Różaniec z Fatimy

Różaniec z Fatimy
(fot. sxc.hu)
Logo źródła: Posłaniec Elżbieta Polak / "Posłaniec"

Było słoneczne, niedzielne popołudnie. Rodzice Zosi postanowili odwiedzić ciocię Hanię.

Dziewczynka ubierała się z ociąganiem. Lubiła ciocię, ale tym razem wcale nie miała ochoty na wizytę. Jej przyjaciółka z sąsiedztwa dostała pieska i Zosia wolałaby pójść do Marysi. Bardzo lubiła się z nią bawić, a piesek był dodatkową atrakcją. Zosia szła z rodzicami przez park nadąsana zupełnie nie zwracając uwagi na zielone pąki drzew, które pokazywała jej mama.

– Znowu będę słuchać nudnych rozmów dorosłych – myślała skrycie. – Gdybym chociaż miała braciszka – westchnęła na widok rodziny z czwórką dzieci. Najmłodszy, może dwuletni chłopczyk przystanął i uśmiechnął się do Zosi, a jej zrobiło się jeszcze bardziej smutno.
– Bardzo się cieszę, że przyszliście – przywitała ich serdecznie ciocia. – Mam wam tyle do opowiedzenia. Byłam na pielgrzymce w Portugalii, w Fatimie, niezwykłym, cudownym miejscu, wybranym przez Maryję – powiedziała i pobiegła do kuchni przygotować poczęstunek.

DEON.PL POLECA

Zosia była łakomczuchem. Ulubiony tort czekoladowy od razu poprawił jej humor i z zainteresowaniem zaczęła oglądać zdjęcia. Spodobała jej się duża, pięknie oświetlona bazylika. Była zdziwiona, że tylu ludzi, także dzieci, szło na kolanach, trzymając w rękach różaniec. W albumie zobaczyła zdjęcie papieża Jana Pawła II. Pochylał głowę przed figurą Matki Bożej, jakby słuchał, co Maryja do niego mówi. Najbardziej zaciekawiło ją zdjęcie trojga pastuszków.

– Ale mają śmieszne ubrania, jak z teatru – powiedziała Zosia.
– Takie ubrania wówczas noszono w Portugalii. To Łucja, Franciszek i Hiacynta – tłumaczyła mama, a tato dodał:
– Ten cud wydarzył się dziewięćdziesiąt lat temu, 13 maja 1917 roku.
– Cud? Jaki cud? – spytała Zosia.
– Dzieci pasły owce na zboczu Cova da Iria, niedaleko Fatimy – zaczęła opowiadać ciocia. –Nagle zobaczyły błyskawicę, a później ujrzały na dębie skalnym piękną Panią w białej sukni, promieniejącą światłem jaśniejszym od słońca. Była to Matka Boża. Poprosiła dzieci, aby przychodziły tam przez sześć kolejnych miesięcy.
– Dlaczego Matka Boża chciała, aby dzieci tam przychodziły? – dziwiła się dziewczynka.
– Matka Boża prosiła dzieci o codzienne odmawianie różańca, aby wymodliły pokój dla świata. Chciała także, aby ofiarowały Bogu wszystkie swoje cierpienia jako zadośćuczynienie za grzechy, którymi jest obrażany i modliły się o nawrócenie grzeszników.

Hiacynta miała siedem lat, tyle samo, co ty i podobny, drażliwy charakter. Jej kuzynka Łucja wspomina, że przy najmniejszej kłótni dąsała się i sama chciała wybierać zabawy. Była chciwa, bo po zabawie z guzikami nie chciała ich zwracać Łucji, aby przy następnej grze nie obrywać własnych. Ale od czasu objawień bardzo się zmieniła.

Zosia poczuła się dotknięta i już się miała obrazić, i wyjść z pokoju, ale ciocia ciekawie opowiadała dalej.

– Matka Boża obiecała dzieciom, że pójdą do Nieba, i pokazała im wizję piekła, gdzie idą ludzie, którzy myślą tylko o sobie, nie są miłosierni, nie chcą przebaczać i pomagać innym. Hiacynta, mimo różnych wad, była wrażliwa i miała dobre serce. Tak bardzo się przejęła tym, co zobaczyła, że nieustannie składała Jezusowi różne ofiary za grzeszników, aby uchronić ich przed mękami.
– Co składała? – spytała Zosia.
– Hiacynta bardzo lubiła tańczyć, więc zrezygnowała z tańca, aby ratować dusze. Oddawała także swój posiłek biednym dzieciom i jadła to, czego nie lubiła. Kiedy ciężko zachorowała ofiarowała Jezusowi swoje cierpienia i nigdy się nie skarżyła. Znosiła je z cierpliwością. Była dzielną, świętą dziewczynką. Matka Boża wypełniła swoją obietnicę. Zabrała Hiacyntę i jej braciszka Franciszka do Nieba. Poświadczył to Ojciec Święty Jan Paweł II, kiedy 13 maja 2000 roku ogłosił w Fatimie, że są błogosławionymi, to znaczy szczęśliwymi.
– Ja też chciałabym pójść do Nieba – powiedziała Zosia.
– Trudna sprawa z tobą – zażartowała ciocia. Pogłaskała dziewczynkę po głowie i dodała:
– Zaprzyjaźnij się z Hiacyntą, a ona pomoże ci się tam dostać.

 

Ciocia podarowała Zosi zdjęcie Hiacynty i Franciszka oraz piękny, perłowy różaniec. Dziewczynka wracała do domu uradowana. Po drodze wstąpiła do swojej przyjaciółki Marysi, aby opowiedzieć jej o dzieciach, które widziały prawdziwą Matkę Bożą, i pochwalić się prezentem. Marysia za kilka tygodni miała przystąpić do I Komunii świętej i pilnie uczyła się religii. Ojciec obiecał jej kupić z tej okazji wymarzony komputer. Niespodziewanie, kilka dni później, mama Marysi wpadła pod samochód i jej życie było zagrożone. Zosia bardzo chciała pocieszyć przyjaciółkę. Pewnego dnia zaprosiła Marysię do siebie.

– Przyjdź koniecznie dziś wieczorem – powiedziała z poważną miną i dodała tajemniczo:
– Zostaw w domu pieska.
– Dlaczego mam przyjść sama?
– Będziemy się modlić i składać ofiary, aby twoja mama wyzdrowiała – odpowiedziała Zosia Marysi.

Mama Zosi zaniepokojona ciszą zajrzała do pokoju i ku swojemu zaskoczeniu zobaczyła, że dziewczynki klęczą i trzymając w rękach zdjęcie Hiacynty i Franciszka odmawiają różaniec.

Łza zakręciła jej się w oku i dołączyła do modlitwy. Dziewczynki ośmielone zaczęły codziennie odmawiać różaniec. Nauczyły się nawet na pamięć modlitwy, którą, jak pisała Łucja, nauczyła dzieci Matka Boża: “O mój Jezu przebacz nam nasze grzechy, zachowaj nas od ognia piekielnego, zaprowadź wszystkie dusze do nieba, a szczególnie te, które najbardziej potrzebują Twojego miłosierdzia”. Gorliwie odmawiały ją po każdej tajemnicy. Stan zdrowia mamy Marysi był nadal ciężki; kilka dni później dołączyli do modlitwy dzieci ojciec Zosi i ciocia Hania. Tylko ojciec Marysi nie przychodził na modlitwę do sąsiadów, wymawiając się ważnymi sprawami.

Biedak wstydził się przyznać, że nie umie odmawiać różańca. Zosia zauważyła, że Marysi jest bardzo przykro z powodu nieobecności ojca. Kiedyś długo dumała w swoim pokoju, a potem zabrała swój piękny różaniec i poszła do sąsiada.

– Chciałam Panu podarować mój różaniec z Fatimy. Matka Boża, Hiacynta i Franciszek pomogą nam uprosić Pana Jezusa, aby podarował zdrowie mamie Marysi – powiedziała rezolutnie i widząc jego zakłopotaną minę dodała:
– Jak pan nie umie odmawiać różańca, to ja mogę pana nauczyć.

Tego wieczoru ojciec Marysi dołączył do modlitwy i ze wzruszeniem odmawiał różaniec.

Dzień I Komunii świętej był dla Marysi najszczęśliwszym dniem w życiu. Dostała piękny prezent od Matki Bożej i Pana Jezusa, bo w przeddzień wróciła ze szpitala jej mama. Zosia także promieniała w ten dzień radością. Rodzice zdradzili jej tajemnicę, że będzie miała rodzeństwo.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Różaniec z Fatimy
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.