To była niezwykła tygodniowa męska przygoda
Choć mieliśmy określony cel naszej wędrówki, to jednak zaczęliśmy zauważać, że tak naprawdę to droga w głąb samego siebie. Poszliśmy bez pieniędzy, telefonów i zapewnionych noclegów, licząc na pomoc Boga i spotkanych ludzi. Choć mieliśmy określony cel naszej wędrówki, to jednak zaczęliśmy zauważać, że tak naprawdę to droga w głąb samego siebie.
Ruszamy. Jestem głodny i myślę, kiedy w końcu coś zjem. Zbliża się pora obiadowa. Idziemy parę kilometrów, a głód coraz bardziej się wzmaga. Nie jest łatwo zapukać do czyichś drzwi i poprosić o jedzenie. Wstyd przeplata się z lękiem, ambicja miesza się z dumą. I ta nieustępliwa męska samodzielność i chęć, by zapracować sobie na wszystko własnymi rękami.
Projekt dla mężczyzn, którzy nie boją się ryzyka >>
No dobra, trzeba się w końcu przełamać. Pukamy do pierwszych drzwi. Czekamy, ale nikt nie odpowiada. Dzwonimy. Chwilę czekamy. Chyba ktoś idzie. Otwiera nam pan w średnim wieku. Wysłuchuje nas, ale nic nie odpowiada. Myślimy, że przyniesie nam zaraz coś do jedzenia. Czekamy kolejne minuty. Na próżno. Gość nas pewnie uznał za wariatów. Idziemy dalej. To nie jest dla nas wymarzony początek. Wolelibyśmy być traktowani poważniej.
Nocleg u samotnej kobiety
Dochodzimy do kolejnej wioski. Pora obiadowa. Widzimy panią pracującą w ogródku. Zza płotu prosimy o coś ciepłego do picia. Zaprasza nas do domu. Dostajemy pyszne schabowe. Zaczynamy nieśmiało: "Bo wie pani…my pielgrzymujemy do Świętej Lipki. Modlimy też się po drodze za tych, ktorzy otwierają przed nami serce…“ "Ach tak…to módlcie się za mnie. Dziś mija 34 lata od śmierci mojego męża, który utopił się w jeziorze.“
Cisza. Jesteśmy wstrząśnięci. Słuchamy. Kobieta mówi o tym, jak zmaga się od lat z nowotworem jelita grubego, jeździ na chemię. Tęskni za tym, by odczuwać radość z życia. Czujemy podskórnie, że nam zaufała, dlatego pod koniec rozmowy ośmielamy się prosić o nocleg. Zgadza się. Szok. Samotnie mieszkająca kobieta przyjmuje dwóch obcych mężczyzn pod swój dach. Bóg naprawdę jest dobry.
Idziemy wieczorem do Kościoła. Po powrocie czeka na nas pyszna kolacja. Kontynuujemy rozmowę: o życiu, o wierze, o codzienności. Jest już późny wieczór. Proponujemy modlitwę. Zgadza się. Modlimy się razem, wierząc, że Bóg ją uzdrawia i wylewa na nią swoją przeogromną łaskę. Udajemy się do snu. Królewskie łoże zostawiam dla kolegi, ja wolę podłogę. Rano dostajemy pyszne leczo i ruszamy dalej. Jest deszczowo, ale mamy nadzieję, że zostawiamy w jej domu o jeden promień słońca więcej. Serce mi się rozszerza od mnogości doświadczeń. Myślę o tym, co dziś przygotował dla nas Bóg.
Droga Abrahama - przygoda wiary we wspólnocie mężczyzn
Tak wyglądały niektóre z naszych spotkań z ludźmi podczas ubiegłorocznej Drogi Abrahama, czyli tygodniowej męskiej pielgrzymki bez pieniędzy, telefonów, jedzenia w plecaku i zapewnionych noclegów na trasie. O wszystko prosiliśmy. I wszystko dostawaliśmy. Nawet więcej niż byśmy mogli się spodziewać. Wszystko z łaski Boga i spotkanych ludzi.
Byliśmy podzieleni na cztery ośmioosobowe męskie grupy. Każda z nich ruszyła z innego miasta: Ostrowi Mazowieckiej, Różana, Makowa Mazowieckiego i Ciechanowa. Wszyscy obrali jeden cel: Świętą Lipkę. Szliśmy parami, a wieczorem każdego dnia spotykaliśmy się ponownie w ramach całej "ósemki", by podzielić się wrażeniami i dobrać w nowe pary na kolejny dzień.
Codziennie zaczynaliśmy od modlitwy i słuchania konferencji o życiu Abrahama. Potem rozmawialiśmy z towarzyszem drogi, dzieliliśmy się Dobrą Nowiną i doświadczeniem Boga z napotkanymi ludźmi oraz modliliśmy się za nich.
Zobacz jak było rok temu:
Ludzie byli niesamowicie hojni
Piąty dzień naszej drogi. Dzisiaj mocno pada. Idę z Jarkiem. Jesteśmy już zmęczeni. Na plecach niesiemy to, co zabraliśmy z domu, ale też powierzone nam przez ludzi intencje. Jest sporo błota, ale mimo to dzielnie maszerujemy. W końcu postanawiamy usiąść na przystanku autobusowym i przegryźć kawałek chleba z podarowaną nam wcześniej mielonką.
Nagle zatrzymuje się przy nas samochód, z którego odzywa się kobiecy głos: "Wsiadajcie chłopaki do samochodu. Podwiozę was". Po chwili namysłu wsiadamy do małego, zaparowanego tico. Kieruje Pani Teresa, Prezes Koła Gospodyń Wiejskich. "Pielgrzymi do Świętej Lipki? Nie może być. Zapraszam was na obiad do mojej córki." "A córka wie?" - pytamy. "Nie wie, ale zaraz się dowie" - uśmiecha się zadziornie pod nosem.
Wysiadamy przed pięknym domem z zadbanym ogrodem. Nieśmiało wchodzimy do środka. Pani Teresa wydaje życzliwą dyspozycję swojej córce: "Aniu, masz gości. Chłopaki idą do Świętej Lipki. Daj im tu coś do jedzenia.“ "Chodźcie do kuchni, akurat podgrzewam obiad“ - odpowiada młoda, urocza gospodyni. Za chwilę przecieramy oczy ze zdumienia. Na stole pojawia się duży gar pysznej szczawiowej i 6 schabowych.
Przychodzi mąż Pani Ani i ich kilkuletnie córeczki. Nie patrzą na nas jak na intruzów. Serdecznie nas przyjmują. Suto zastawiony stół. Jemy we wspaniałej atmosferze, a na końcu modlimy się wstawienniczo za ich rodzinę. U niektórych pojawia się wzruszenie, po policzkach spływają łzy ukojenia. Nasze spotkanie powoli się kończy, dziękujemy im za niesamowitą hojność, a Pani Teresa zawozi nas do świetlicy wiejskiej, gdzie spędzimy najbliższą noc, nabierając sił na dalszy etap naszej wędrówki.
Chcesz uczestniczyć w tegorocznej edycji? Droga Abrahama to pielgrzymka wyłącznie dla mężczyzn. Więcej informacji i zapisy TUTAJ >>
Skomentuj artykuł