Poznać, aby naśladować

Poznać, aby naśladować
(fot. Graham Binns/flickr.com/CC)
Zdzisław Józef Kijas OFMConv

Święty Franciszek zwykł mówić, że źródłem grzechu jest fałszywe przekonanie o swojej wiedzy. Uważał, że egoistyczna pewność siebie, swoich racji i posiadanej wiedzy, zatrzymuje człowieka na sobie, uśmierca cnotę pokory i wyklucza chęć naśladowania Jezusa, co stanowi początek doskonałości.

Człowiek przestaje dostrzegać wokół siebie obecność Boga i zaczyna skupiać się na własnym "ja", osobistych przyjemnościach i interesach. A to staje się źródłem narzekań i krytyki, nie zaś twórczego myślenia i gotowości do poświęcenia. Jest to pseudowiedza, a nie wiedza prawdziwa. Nie prowadzi do Boga, ale od Niego oddala.

Także św. Ignacy wiedział o pokusie czyhającej w ludzkiej wiedzy. Dlatego zachęcał współbraci, aby podawali w wątpliwość to, co znają, i poszukiwali prawdziwej mądrości, Bożej prawdy, którą Stwórca ukrył w stworzeniu, które ich otacza, oraz w zdarzeniach, w których uczestniczą. Chciał, aby zdobywali prawdziwe poznanie, odnajdując ukryte ślady Boga we wszystkim. W ten sposób obaj święci upominali się o wiedzę prawdziwą, czyli taką, która nie zawęża się do własnego "ja", lecz szuka mocnych i szczerych więzi z Bogiem. W taki też sposób rodziło się w nich pragnienie naśladowania Boskiego Mistrza, który z kolei sprawiał, że inni naśladowali ich.

Co znaczy naśladować? Jak rozumieć wyrażenie "iść za kimś"? Można się zgodzić z odpowiedzią, że naśladowanie kogoś sugeruje chęć odwzorowania, możliwie najwierniej, czyjegoś zachowania, wyborów, wartości, które są dla niego ważne, utożsamienie się z jego pragnieniami. Mówimy wówczas, że ktoś naśladuje, imituje (z łac. imitare) czyjeś zachowanie, czyjąś mowę czy strój, wybór profesji czy miejsca wakacyjnego wypoczynku itd. Chęć naśladowania dotyczyć może także zakupu takiego samego samochodu, domu czy wyboru tych samych przyjaciół. W takich sytuacjach naśladowanie zdaje się mieć bardzo wiele wspólnego z postawą zniewolenia, która prowadzić może wręcz do uśmiercenia kreatywności. Kiedy to ma miejsce, naśladujący czuje się poniekąd przymuszony do odwzorowania w swoim życiu postaw osoby naśladowanej. I chociaż nie jest to zniewolenie narzucone, ale rodzi się ze źle rozumianej miłości, z tęsknoty za tym, którego się kocha, to jednak, w zależności od tego, kim jest osoba naśladowana, można mówić o zniewoleniu pozytywnym lub negatywnym.

DEON.PL POLECA

Inaczej jest w przypadku naśladowania Chrystusa. Franciszek czy Ignacy, którzy poszli za Jezusem, mieli mocne pragnie odwzorowania w sposób możliwie najbardziej pełny życia Boskiego Mistrza, Jego miłości i wolności, Jego pragnień i celów. Chcieli być tacy, jak On; stać się podobnymi do Niego możliwie we wszystkim; stać się jedno z Panem.

Obaj byli przekonani, że aby prawdziwie żyć, muszą odejść od tego, co posiadają, i wybrać to, co zsyła im Bóg. Odkryli, że muszą nadać swemu życiu większy sens, oprzeć się na kimś innym, czyli na kimś, kto pomoże im odnaleźć właściwy cel, przekraczający cele już osiągnięte albo te, które do tej pory sobie wyznaczali. Szukali czegoś, co kryje się poza horyzontem, na którym skupiają się ziemskie oczy, niezdolne spojrzeć dalej, sięgnąć głębiej. W ich przypadku sequi oznaczało silne pragnienie odkrycia ideału życia i zarazem gotowość do pójścia za nim, ponieważ tylko wówczas, jak sądzili, ich życie nabierze właściwego sensu. Odtąd ich dotychczasowe pragnienia przestały być ostatecznym i wyłącznym celem, ustępując miejsca temu, co dawał Bóg. Idąc za Mistrzem, nie zamierzali bynajmniej imitować Jego gestów, ślepo kopiować Jego zachowania, mechanicznie powtarzać Jego postaw i słów. Chcieli twórczo żyć Jego nauką, odczytywać ją (czy też interpretować w kluczu swoich potrzeb i czasu, w jakim żyli) w konkretnym kontekście historycznym i kulturalnym, aktualizując do określonych potrzeb.

Kiedy dusza idzie za Jezusem, oznacza to, że nie idzie już dłużej za sobą. Nie paraliżuje jej lęk ani ludzkie obawy o wyśmiewanie czy brak akceptacji. Nie obawia się, czy sobie poradzi z propozycją, z którą zwraca się do niej Pan, czy podoła obowiązkom, które na nią spływają, czy wytrwa na obranej drodze powołania, czy jest w stanie uczynić coś dobrego. Obawy te tracą na znaczeniu, bo Pan zapewnia duszę, że On, który pokonał śmierć, pomoże jej odnieść zwycięstwo nad lękiem i innymi słabościami, jakie niesie życie. Tym właśnie przekonaniem żył Franciszek, który upominał swoich braci:
"Wszyscy, bracia, zwróćmy uwagę na Dobrego Pasterza, który dla zbawienia swych owiec podjął krzyżową mękę. Owce Pańskie naśladowały Go w udręczeniu, prześladowaniu, we wstydzie i głodzie, w chorobach i próbie, i w innych pozostałych doświadczeniach; i za to otrzymały od Pana życie wieczne. Stąd wielki wstyd dla nas, sług Boga, że święci czynili dzieła, a my przez odczytywanie i głoszenie ich chcemy otrzymać chwałę i cześć".

Pragnienie naśladowania świętych, w których Franciszek i Ignacy widzieli duchowych mistrzów, wzory odwagi i żywą zachętę do swojej przemiany, było mocne i trwałe, nie chwilowe i przelotne. Pójście za Chrystusem jako Mistrzem oznacza wejście w określoną i konkretną dynamikę ducha. Wymusza wyjście z określonego miejsca czy stanu, aby móc wejść w nową rzeczywistość, często odmienną od dotychczasowej, w której są nowi ludzie, nowe ideały, nowe pragnienia i cele. Naśladowanie jest porównywalne z nawróceniem, ponieważ jest odejściem od tego, co było dotychczas bliskie, miłe i przyjemne, aby przyjąć to, co proponuje Chrystus. I nawet jeżeli początkowo wydaje się to obce i gorzkie, szybko staje się przyjemne i warte zaangażowania. Bez tej duchowej dynamiki, która obejmuje myśli, pragnienia, decyzje, osoby i miejsca, bardzo trudno mówić o autentycznym pójściu za Bogiem.

Można powiedzieć, że kto idzie za Jezusem, przemawia swoimi czynami. Rozgłasza wszem i wobec, że Bóg jest mu potrzebny, że życie bez Niego nie ma sensu, jest ponure, pełne mgły, ciemności i beznadziei. Robił tak Franciszek, naśladował go Ignacy. Każdy z nich żył silnym przeświadczeniem, że coś lub ktoś istnieje, a on istnieje dla tego kogoś lub czegoś. Jego egzystencja otrzymuje pełnię tylko wtedy, kiedy jest dzielona z kimś drugim, kiedy się mu daje. Dla nich owym Kimś był Jezus i Jemu oddali swoje życie. Byli przekonani, że wyłącznie we wspólnocie z Nim autentycznie wzrastają, duchowo się wzbogacają, doskonalą. Obaj zatem byli pełni wewnętrznej dynamiki w poszukiwaniu i osiąganiu tego, co chociaż jawiło się jako trudne i wymagające, warte było jednak ich starań i wysiłku. W zasadzie każdy człowiek pragnie poznać i osiągnąć coś, co przetrwa śmierć i co zarazem nada właściwy (głębszy) sens temu, co teraz przeżywa, co boli lub daje radość. Święci jednak pragną tego ze zdwojoną mocą i zwielokrotnioną siłą.

Kto podejmuje decyzję pójścia za Chrystusem, za tym, kim On był i czego nauczał, opowiada się za tym, co trwałe, co nie przemija z czasem, nie dematerializuje się. Jest gotów iść za czymś/kimś, co/kto z upływem czasu nabiera coraz większej wartości, bogatszego znaczenia. W ten sposób wszystko, co robi i co go spotyka, zaczyna nabierać nowego sensu. Znaczenia nabierają wówczas słowa Apostoła Pawła: "Czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie" (1 Kor 10, 31).

Poznać, aby naśladować - zdjęcie w treści artykułuZdzisław Józef Kijas OFMConv: Papież Franciszek i nasze marzenia o Kościele - zdobądź swój egzemplarz

13 marca 2013 r. kardynał Jorge Mario Bergoglio, jezuita i dotychczasowy arcybiskup Buenos Aires, został wybrany na papieża. Przybrał imię świętego z Asyżu. Nieprzypadkowo. Franciszek, skromny, rozumiejący biednych i doświadczonych przez los, stał blisko ludzi. Podobnie czynił i czynić nadal chce obecny papież.

Książka układa się w opowieść nie tylko o człowieku, ale także o Kościele i jego reformie. A to przecież najważniejsze zadanie, przed którym stoi biskup Rzymu. Ojciec Zdzisław Kijas rozważa możliwe scenariusze tej reformy, odnosząc się do charyzmy świętego Franciszka i świętego Ignacego Loyoli.

Zdzisław Józef Kijas (ur. 1960) - franciszkanin, profesor nauk teologicznych, filozof, wykładowca uczelni polskich i zagranicznych, m.in. Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II, Uniwersytetu Jagiellońskiego, członek PAN. Jest relatorem Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, autorem książek, artykułów naukowych i popularnonaukowych, recenzji oraz tłumaczeń.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Poznać, aby naśladować
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.