"Zaczęłam przez niego popadać w coraz większy grzech, czułam się brudna"
Nie będę się tutaj rozpisywać, bo nie o to chodzi. Chcę się z Wami podzielić moją historią, z której możecie wyciągnąć odpowiednie wnioski.
Wszystko zaczęło się od gimnazjum. Był tam pewien chłopak, który cały czas chodził za mną, bo chciał, żebym z nim była. Twierdził, że mnie kocha. Po pewnym czasie zbliżyłam się do niego, zaczął mi się podobać, w końcu, zakochałam się w nim. Trwało to 5 lat.
Przez ten czas bardzo mnie ranił, ale byłam zaślepiona, nie widziałam jego wszystkich kłamstw, każde przewinienie mu wybaczałam, zrywaliśmy ze sobą, potem wracaliśmy do siebie. Każdy mi mówił, że nie zasługuje na mnie, bo się mną bawi, wykorzystuje mnie, jest ze mną, a tak naprawdę ma inne na boku. Wtedy nikomu nie wierzyłam. Chciałam, żeby był ze mną, wierzyłam w to, że się zmieni.
Pod koniec naszej znajomości zaczeliśmy coraz bardziej zbliżać się do siebie, mimo tego, że przyrzekłam Bogu, że będę żyć w czystości do ślubu. Zaczęłam przez niego popadać w coraz większy grzech, czułam się brudna, nie chciałam nikomu mówić, co robił ze mną, bo się tego wstydziłam.
Na szczęście Bóg mnie uchronił od tego, że z nim nie współżyłam przed ślubem, ale były inne rzeczy, do których mnie zmuszał. Rok temu, gdy znowu mnie namawiał, żeby pójść z nim do łóżka, kolejny raz mu odmówiłam. Tylko po tym poszedł sobie do innej.
Wtedy się dowiedziałam o wszystkim. Widziałam jak mnie zdradził. Od tej pory z nim skończyłam już całkiem. Zrozumiałam to wszystko, co mówili mi ludzie. Jaki on jest. Ta zdrada mnie tak zraniła, że postanowiłam, że to już koniec. Definitywny.
Od tej pory moje życie się całkiem zmieniło. Przystąpiłam do szczerej spowiedzi, przyrzekłam sobie, że teraz będę inna. Oddałam całe moje życie Bogu. Ciągle powtarzałam:
"Jezu, ufam Tobie. Każ mi kroczyć Twoimi ścieżkami. Moje życie należy do Ciebie. Proszę Cię pozwól mi być szczęśliwą."
Bóg mnie wysłuchał. W moim życiu pojawił się ktoś inny. Chłopak, o którym zawsze marzyłam. Jest idealny. Pod każdym względem. Jestem z nim pół roku i kocham go nad życie. On też mnie kocha. Jestem jego pierwszą dziewczyną i on też chce poczekać ze współżyciem do ślubu.
Tylko niestety popełniłam jeden błąd. Nie powiedziałam mu całej prawdy o sobie. Nie powiedziałam mu, że z tamtym były rzeczy, których się wstydzę. Że dotykał mnie po całym ciele. Mimo, że pytał się tyle razy, czy coś takiego było, okłamywałam go. Mówiłam, że nic takiego nie robiłam.
Nie powiedziałam mu, bo się cholernie wstydziłam. Bałam się, że mnie odtrąci, że nie będzie chciał być ze mną. I to była największa głupota jaką zrobiłam. Wczoraj mu wszystko powiedziałam, bo już nie mogłam wytrzymać. Boję się, że przez to kłamstwo nie będzie chciał ze mną być...
Proszę, nie okłamujcie swoich najbliższych, bo może się to skończyć nieodwracalną utratą osób, których bardzo kochacie.
Proszę, pomódlcie się w mojej intencji.
Skomentuj artykuł