Po wyjściu z więzienia pojechał na rekolekcje ignacjańskie. Tam poznał swoją żonę
Na pierwszą randkę zabrał ją... na adorację Najświętszego Sakramentu. Zapytał Jezusa, czy to kobieta dla niego i dostał odpowiedź.
Grzegorz Czerwicki wychowywał się w Krakowie w Nowej Hucie. Swoją rodzinę pochodzenia nazywa trudną, mówi: "było dużo alkoholu, przemocy, agresji, nienawiści. Nie było dobrego wzorca, ojca. Matka próbowała wszystko ogarniać, ale nie dawała rady. Żyli z tatą w separacji".
Potem koledzy zaczęli popychać go w stronę różnego rodzaju przestępstw. Napady na ludzi na ulicach, wyrywanie torebek kobietom, włamywanie się do sklepów. Potem do tego doszedł alkohol, narkotyki.
W wieku 14 lat zacząłem wchodzić w amfetaminę. Totalnie mnie zrujnowała.
Szybko trafił do Zakładu Karnego, w którym spotkał się z wielką przemocą. Dwa razy próbował sobie odebrać życie. Wyszedł na wolność, potem ponownie trafił do więzienia. Wszystko się zmieniło kiedy jeden z kolegów, ateista, polecił mu książkę do przeczytania, powiedział: "Grzesiek, ja Ci polecam Pismo święte. Tam znajdziesz miłość, przyjaźń i nadzieję. Mi nie pomogło, ale może tobie pomoże". Kupił je za dwa papierosy.
Kiedy zaczął je czytać, zobaczył, że Jezus przychodził do takich ludzi jak on. Poprosił Go o uwolnienie od papierosów, marihuany, przeklinania. Gdy wyszedł z więzienia, pojechał na rekolekcje ignacjańskie. Tam poznał swoją przyszłą żonę, Renatę. Potem zaczęli rozmawiać i się przyjaźnić. Na pierwszą randkę zabrał ją na adorację Najświętszego Sakramentu. Zapytał Jezusa, czy ta kobieta jest dla niego i usłyszał odpowiedź twierdzącą. To ona pomogła mu zacząć nowe życie. Dzisiaj mają syna Kubusia.
Mam tak szczęśliwe życie, że ciężko jest to opisać. Wiem, że dzięki Bogu mam miłość, którą dostaję od Reni każdego dnia.
Posłuchaj całej historii:
Skomentuj artykuł