To najpiękniejszy list do Boga, jaki ostatnio czytaliśmy [ŚWIADECTWO]
"Zawsze wyprzedzasz mnie o krok, by jak kochający Rodzic powitać mnie otwartymi ramionami w każdym miejscu, do którego zmierzam". Nasza czytelniczka napisała wspaniały list do Ojca. Koniecznie przeczytajcie.
Kochany Ojcze, Boże Wszechmogący!
Dziękuję Ci Ojcze za ten trudny, bolesny, ale jednocześnie piękny i oczyszczający czas spotkania z Tobą. Dziękuję Ci, że pokazałeś mi, co to znaczy odkrywać swoje zranienia w świetle Twojego Słowa. Dziękuję Ci za to, że najpierw dałeś mi wykrzyczeć przed Twoim Synem moją złość, gniew i frustrację a później Jego rękami dotknąłeś mojego serca pokazując głębię zranienia.
Dziękuję Ci, że pokazałeś mi swoją moc. Stwarzając chaos, a później go porządkując, dałeś mi nadzieję, że poradzisz sobie również z chaosem w moim życiu. Dziękuje że zwróciłeś moją uwagę na fakt, że porządkowałeś chaos zaczynając od rzeczy fundamentalnych.
Dziękuję Ci, że pokazałeś mi że ustanawiane przy stworzeniu granice (Rdz 1, 4. 7) nie są ograniczeniami, a jedynie porządkują mój świat. Nawet jak wpadnę w ciemność grzechu - dajesz mi gwiazdy, bym w Twojej światłości mogła na nowo odnaleźć drogę.
Dziękuję Ci, że otworzyłeś mi oczy na to, iż w akcie stworzenia człowieka dlatego wywyższyłeś tak bardzo Siebie (Rdz 1, 26), żeby pokazać mi, jak ważnym dla Ciebie jestem dziełem. Dziękuję, że pokazałeś mi, że tworzyłeś świat w ciszy i skrytości serca (Rdz 1, 13), a później pozwoliłeś by przez cały "dzień" tworzone dzieła mogły ugruntować się w cudzie tworzenia. Dziękuję, że pokazałeś mi, że zawsze jesteś przy mnie (Ps 139(138), 7-12), zawsze wyprzedzasz mnie o krok, by jak kochający Rodzic powitać mnie otwartymi ramionami w każdym miejscu, do którego zmierzam.
Dziękuję, że przytuliłeś mnie do swojego policzka (Oz 11, 4) i nie puściłeś, dopóki nie zrozumiałam, że kochasz mnie po prostu za to, że jestem; pokazując, że kochasz mnie tak samo, jak ja kocham moje dzieci. Bezinteresownie, z ogromną miłością bez względu na to, co zrobię i tylko dlatego, że jestem. Dziękuję, że dałeś mi odczuć, że ja samym swoim istnieniem zasługuję na swoją miłość i jestem dla Ciebie najważniejsza na świecie. I dziękuję, że kolejne zranienie wskazałeś mi cały czas trzymając mnie z miłością w swoich ramionach. Wiedziałeś, że bez Twojej miłości nie dam rady znieść tego bólu.
Dziękuję, że w chwilach zniechęcenia brakiem owoców przypominałeś mi, jak Ty tworzyłeś świat. W ciszy, skupieniu i powolutku…
Dziękuję, że gdy zmęczona nieprzespanymi nocami, zniechęcona tym, że nic nie mogę zrobić sama i że wszystko zależy tylko od Ciebie przyszłam do Ciebie, żeby Ci to wszystko ofiarować, Ty przyjąłeś mój dar jak najpiękniejszy skarb wiedząc, że na tę chwilę jest to wszystko, ale to zupełnie wszystko co mogę Ci w tym momencie ofiarować.
Były momenty kiedy czułam ogromne pragnienie, żeby poczuć się dla Ciebie kimś wartościowym (Iz 43, 4). I dziękuję, że pokazałeś mi, co tak naprawdę mną kieruje; że czując się wartościowa w Twoich oczach mam nadzieję, że poczuję się również wartościowa w oczach innych ludzi. Wtedy zrozumiałam co to znaczy uniżyć się, żebyś Ty mógł mnie wywyższyć. Dziękuję Ci za to.
Dziękuję Ci, że odsłoniłeś przede mną mój stosunek do Ciebie. Teraz wiem, że przyglądam się Twojemu życiu jak obserwator, ale brakuje mi zaufania, aby w pełni w nim uczestniczyć. Dziękuję Ci za to, że pokazałeś mi, że Ty nie chcesz mojego zaufania w 100%. Wystarczy Ci, że będę "wierna w rzeczach niewielu…" (Mt 25, 21).
Dziękuję, że jesteś jak garncarz (Jr 18, 4) , który w cichości serca lepi swoje dzieło, nie zrażając się tym, że często musi zaczynać od nowa.
Przypomniałeś mi, jak łatwo nawet wypełniając przykazania i żyjąc nimi można dać się zniewolić ziemskimi sprawami. Dziękuję Ci że skierowałeś moją uwagę na sprawy, które mnie zniewalają, nie pozwalając mi pójść za Tobą (Mt 19, 21) i za przypomnienie, ze życie wyłącznie przykazaniami względem bliźniego to za mało (Mt 19, 17-20). Dziękuję, że pozwoliłeś mi poczuć, że Twoje przykazania nie ograniczają mojej wolności.
Dziękuję, że pozwoliłeś mi doświadczyć jak Ciebie boli mój grzech. Teraz już wiem jak ogromy to ból. Wybacz Ojcze.
Dziękuję Ci Ojcze, że najpierw dbasz o moje siły (J 21, 5), a dopiero później zadajesz pytania dotykając głębi mojego serca (J21, 15). Bez Twojego wsparcia trudności wywołują niechęć, irytację. A gdy stoisz przy mnie po prostu wiem, że trudności są po to bym wzrastała.
Po tych 5-ciu dniach przebywania w Twojej obecności wiem, ze Twoja miłość jest trudna i wymagająca. Prosisz o "miłowanie więcej aniżeli ci..", ale cieszy Cię również zwykłe "kocham" (J 21, 15).
Dziękuję Ci Tato.
Skomentuj artykuł