Takie zobowiązanie Jezus zostawił każdemu. Jak je wypełnić?

(fot. cathopic.com)

Uczeń Jezusa to ten, kto został przez Niego wybrany i powołany. W życiu chrześcijanina ma to miejsce w chrzcie świętym, w którym w odniesieniu do śmierci otrzymaliśmy obietnicę nieśmiertelności, a wobec życia na ziemi – zadanie świętości na wzór Chrystusa.

Liturgia słowa XI niedzieli zwykłej przypadającej zaraz po Uroczystości Bożego Ciała skłania nas do refleksji nad Eucharystią jako sakramentem, który uczy nas być uczniami Chrystusa i głosicielami Jego Ewangelii. Uczeń Jezusa to ten, kto został przez Niego wybrany i powołany. W życiu chrześcijanina ma to miejsce w chrzcie świętym, w którym w odniesieniu do śmierci otrzymaliśmy obietnicę nieśmiertelności, a wobec życia na ziemi – zadanie świętości na wzór Chrystusa. Uczeń Chrystusa to także ten, kto spotkał Pana działającego wielkie rzeczy i został wezwany, by głosić to innym: „Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie” (Mt 10,7). A największe dzieło, którego dokonał Bóg na ziemi, to życie Jego Syna: począwszy od Wcielenia, poprzez Mękę, Śmierć i Zmartwychwstanie. I to dzieło trwa w misterium Eucharystii, dzięki któremu mamy przystęp do tych zbawczych wydarzeń.

Eucharystia to pomost pozwalający uczestniczyć w Ofierze Krzyża i zasmakować Nieba. Uczestnictwo w Eucharystii to zaszczyt, a przyjmowanie Ciała Pańskiego jest karmieniem nadziei, że obietnice dane na chrzcie świętym w Chrystusie mają swoje wypełnienie. Eucharystia to jednak również wydarzenie zobowiązujące, to trzykrotne otwarcie grzesznego serca: otwarcie na przychodzącego Boga, otwarcie na uzdrawiające i przemieniające działanie Jego łaski oraz otwarcie na drugiego człowieka. Jeśli pozwolę Eucharystii działać, to już nie usiedzę w miejscu, bo nie będę potrafił zachować tylko dla siebie szczęścia ze spotkania z Panem. Jeśli pozwolę jej otworzyć moje serce, będę gotowy głosić Ewangelię własnym, codziennym życiem – w sposób prosty i zwyczajny, bez fajerwerków, ale będąc znakiem, wobec którego nie da się przejść obojętnie: „Wyście widzieli, co uczyniłem Egiptowi, jak niosłem was na skrzydłach orlich i przywiodłem was do Mnie. Teraz jeśli pilnie słuchać będziecie głosu mego i strzec mojego przymierza, będziecie szczególną moją własnością pośród wszystkich narodów” (Wj 19,4-5).

DEON.PL POLECA

Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo” (Mt 9,37-38). Nigdy zbyt wielu głosicieli Ewangelii! Bo jak długo się ją głosi, jak długo próbuje się nią żyć, tak długo jest ona żywa. Ewangelia ze swej natury, a także z samej swojej nazwy, jest Dobrą Nowiną, czyli czymś usłyszanym i przekazywanym dalej. Jest jednak tak bardzo ważną i tak radosną nowiną, że nie mogę zatrzymać jej tylko dla siebie! Nikt z ochrzczonych nie może powiedzieć, że zadanie głoszenia Słowa nie jest dla niego. Że się nie nadaje. Że są lepsi. Że niby z jakiej racji Jezus wybrałby właśnie mnie. „A oto imiona dwunastu apostołów” (Mt 10,2) – dwanaście imion, dwanaście różnych historii, w które wszedł Jezus, zmieniając nie do poznania życie posiadaczy tych imion. Może rozważając dzisiejszą Ewangelię, robiąc notatki na ten temat, dopisz do listy Dwunastu także swoje imię, popatrz na to i zadaj sobie pytanie, jak jeszcze Ewangelia może mnie zmienić?

Prosząc o nowych głosicieli Ewangelii, musimy w pierwszej kolejności prosić o to, by nas samych Pan uzdolnił do głoszenia Słowa Bożego. Nasza prośba nie może być jedynie prośbą o „innych”: „Poślij, Panie robotników na swoje żniwo, ale tylko przypadkiem nie mnie!”. Kiedy już podejmę swoje powołanie do głoszenia Ewangelii, właściwe każdemu ochrzczonemu, muszę zachować w sobie świadomość tego, że pierwszą osobą, której mam głosić Słowo Boże, jestem ja sam. Jeśli ono mnie nie przemieni mojego życia, to nie będę wiarygodnym świadkiem, ale pozostanę jedynie teoretykiem Ewangelii. Stąd też konkretne polecenia i wskazówki, jakie Jezus daje tym, których posyła – zewnętrzne zachowanie i postępowanie uczniów ma świadczyć o tym, że są świadomi, z jakim skarbem przychodzą, oraz że ten skarb wywrócił ich życie do góry nogami.

Uczeń, który w Dobrej Nowinie pokłada całą swoją ufność, nie przelęknie się słów Mistrza, które co prawda dzisiaj w liturgii nie padają, ale możemy je znaleźć tuż po dzisiejszym fragmencie Ewangelii: „Oto Ja was posyłam jak owce między wilki” (Mt 10,16). Będzie bowiem świadomy tego, że pierwszym wilkiem, jakiego na swojej drodze spotka, będzie… on sam. Natomiast ten, kto wciąż traktuje Ewangelię jako jedynie piękną teorię, będzie widział wilki wszędzie wokół siebie. I to przyniesie podwójny skutek. Po pierwsze, prawdopodobnie, sparaliżuje go strach przed głoszeniem Słowa. Po drugie, paradoksalnie, będzie widział w tych, do których został posłanych, przeciwników, a nie braci, którym ma opowiedzieć o Panu. Odnieśmy więc mocno do siebie słowa, które słyszymy dzisiaj w liturgii: „Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie” (Mt 10,7). Pan wysyła, by przygotować Mu drogę do ludzkich serc. Nie po to, żeby wystraszyć tych, którzy Go jeszcze nie znają. Jako posłani jesteśmy owcami. Ale ci, do których mamy iść, nie są wilkami.

Kierownik redakcji gdańskiego oddziału "Gościa Niedzielnego". Dyrektor Wydziału Kurii Metropolitalnej Gdańskiej ds. Komunikacji Medialnej. Współtwórca kanału "Inny wymiar"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Takie zobowiązanie Jezus zostawił każdemu. Jak je wypełnić?
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.