Smutnych pocieszać
By owocnie pocieszać strapionych musimy znać lub choćby przeczuwać przyczynę smutku. Święty Ignacy Loyola w regułach o rozeznawaniu duchowym mówi o podwójnym smutku – strapieniu. Pierwszy jest skutkiem grzechu; zapłatą za grzech jest niepokój, gniew, smutek (por. Rz 6,23). Drugi rodzaj smutku nie jest związany bezpośrednio z grzechem, ale jest tajemniczym dopustem Boga, próbą wiary, zaproszeniem do naśladowania Jezusa w Jego miłości i cierpieniu.
1. Smutek, jaki nam towarzyszy, gdy żyjemy w grzechu ciężkim, jest dobry. To dobry duch, anioł – jak mówi św. Ignacy – zasmuca nas „kłując nas i gryząc sumienia nasze przez prawo naturalnego sumienia”. Owocem grzechu jest bowiem oddalenie się od Boga, utrata łaski uświęcającej, gniew i smutek. Osoby żyjące w nieprawości patrzą na siebie, bliskich i świat przez pryzmat swojego grzechu i to właśnie rodzi smutek. W Księdze Rodzaju Bóg mówi do Kaina po zabójstwie Abla: „Dlaczego jesteś smutny i dlaczego twarz twoja jest ponura? Przecież gdybyś postępował dobrze, miałbyś twarz pogodną; jeżeli zaś nie będziesz dobrze postępował, grzech leży u wrót i czyha na ciebie, a przecież ty masz nad nim panować” (Rdz 4, 6-7).
Przygnębienie na duszy po grzechu ciężkim służy zbawieniu duszy. To głos sumienia, który uświadamia nam nasze odwrócenie się od Boga. Ono wzywa nas do nawrócenia. Gdy dokuczają nam wyrzuty sumienia, wówczas zły duch kusi nas, aby je lekceważyć, zagłuszać, pogrążając się jeszcze głębiej w grzechach. „Ludziom, którzy przechodzą od grzechu śmiertelnego do grzechu śmiertelnego, nieprzyjaciel duszy, szatan, ma zwyczaj przedstawiać przyjemności zwodnicze i sprawia, że wyobrażają sobie rozkosze i przyjemności zmysłowe, aby ich tym bardziej utrzymać i pogrążyć w ich wadach i grzechach” – mówi Ojciec Ignacy.
2. Pocieszanie ludzi żyjących w grzechu ciężkim polega na pociąganiu ich do dobra, dawanie im dobrego przykładu swoim życiem, zachęcaniu ich do godnego i świętego życia, ponieważ to ono daje radość, pokój i szczęście: „Gdybyś postępował dobrze miałbyś twarz pogodną” – mówi Pan do Kaina. Bronią przeciwko złemu duchowi, który pragnie pogrążyć nas w smutku jest Słowo Boże. Ono przenika serce i napełnia je nadzieją i wolą walki. Słowo Boże ukazuje nam destrukcyjną siłę grzechu, napełnia nas odwagą i siłą. Św. Paweł pociesza Kolosan, gdy pisze im, że trudzi się walcząc mocą Jezusa, która potężnie w nim działa (por Kol 1,29). Łaska Jezusa potężnie w nas działa, abyśmy nie żyli w smutku, zniechęceniu, przygnębieniu. Pocieszamy bliźnich, gdy dajemy im przykład zmagania z grzechem, gdy uczymy ich wewnętrznej walki.
3. Nie każdy smutek wynika z grzechu. Doświadczamy także smutku, który jest próbą wiary. Bóg dopuszcza nieraz na nas strapienia i smutek, aby nas wypróbować, na ile nas stać i jak daleko postąpimy w Jego służbie i chwale, bez Jego Boskiego wsparcia, pocieszenia i Jego wielkich łask – mówi Ojciec Ignacy. Chwile smutku i przygnębienia duchowego winny stać się dla nas szkołą pokory. Te bolesne nieraz stany duszy pozwalają nam uświadomić sobie, że nie możemy o własnych ludzkich siłach zdobyć i zatrzymać wielką pobożność, silną miłość, lecz że są one łaską Boga, „abyśmy się nie panoszyli w cudzym gnieździe, podnosząc się rozumem do pychy i próżnej chwały, przypisując sobie pobożność” (św. Ignacy Loyola). Smutek i strapienie duszy, które nie są bezpośrednio związane z grzechem, wykorzystuje zły duch, aby zbuntować nas przeciwko Bogu i oskarżyć Go o brak miłości, pomocy, wsparcia.
4. Jak pocieszać ludzi szczerze pobożnych i gorliwych w wierze, którzy choć podejmują wierny wysiłek modlitwy i szukania Boga, mimo to doświadczają chwil zniechęcenia, smutku i strapienia? Trzeba pomagać im zdemaskować złego ducha, zwanego oskarżycielem. Oskarżanie się, nieraz o drobiazgi, tak w życiu duchowym, jak też rodzinnym, przyjacielskim, wspólnotowym, nie pomaga nam być lepszymi i budować głębszych relacji. Nieustanne oskarżanie się nie prowadzi do Boga. Trzeba nam dostrzegać nasze codzienne słabości, ale po to, by z większą miłością rzucać się w ramionach Ojca niebieskiego.
Innym istotnym sposobem pocieszania ludzi, głęboko strapionych bez własnej winy, jest pomaganie im w odkrywaniu Jezusa, który wzywa nas do poznawania Go, miłowania i naśladowania w dźwiganiu Jego krzyża. Smutku doświadczał także sam Jezus. Był przecież do nas podobny we wszystkim, także w naszym smutku. Spoglądając na Jerozolimę z Góry Oliwnej Jezus doznał głębokiego smutku i zapłakał, gdy w swojej Boskiej wizji zobaczył tragiczną przyszłość Jerozolimy: „Błogosławieni smutni, albowiem oni będą pocieszeni”. Jakże głębokiego smutku doznał Jezus w Ogrójcu, gdy Boskim wejrzeniem przenikał ludzką nieprawość. To ona była przyczyną jego cierpienia i krzyżowej śmierci. Gęste krople krwi Jezusa są znakiem głębi wewnętrznego smutku i bólu Boga – Człowieka. „Smutna jest dusza moja, aż do śmierci” – mówi do swoich uczniów. Ale „po udrękach swej duszy Sługa Jahwe, Jezus, ujrzał światło – światło zmartwychwstania (por. Iz 52,11). Pocieszamy bliźnich w ich smutkach, gdy dzielimy się z nimi radością Jezusa Zmartwychwstałego. Jeżeli smutek jest znakiem śmierci, to radość jest znakiem pełni życia.
Skomentuj artykuł