Tomasz Nowak OP: Bóg szanuje kulturę patriarchalną, ale Boże ojcostwo jest znacznie szersze
"Próbujemy radzić sobie ze słowami, natomiast od słów ważniejsza jest rzeczywistość, która za nimi stoi. Oczywiście słowo też tworzy pewną rzeczywistość. Niemniej, kiedy uświadomimy sobie, że Bóg nie jest mężczyzną, kobietą, ani żadną z zarejestrowanych chyba już kilkudziesięciu płci, ten problem znika". Ojciec Tomasz Nowak OP w rozmowie z DEON.pl opowiada o Bożym ojcostwie, relacji z Bogiem Ojcem i postrzeganiu Boga przez doświadczenie ziemskich ojców.
Piotr Kosiarski: W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy, że "Bóg w żadnym wypadku nie jest obrazem człowieka. Nie jest ani mężczyzną, ani kobietą. Bóg jest czystym duchem, w którym nie ma miejsca na różnicę płci". A jednak z jakiegoś powodu Bóg objawił się w kulturze patriarchalnej, tak jakby bardziej zależało Mu na pokazaniu męskiej natury.
Ojciec Tomasz Nowak OP: Rzeczywiście kontekst historyczny jest ważny. Bóg objawia się nam w konkretnej kulturze, w konkretnym czasie i w konkretnym sposobie myślenia. Jednocześnie ciągle nam się wymyka. Z jednej strony Bóg szanuje kulturę patriarchalną, w której się objawia i w której jest nazywany Ojcem. Z drugiej strony Boże ojcostwo jest znacznie szersze, niż mogłoby nam się wydawać.
Myślę, że zdanie z katechizmu mówiące o tym, że Bóg "nie jest ani mężczyzną ani kobietą" jest bardzo ważne. Chociaż Jezus zwraca się do Boga "Ojcze", to wiemy - i Kościół jasno to mówi - że Bóg jest źródłem wszelkiego stworzenia. Jest więc w Nim pełnia ojcostwa i macierzyństwa.
Wielu ludzi nie miało dobrych relacji z ojcem. Jak obraz ziemskiego taty wpływa na relację z Bogiem?
- Redukując ojcostwo Boga tylko do tego, co rozumiemy po ludzku, w dodatku dokładając złe doświadczenia ziemskiego ojca, stworzymy nie tylko nieprawdziwy obraz Boga ale również Jego karykaturę. Tymczasem nawet najlepszy ziemski ojciec, w porównaniu z Bogiem Ojcem, jest zredukowany. Postrzeganie Boga przez doświadczenie ziemskich ojców - nawet najlepszych, wzorowych - będzie więc jak patrzenie na cały świat przez dziurkę od klucza.
Myślę, że postrzeganie Boga przez pryzmat relacji opartych na strachu i kontroli łączy się z konkretnym rodzajem religijności, który ja nazywam naturalnym lub pogańskim i który polega na handlowaniu. Jeśli będę grzeczny, Bóg mnie nie ukaże. A jeśli zrobię coś dobrego, to może nawet otrzymam od Niego jakąś nagrodę. Takie podejście nie ma jednak nic wspólnego z miłością za darmo, o której mówi Jezus i o której czytamy w Ewangelii. To próba przekupstwa, wynikająca z postrzegania Boga, jako karzącego rodzica, która w sensie naturalnym jest w nas głęboko zakorzeniona. Dlatego czeka nas trudna ale i nieunikniona praca, żeby sobie z takim obrazem Boga poradzić.
Na tyle możemy nazywać siebie ojcami, na ile jesteśmy podobni do tego, który jest pierwszym Ojcem i wzorem ojcostwa. Może nawet dobrze, jeśli nasze myślenie o Bogu rozwali się i dojdziemy do wniosku, że nasze ziemskie doświadczenia trudnego, nieobecnego i przemocowego, ale również najlepszego ojca jakiego tylko możemy sobie wyobrazić, jest i tak zupełnie niepodobne do ojcostwa Boga. W pewnym momencie nawet musimy oderwać się od takiego myślenia! Dlatego tak ważne jest to, żeby o ojcostwie Boga mówić i usuwać Jego fałszywe obrazy z naszego życia.
Kilka lat temu luterańska prymas Szwecji Antje Jackelén wezwała wiernych, by nie określali Boga rzeczownikiem "Pan" ani zaimkiem "On". Obecnie w Kościele Anglii toczy się podobna dyskusja. Czy w świecie, w którym tyle mówi się o płciowości, jest miejsce dla Boga Ojca?
- To, z czym zmagamy się w kontekście naszej płciowości, odruchowo projektujemy na Boga i na Jego obraz. Dlatego informacja, że Bóg "nie jest ani mężczyzną, ani kobietą", że wymyka się kategoriom ludzkiej płciowości, jest tym, co nas ocala.
Próbujemy radzić sobie ze słowami, natomiast od słów ważniejsza jest rzeczywistość, która za nimi stoi. Oczywiście słowo też tworzy pewną rzeczywistość. Niemniej, kiedy uświadomimy sobie, że Bóg nie jest mężczyzną, kobietą, ani żadną z zarejestrowanych chyba już kilkudziesięciu płci, ten problem znika. Oczywiście rodzi się pytanie, jak zwracać się do Boga. Ale to jest bardziej kwestia tego, jaka rzeczywistość stoi za słowem "Ojciec". Musimy uważać na sytuację, w której już wiemy, co to za rzeczywistość. Wtedy naprawdę będziemy koncentrować się wyłącznie na słowie, a do poznania Boga nigdy nie dojdzie. Nie dajmy oszukiwać się słowom i nie pozostawajmy tylko na ich poziomie.
Świat przeżywa obecnie kryzys tradycyjnie rozumianej płciowości. W niektórych krajach, liczba osób zmieniających płeć jest większa niż w jakimkolwiek innym okresie historii. Czy i jak relacja z Bogiem Ojcem może pomóc ludziom przeżywającym taki kryzys?
- Bóg jest naszym Stwórcą. "Ulepił" nas takich, jacy jesteśmy. W tym sensie On najlepiej wie, co to znaczy być mężczyzną i co to znaczy być kobietą, nawet jeśli On sam wymyka się kategoriom płciowości. Bóg wie, jakich mężczyzn potrzebują kobiety i jakich kobiet potrzebują mężczyźni. Wie również, jak przeżywać różnice wynikające z płci. Na początku, tuż po stworzeniu człowieka, panowało obopólne szczęście i zadowolenie, świat był pełen harmonii. Dopiero później nastąpiło poróżnienie, z którym zmagamy się do dzisiaj. Próbujemy odnaleźć utraconą harmonię. Bardzo nas to cieszy, gdy się to dzieje, gdy mężczyzna jest mężczyzną, a kobieta kobietą, gdy obie płcie wzajemnie sobie pomagają. Na tym świecie jesteśmy tylko przez chwilę. Jeśli będziemy myśleć tylko o tym, jak bardzo do siebie nie pasujemy i co nam w nas przeszkadza, nie znajdziemy utraconej harmonii. Tylko Ten, który nas stworzył, może nam pomóc wszystko uporządkować.
Jak w codziennym życiu budować relację z Bogiem Ojcem?
- Myślę, że trzeba zająć się konkretami. Nasze doświadczenie ojcostwa, tak jak powiedzieliśmy na początku, często bywa trudne. Lekarstwem na taki stan jest ojcostwo Boga i odkrycie, jaka różnica panuje między dobrym i złym doświadczeniem ojca. Warto również zauważyć, jak to przekłada się na nasze życie. To poziom świadectwa. Zaczynając od ludzkiego doświadczenia ojcostwa, idziemy w tej duchowości, doświadczając ojcostwa ze strony Boga. I to przynosi konkretne owoce - zmienia się nasza modlitwa, relacje z innymi ludźmi, nawet nasze samopoczucie. Możemy się wzajemnie spierać, że jest inaczej, jedni to uznają, inni nie. Ale zupełnie nie o to chodzi. Najważniejsze jest realne doświadczenie. Jeśli będzie ono dobre, jeśli naprawdę poznamy dobrego Boga, w naszym życiu wiele się zmieni.
Skomentuj artykuł