosta mniszka, dla której kiedyś opuszczenie klasztornej celi było męką, znalazła się w samym centrum najważniejszych wówczas wydarzeń.
Ostatnie miesiące pełnego wyrzeczeń życia, wypełniły jej modlitwa i cierpienie. W wieku zaledwie 33 lat odeszła skromna mniszka, której działania miały ogromne znaczenie dla jedności, naprawy i oczyszczenia Kościoła.
„Ojcze Święty, naprzód, odważnie! Mówię ci, nie trzeba się bać. Natomiast jeśli nie zrobisz tego, co powinieneś, będziesz się musiał bać” - tak zwracała się Katarzyna do głowy Kościoła.
Potrafiła dotrzeć nawet do papieża Grzegorza XI i wpłynąć na jego powrót z Awinionu do Rzymu. Nie był to jednak koniec kryzysu, więc i ona nie mogła zrezygnować z walki o naprawę sytuacji. Przebywając w Rzymie, wspierała kolejnego prawowitego następcę św. Piotra, czyli Urbana VI.
Katarzyna umarła z wyczerpania 29 kwietnia 1380 roku. Ostatnie miesiące pełnego wyrzeczeń życia, wypełniły jej modlitwa i cierpienie. W wieku zaledwie 33 lat odeszła skromna mniszka, której działania miały ogromne znaczenie dla jedności, naprawy i oczyszczenia Kościoła. Pozostały po niej również trzy dzieła: „Dialog o Bożej Opatrzności”, „Listy” oraz „Modlitwy”.
Została kanonizowana w 1461 roku przez papieża Piusa II. Jest patronką Włoch i Rzymu. Od 1970 roku Katarzyna ze Sieny, jako druga kobieta, jest doktorem Kościoła. Natomiast od 1999 roku (obok św. Brygidy i św. Benedykty od Krzyża/Edyty Stein) jest również patronką Europy. Jan Paweł II pisał o niej: „Katarzyna dowodziła, że w społeczeństwie kierującym się wartościami chrześcijańskimi żaden przedmiot sporu nie jest na tyle poważny, aby wolno było stawiać prawo siły ponad racjami rozumu”.
Skomentuj artykuł