Czekaliśmy na siebie 5 lat. Świadectwo katolickiej pary
W noc poślubną po raz pierwszy poczułam tą 100% więź z moim mężczyzną, a satysfakcja w jego oczach, że jestem jego pierwszą i jedyną kobietą (w każdym tego słowa znaczeniu), była czymś bezcennym.
Kiedyś ktoś bardzo mądry powiedział mi, że miłość to odpowiedzialność. Te słowa bardzo utkwiły mi w pamięci, a jeszcze bardziej chyba w sercu. Często do nich wracam, zwłaszcza teraz, kiedy jestem już żoną i mamą. Teraz samo słowo "kocham Cię" absolutnie nie wystarcza. Bez konkretnych działań wobec drugiego człowieka to słowo nie ma aż tak głębokiego sensu.
Wielu moim koleżankom, które pytają co zmienia się po ślubie powtarzam, że od momentu połączenia sakramentalnego z mężem stanowimy jedno. Dla mnie rzeczywistość małżeńska rozpoczęła się właśnie w momencie przysięgi kościelnej wobec Boga, a nie po tym całym weselnym ucztowaniu. Nie ma już mnie samej i tego egoizmu, który tak często (niestety) towarzyszył mi wcześniej.
Każda myśl i podejmowana decyzja zostaje przefiltrowana teraz przez sito pytania: a co on na to? A co na to nasze małżeństwo i rodzina? I to jest strasznie fajne! Ta jedność niesamowicie mi się podoba i nie zamieniłabym mojego obecnego życia (czyt. bycia w związku małżeńskim) na cokolwiek innego!
Wracając do samego seksu, na tej płaszczyźnie wszystko działa chyba podobnie. Jak słucham nieraz osób, które zachwalają swój poziom życia seksualnego, to powiem szczerze, że jakoś wcale im nie zazdroszczę. Sama nigdy tego nie doświadczyłam.
Nie zazdroszczę ani "chwilowych" chłopaków - przelotnych wakacyjnych znajomości. Nie pragnęłam też nawet długoletniego związku, który opierałby się na relacji fizycznej. Czasem nawet jakiś wewnętrzny żal mnie ogarnia, że moje znajome tracą coś ważnego "na później".
Czekanie ze współżyciem do ślubu wcale nie uważam za przereklamowane. Mój obecny mąż był pierwszym mężczyzną, którego pokochałam całym sercem 8 lat temu. Nasza miłość wciąż kwitnie! Czekaliśmy na siebie 5 lat (bo po tym czasie wzięliśmy właśnie ślub) i to czekanie się naprawdę opłaciło!
Noc poślubna była jednym z najwspanialszych przeżyć w moim życiu. I to wcale nie ze względu na doznania fizyczne. Wtedy po raz pierwszy poczułam tą 100% więź z mężczyzną, na którym mi tak zależało, a satysfakcja w jego oczach, że jestem jego pierwszą i jedyną kobietą w każdym tego słowa znaczeniu - obraz bezcenny chowany głęboko w sercu do dziś.
Z perspektywy czasu bardzo się cieszę, że w ten sposób idziemy razem przez życie. Czasem jest ciężko, wieje wiatr pod oczy, ale ta cierpliwość przedślubna bardzo się przydaje i teraz. Czekamy na siebie i cieszymy się chwilami "zjednoczenia", które jeszcze bardziej nas do siebie zbliżają.
Może to wszystko wydaje się takie bardzo staroświeckie, ale jest bardziej na czasie niż komukolwiek by się wydawało. Nie oszukujmy się, świat i nasze relacje są dziś bardzo skomplikowane. Do tego dochodzi szereg problemów zewnętrznych, na które też nie zawsze mamy wpływ.
Ten szacunek w sferze seksualnej wypracowany przed laty przenosi się na nasze obecne życie. W każdym jego aspekcie. Jako kobieta czuję się szanowana i doceniana przez męża, a to naprawdę buduje. Bo na czym dziś można budować prawdziwą miłość, jeśli właśnie nie na całkowitym oddaniu siebie drugiemu człowiekowi? Czy da się to robić bez zachowania własnej godności i czystości sumienia?
Każdego dnia dziękuję Bogu, że postawił na mojej drodze kiedyś młodego, rozsądnego i szanującego kobiety mężczyznę. To dzięki niemu jestem teraz szczęśliwą żoną i mamą wspaniałego maleńkiego człowieczka. A seks? To wspaniałe dopełnienie naszego szczęścia!
I jeszcze jedna sprawa, może trochę trudna, ale też budująca. Gdyby nie to czekanie, to pewnie teraz byłoby nam sobie trudniej poradzić w sytuacji, kiedy konieczna jest wstrzemięźliwość. Sama borykając się z wieloma problemami zdrowotnymi miałam nieraz wyrzuty, że nie mogę być dla męża zawsze "w dyspozycji".
Pewnego dnia w szczerej rozmowie usłyszałam jednak z jego ust coś niesamowitego: "Czekałem na Ciebie przed ślubem 5 lat, to i miesiąc teraz wytrzymam, przecież kocham Cię za wszystko, nie tylko za seks".
Skomentuj artykuł