Trafił do więzienia za zabicie policjanta. W celi śmierci się nawrócił, napisał dziennik dla córeczki i może zostać świętym

Jacques Fesch (fot. depositphotos.com / HMTelevision / YouTube.com)
voxdomini.pl / tk

"Moja kochana córeczko. To jest mój dziennik, jedyne moje dobro, które zapisuję tobie z braku innych dóbr, jakie ojcowie mają zwyczaj dawać swoim dzieciom" – napisał Jacques Fesch, gdy w celi czekał na karę śmierci za zabicie policjanta. Niespokojne życie i nawrócenie tego młodego Francuza pokazują, że dla Boga nikt nie jest obojętny.

Kim był Jacques Fesch?

Jacques Fesch przychodzi na świat 6 kwietnia 1930 roku w Saint-Germain-en-Laye we Francji. Wychowuje się w zamożnej rodzinie jako ostatnie dziecko i jedyny syn Georges’a Fescha i Athalie Hallez. Jacques od najmłodszych lat jest rozpieszczany, za co wini matkę, która – jak sam pisał: "była matką instynktowną, powiedziałbym wręcz zwierzęcą. Uczyniłaby wszystko dla swoich dzieci, lecz nie potrafi tego zrobić dobrze...".

DEON.PL POLECA

 

 

Z ojcem Jacques też nie ma dobrych relacji. Georges’a w całości pochłania praca bankiera, przez co zaniedbuje on rodzinę. Z biegiem lat atmosfera w domu Fesch’ów staje się coraz bardziej nieznośna. "Moi rodzice nie potrafili się porozumieć" – wspominał młody Francuz, co ostatecznie skończyło się ich rozstaniem.

Chociaż Jacques z pozoru wychowuje się w rodzinie katolickiej (wierząca jest jedynie jego matka) i uczęszcza do szkół prowadzonych przez duchownych, już w wieku 17 lat porzuca wiarę, której zresztą nigdy nie pogłębiał. Gdy kończy edukację, nie ma pomysłu na swoje życie, nie wie, co dalej ze sobą zrobić. Nic go nie interesuje poza prowadzeniem hulaszczego i rozwiązłego życia. Otrzymuje pieniądze za posadę w banku swojego ojca, lecz nie przykłada się do tej pracy.

Żona, służba w wojsku i córeczka Weronika

Podczas jednej z wizyt u swoich przyjaciół Jacques poznaje Pierrette Polack. Przeprowadza się z dziewczyną do Strasburga, w którego okolicy rozpoczyna służbę wojskową. Para wkrótce spodziewa się dziecka, bierze ślub cywilny i po kilku miesiącach przyjmuje na świat córkę Weronikę. Jacques’a zatrudnia jego teść, lecz szybko kończy się ten "złoty" etap życia młodej pary. Młodzieniec roztrwania powierzony mu majątek i rozstaje się z żoną. Mimo że dostaje od matki pieniądze na rozpoczęcie własnego interesu, zamiast tego kupuje nowy samochód.

Fesch’owi ciągle jest mało. Ogarnięty nudą i brakiem celu wpada na szalony pomysł morskiej podróży dookoła świata. Prosi o sfinansowanie wyprawy ojca, lecz ten odmawia. Francuz, ogarnięty marzeniami o ucieczce postanawia więc zdobyć pieniądze, ograbiając bank.

DEON.PL POLECA


25 lutego 1954 roku Jacques wraz z dwoma towarzyszami napadają na drobnego bankiera. Akcja nie przebiega jednak pomyślnie. Wspólnicy uciekają, zostawiając młodzieńca samego, a ofierze udaje się wezwać pomoc. Gdy na miejsce przybywa policjant, Jacques oddaje strzał w jego kierunku. Trafiony w serce funkcjonariusz umiera na miejscu, a przypadkowi przechodnie obezwładniają przestępce i odprowadzają go na komisariat.

Pobyt w więzieniu i nawrócenie

Jacques trafia do więzienia La Santé w Paryżu. Tam niemal codziennie odwiedza go kapelan placówki ks. Devoyod, który opowiada mu o Bogu. Młody Francuz ma jednak w głowie obraz mściwego, potężnego Boga, z którym nie chce mieć nic wspólnego. "Nie wierzę. Proszę się nie trudzić" – mówi duchownemu osadzony. Kapłan jednak nie odpuszcza, a Jacques szybko orientuje się, że rozmowy przynoszą mu wewnętrzną ulgę. Prowadzi również budującą korespondencję z przyjacielem rodziny swojej żony, ojcem Tomaszem. W więzieniu odwiedza Jacques’a także jego teściowa Maria-Antonina Polack, a chora na raka matka modli się za swojego syna, leżąc w szpitalnym łóżku.

Fesch poznaje w tym czasie kogoś jeszcze, dzięki któremu postanawia uwierzyć w Boga. Jest to adwokat Paul Baudet, głęboko wierzący człowiek, który tak samo jak Jacques stracił w młodości wiarę, lecz później się nawrócił. "Mam wspaniałego adwokata, któremu wiele zawdzięczam. W czasie tego roku ciemności stale mnie pobudzał i kierował na drogę światłości. Po kilku miesiącach uwięzienia, dzięki pomocy mojego adwokata, spróbowałem wierzyć" – pisze Jacques w liście do ojca Tomasza. Więzień czyta książki religijne, zwłaszcza o tę o objawieniu w Fatimie i pogłębia swoją wiarę w Boga. Prowadzi przykładne życie, robiąc tym samym duże wrażenie na innych osadzonych i strażnikach więziennych.

Kara śmierci i dziennik dla 6-letniej córeczki

Po kilku latach spędzonych w celi, w dniu swoich 27 urodzin Jacques zostaje skazany na karę śmierci. Pogodzony ze swoim losem, kilka dni przed egzekucją zawiera sakramentalny związek małżeński z Pierrette i pozostawia spisywany przez dwa miesiące dziennik, który dedykuje swojej ukochanej córeczce Weronice.

W ponad dwustu stronicowej książce Fescha zatytułowanej "Za pięć godzin zobaczę Jezusa", czytamy jego niezwykle bogate i dające nadzieję zdania: "Prawdą jest, że nigdy nie zamierzano robić świętych z bandytów. A jednak są oni mniej oddaleni od Jezusa niż wielu z tych, którzy 'dobrze się prowadzą'"; "Wszyscy są powołani do świętości, wszyscy! Nie należy nigdy mówić: 'Ja się do tego nie nadaję'. Istnieje wielka różnorodność łask. Jedni powołani są do uświęcania się w klasztorze, inni czynią to wychowując dzieci, jeszcze inni opiekując się braćmi. Każdy jednak w swej dziedzinie może zdobywać najwyższe szczyty miłości"; "Ostatni dzień walki, jutro o tej porze będę w niebie! Mój adwokat przyszedł uprzedzić mnie, że egzekucja odbędzie się jutro około czwartej rano. Niech się dzieje wola Pana, we wszystkim! Ufam miłości Jezusa i wiem, że poleci swym aniołom, by wzięli mnie na swe ręce. Niech umrę tak, jak Pan chce, bym umarł".

W 2011 roku zakończył się etap diecezjalny procesu beatyfikacyjnego Jacques’a Fescha. Od tamtej pory jest on Sługą Bożym.

Źródło: voxdomini.pl / tk

Redaktor Deon.pl. Twórca internetowego modlitewnika do św. Józefa. Prowadzi profil poświęcony św. Józefowi na Instagramie i Facebooku. Twórca działu "blog" w filmie Biuro Projekt.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Trafił do więzienia za zabicie policjanta. W celi śmierci się nawrócił, napisał dziennik dla córeczki i może zostać świętym
Komentarze (6)
NK
~Nie Katolik
22 maja 2025, 15:57
Dla mnie to jest pewien zgrzyt. Bo wyobraźmy sobie, jakaś osoba zaopiekowała się bezdomnym: dała mu schronienie, ubranie, pomogła mu znalleźć pracę, tak, że po paru latach ten bezdomny stanął na nogi. Były już bezdomny był niezwykle wdzięczny swojemu dobroczyńcy, bo któż by nie był? O całej sytuacji dowiedzieli się inni ludzie, i zaczęli wychwalać tego byłego już bezdomnego: jaki to wspaniały jest, bo okazał wdzięczność swojemu dobroczyńcy. Że to święty człowiek. Może i tak, ale czy tylko ja widzę absurdalność całej tej sytuacji? Chwała i wdzięczność należy się Bogu. Co nie zmienia faktu że cieszy mnie nawrócenie tego człowieka.
WR
~Wow Raz
22 maja 2025, 09:24
Za młodych lat książka "Za 5 godzin ..." zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Dziś jako jako dojrzała osoba nadal widzę w przemianie Jacka coś intrygującego... ale bardziej przypomina mi to znalezienie przez niego ukojenia dla lęku/obawy/strachu przed śmiercią. Zresztą jednym z zadań religii jest oswojenie człowieka ze śmiercią. Jacek oparł się o konstrukt Boga kochającego miłością bezwarunkową i ta perspektywa w obliczu kary śmierci na pewno była dla niego kojąca/uspokajająca. Co więcej uzyskany pokój/spokój przekuł w działanie - przykładne życie w więzieniu, ślub sakramentalny, relacja z córką. Na pewno jest to przykład na to jak zmiana myślenia może powadzić do zmiany postawy, do dojrzenia. Czy to "materiał" na świętego katolickiego? Zależy czy świętość potwierdzona instytucjonalnie to "nagroda" dla człowieka, czy pokazanie iż w jego życiu Bóg odegrał szczególna rolę.
EM
~Ewa Maj
21 maja 2025, 10:21
Zastanawiam się, o czym są takie hagiografie. Że można być podłym, zabić czlowieka i u schyłku życia się nawrócić, i zostać świętym. Może to ma nieść nadzieję dla oszustów i przestępców. Może ma uspokajać sumienie tych, co planują lub realizują większe i mniejsze świństwa. Bo najważniejsze to się nawrócić przed śmiercią. Z im większego bagna, tym hagiografia mocniejszą.
DC
~Dariusz Chodyniecki
21 maja 2025, 18:37
Nie mamy prawa nikogo osądzać. Bóg zna serce człowieka i zna jego najgłębsze tajemnice. Nie możemy się złościć na to, że Bóg jest dobry. Często ci, co pracowali w winnicy Pańskiej w ostatniej godzinie mają w sercu więcej miłości niż co, którzy trudzili się całe życie. Nie powinniśmy się zachowywać wobec tajemnicy Bożego Miłosierdzia jak starszy brat marnotrawnego syna!
EM
~Ewa Maj
22 maja 2025, 19:24
Jasne, że nie mamy prawa nikogo osądzać. Właśnie o tym jest mój komentarz. Kiedy mówimy o człowieku "święty", jest w tym osąd tego człowieka.
NW
~Nie wierze
20 maja 2025, 18:05
Zabił policjanta oraz doprowadził do inwalidztwa przechodnia, który próbował go ująć. Dla adwokata - gorliwego katolika nawrócenie skazańca miało być linią obrony i sposobem na uzyskanie ułaskawienia. Nie udało się. Może za to uda mu się zostać świętym. Tylko co to za wzór dla katolików, zwłaszcza gdy zniesiono karę śmierci?