Prawdziwa pokora to życie w prawdzie

fot. depositphotos.com

Dzisiejsza przypowieść, którą opowiada nam Jezus – o faryzeuszu i celniku, jest lustrem wyjątkowo niewygodnym. Mierzymy się z nią i natychmiast, niemal automatycznie, wskazujemy palcem na faryzeusza. Myślimy sobie: „Co za pyszny gość! Dobrze, że ja taki nie jestem! Ja to wiem, że jestem grzesznikiem, jestem jak ten celnik”. I w tej samej sekundzie, w której tak myślimy, stajemy się dokładnie tym faryzeuszem, którym przed chwilą gardziliśmy. To jest właśnie pułapka pychy. Ona jest tak subtelna, że potrafi się ubrać w szaty fałszywej pokory. Dzisiejsza liturgia słowa chce nas z tej pułapki wyciągnąć. Chce nam pokazać, o co tak naprawdę chodzi w pokorze – nie o to, żeby źle o sobie myśleć, ale o to, żeby myśleć o sobie prawdziwie.

Popatrzmy na tych dwóch mężczyzn w świątyni. Ewangelia mówi, że Jezus skierował słowa tej przypowieści „niektórym, co dufni byli w siebie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili” (Łk 18,9). To jest punkt wyjścia. Problem nie w tym, że faryzeusz pościł dwa razy w tygodniu i dawał dziesięcinę. Problem w tym, że ufał sobie. Jego modlitwa nie jest rozmową z Bogiem. To jest raport z osiągnięć. To jest jak CV wysłane do Boga po to, żeby wykazać się przed Nim i dowieść, że zasługuje na Jego miłość: „Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: «Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie: zdziercy, niesprawiedliwi, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik»” (Łk 18,11). On nie przyszedł prosić. On przyszedł się porównać. Jak często sami to robimy? Jak często nasza wartość, nasze poczucie bycia „w porządku”, zależy od tego, że spojrzymy na kogoś obok i pomyślimy: „Ja przynajmniej nie jestem taki”. Ten faryzeusz uważa, że jego obecność w świątyni to nagroda. On sobie na to zapracował. Jest przekonany, że Bóg musi go wysłuchać, bo on przecież wypełnił wszystko, co było trzeba wypełnić. Gardzi celnikiem, bo w jego mniemaniu celnik na tę Bożą obecność nie zasłużył. Faryzeusz zamienił relację z Bogiem w transakcję – nie ma miłości, jest tylko kalkulacja.

DEON.PL POLECA

 

 

Natomiast celnik to, można powiedzieć, postać tragiczna. Zdrajca narodu, kolaborant, złodziej. Wszyscy nim gardzą i on doskonale o tym wie. Wie, że jest na dnie. Ewangelista odnotował, że „stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi, mówiąc: «Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!»” (Łk 18,13). On nie ma powalającego CV. Nie przychodzi z listą sukcesów. Nie ma nic na swoją obronę. Może nawet nie wie, co ma zrobić ze swoim życiem, jak wyjść z tego bagna, w którym tkwi. Ale ma jedną, absolutnie kluczową rzecz, której brakuje faryzeuszowi – świadomość, że potrzebuje ratunku. Co więcej, ma też niesamowitą ufność. Stojąc z daleka, wie, że ma prawo tam być. Nie prawo wynikające z zasług, ale prawo wynikające z desperacji. Wie, że Bóg jest Bogiem także grzeszników, a nie tylko sprawiedliwych. Wie, że nie musi sobie zasłużyć na to, by się modlić. On po prostu staje przed Panem i woła o miłosierdzie. I to jest istota pokory. Pokora to nie jest myślenie: „Jestem beznadziejny”. Pokora to stwierdzenie: „Jestem grzesznikiem, a Ty, Boże, jesteś Miłosierdziem”.

To dlatego pierwsze czytanie z Mądrości Syracha mówi nam dzisiaj, że „Pan jest sędzią, który nie ma względu na osoby” (Syr 35,12). Nie jest tak, że wysłuchuje bogatych lub sprawiedliwych, a biednych bądź grzesznych nie. Wręcz przeciwnie: „Modlitwa pokornego przeniknie obłoki (…)” (Syr 35,17). Modlitwa pysznego, modlitwa faryzeusza, odbija się od sufitu jego własnego ego, a modlitwa pokornego, modlitwa celnika, jest strzałą wystrzeloną prosto z serca, które wie, że samo sobie nie poradzi. Psalmista podchwytuje tę myśl, wołając: „Dusza moja chlubi się Panem, niech słyszą to pokorni i niech się weselą” (Ps 34,3). Faryzeusz chlubił się sobą. Celnik nie miał się czym chlubić. Człowiek pokorny chlubi się Panem, a to znaczy, że we wszystkim, co jest w jego życiu dobre, we wszystkich talentach, sukcesach, w sile do czynienia dobra, widzi działanie Boga. Natomiast we wszystkim, co jest złem i słabością, widzi pole do działania dla Jego Miłosierdzia. Pokorny to ten, co wie, że potrzebuje Kogoś Silniejszego.

I tu dochodzimy do drugiego czytania, które jest absolutnie kluczowe, żebyśmy dobrze zrozumieli pokorę. Mogłoby się nam wydawać, że pokora to takie samoupodlenie, że to takie mówienie: „Nic nie potrafię, nic mi się nie udaje, jestem do niczego”. To nie pokora, lecz raczej neurotyzm albo fałszywa skromność. Prawdziwą pokorę możemy zobaczyć dziś w postawie Pawła Apostoła. U schyłku życia, tuż przed męczeńską śmiercią, pisze list, w którym nie stwierdza, że był marnym sługą i nic mu nie wyszło. Wręcz przeciwnie! Z pełną świadomością pisze: „W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem” (2 Tm 4,7). Paweł wie, ile z siebie dał, ile pracował i ile wycierpiał. Jest świadomy swoich działań i tego, że dawał z siebie wszystko. Czy to pycha? Absolutnie nie! On natychmiast wyjaśnia, skąd brał siły: „W pierwszej mojej obronie nikt przy mnie nie stanął, ale wszyscy mnie opuścili: niech im to nie będzie policzone! Natomiast Pan stanął przy mnie i wzmocnił mnie (…)” (2 Tm 4,16-17).

Prawdziwa pokora to życie w prawdzie o sobie. A prawda o człowieku ma dwa skrzydła. Pierwsze z nich to prawda o słabości i o grzechu – to jest postawa celnika. Drugie skrzydło to prawda o ludzkiej godności, o talentach, o sile, którą człowiek w sobie ma – ze świadomością, że to wszystko jest darem od Boga. Paweł wie, że sam z siebie jest tylko „prochem i niczem”, ale w Chrystusie jest apostołem, świadkiem i zdobywcą serc dla Boga. Jego siła nie jest jego siłą – jego siłą jest Pan. I dlatego na końcu życia nie liczy na swoje zasługi, ale ufa: „Wybawi mnie Pan od wszelkiego złego czynu i ocali mnie, przyjmując do swego królestwa niebieskiego (…)” (2 Tm 4,18).

DEON.PL POLECA


Może czujesz się w Kościele jak faryzeusz, że jesteś „w porządku”, bo odhaczyłeś niedzielną Eucharystię, a inni w tym czasie śpią albo robią zakupy. Uważaj, bo to postawa bardzo niebezpieczna. A może jesteś jak celnik – czujesz wstyd i beznadzieję, myśląc, że nie zasługujesz na to, by być przed Bogiem. Bij się w piersi i powiedz Mu: „Panie, miej litość dla mnie, grzesznika. Potrzebuję Cię, bo sam nie dam rady!”. Dzisiejsza przypowieść kończy się obietnicą, która niech będzie dla nas punktem odniesienia w relacji z Bogiem i ludźmi: „Ten [celnik] odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten [faryzeusz]. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony " (Łk 18,14).

Kierownik redakcji gdańskiego oddziału "Gościa Niedzielnego". Współtwórca kanału "Inny wymiar"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Prawdziwa pokora to życie w prawdzie
Komentarze (4)
JS
~Jakub Szymczyk
27 października 2025, 08:46
Wielu ludzi odczytuje te przypowieść jako zachętę do lenistwa duchowego. Bo po co się starać, skoro nawet jeśli osiągną jakiś lewej to i tak usłyszą, że są gorsi od łotra. Może lepiej grzeszyć i przepraszać niż trzymać poziom i być tym gorszym?
PR
~Ppp Rrr
26 października 2025, 11:40
Pokora nie powinna jednak przeczyć faktom. Jeśli nie zabiłem, nie pobiłem, nie oszukałem, nie zgwałciłem itp. itd. a jeszcze paru ludziom w życiu pomogłem - MAM PRAWO CZUĆ SIĘ DOBRZE. Wstydzić powinni się złoczyńcy, a nie ci, którzy nie spełnili mało precyzyjnego wymogu "pokory". Pozdrawiam.
DC
~Dorota Czytelniczka
27 października 2025, 07:36
W rozważaniu ta kwestia jest ujęta w postawie apostoła Pawła, jako drugie skrzydło prawdziwej pokory. Ważne aby temu przekonaniu towarzyszyła świadomość, że w dobrym umacnia nas Bóg, że nie jest to zasługa nas samych, o czym pisze autor. Świadomość, że dobro w nas jest darem Boga i za to należy Mu się nasza wdzięczność. Czasem zdaję sobie sprawę, że również brak jakiegoś popełnionego zła wynika stąd, że nie stanęłam np. przed wyborem, że nie zostałam poddana próbie i ta świadomość jest chyba też składnikiem pokory.
JS
~Jakub Szymczyk
27 października 2025, 20:27
Byłoby fajnie gdyby kaznodzieje poruszali tę drugą stronę pokory, bo większość używa przypowieści ewangelicznych jak cepa, zamiast konfrontować je z innymi fragmentami Pisma.