Trójca święta źródłem chrześcijańskiej miłości
Tajemnica Trójcy Przenajświętszej znajduje się w centrum chrześcijańskiej wiary i duchowości ignacjańskiej. Wystarczy wspomnieć o wizji Trójcy Świętej jaką miał św. Ignacy w Manresie a także o jego późniejszym doświadczeniu mistycznym bycia przyłączonym do Jezusa przez Ojca. Miało ono miejsce w La Storta pod Rzymem. O jego wielkiej pobożności wobec Trójcy świętej świadczą Opowieść Pielgrzyma oraz Dziennik duchowy.
Także dla nas, podobnie jak dla św. Ignacego, Bóg Trójjedyny powinien być wiecznym Poszukiwanym we wszystkichrzeczach i na wielu drogach, zwłaszcza w naszej codziennej modlitwie i świadectwie życia. Bóg objawia się nam gdy rozmyślamy nad historią zbawienia, w życiu Kościoła i w wydarzeniach naszego życia.
Zgłębiając tajemnicę Trójcy Świętej możemy odkryć, że Boskie Osoby niczego nie pragną zatrzymać wyłącznie dla siebie. Ojciec cały wypowiada się w Synu-Słowie. Syn pragnie do końca wypełnić wolę Ojca, aż po śmierć na krzyżu. Jezus Chrystus po swoim zmartwychwstaniu udzielił Kościołowi Ducha Świętego, który jest wzajemną miłością Ojca i Syna. Tego Ducha otrzymał Kościół i każdy z nas, byśmy przestali się lękać oddając nasze życie w ręce Ojca.
Odtąd w naszych sercach może panować Jezusowy pokój. W ten odwieczny nurt Bożej miłości zostaliśmy włączeni w sakramencie Chrztu świętego. My także stajemy się pełniej osobami - na wzór i podobieństwo Boskich Osób - gdy zapominamy o sobie, gdy coraz bardziej otwieramy się na Boga i na innych ludzi.
Stając przed Bogiem scalamy nasze życie, doświadczamy Bożej pełni, czujemy się po prostu szczęśliwi i kochani. Odkrywamy Boga jako żywą wspólnotę Osób i Dawcę wszelkiego dobra. To doświadczenie uzdalnia nas do okazywania miłości innym ludziom. Trzeba, byśmy pamiętali, że to Bóg pierwszy nas umiłował.
"Miłość Boga Ojca, łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa i dar jedności w Duchu Świętym, niech będą z wami wszystkimi" (2 Kor13,13).
Miłość Boga Ojca
Pragniemy otworzyć się na miłość Boga. Wobec jej ogromu powinniśmy trwać w głębokim zadziwieniu. Pozwólmy, by ta Miłość nas ogarnęła. Pozwólmy nasycić się Bożą miłością! Wtedy staniemy się piękni Bogiem. Zapragnijmy znowu kochać Boga całym sercem, całą duszą i całym umysłem (por. Mt, 34-40). Nasza miłość do Boga, nasza wiara jest tylko skromną odpowiedzią na Jego troskę i czułość względem każdego z nas. On wyrył nas na swojej dłoni i strzeże jak ptak swe pisklęta. To dlatego przed Nim możemy uspokoić nasze serce (por. Ps. 131). Do Niego tęsknimy jak zeschła ziemia spragniona wody (por. Ps. 63). Przed Nim możemy wypowiedzieć nasz smutek i naszą radość. On nas na pewno przygarnie, bo jest Bogiem nieskorym do gniewu, łaskawym i bogatym w miłosierdzie.
Jeśli nasze zamiary, pragnienia i działanie zakorzenione są w modlitewnym spotkaniu i rozmowie z Bogiem, wtedy wszystko w nas i wokół nas porządkuje się, pięknieje układając się w harmonijną całość. Doświadczamy Bożej Opatrzności i coraz bardziej przekonujemy się, że prawdziwy pokój i radość rodzi się z pokornego życia z wiary przeżywanej w postawie dziecka, które wszystko otrzymuje od Ojca i jest przez Niego kochane. Jesteśmy zaproszeni do takiej zażyłości z Bogiem, bo tylko przy Nim we wszystko możemy obfitować. "Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi i rzeczywiście nimi jesteśmy" (1 J 3,1).
Bóg ciągle nas szuka, ale to my często nie pozwalamy, by nas odnalazł. Tak trudno nam uwierzyć w Jego miłość, w Jego opiekę i opatrzność, zwłaszcza wtedy, gdy przechodzimy przez trudne doświadczenia. A przecież właśnie zaufanie do Boga Ojca wyzwala nas od lęku. Jakże ważna i aktualna jest zachęta Pana Jezusa: Nie troszczcie się zbytnio, przecież „Ojciec wasz niebieski wie, czego wam potrzeba” (por. Mt 6, 31-32).
Kontemplując Boga Ojca - samo Źródło odwiecznej miłości, możemy uczyć się od Niego hojności i wielkoduszności. On troszczy się o każdego człowieka, o każdy naród, o ludzkość całą i pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni. On o nas pamięta i pragnie, byśmy byli radośni. Nasz Ojciec Niebieski uzdalnia nasze serca do wspaniałomyślności. Jakże trudno nam niekiedy naśladować tę Bożą hojność w okazywaniu innym gestów miłości przez ofiarowanie czasu, okazanie zainteresowania drugiemu człowiekowi. Buntujemy się niekiedy, że słońce wschodzi zarówno nad ludźmi złymi jak i nad dobrymi. A przecież całe nasze życie powinno być wielbieniem Boga Ojca, który jest źródłem wszystkiego, co istnieje! On swoją troską ogarnia każde stworzenie i pragnie, by nic nie zginęło. W Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy (por. Dz 17,27-28). Taki jest najgłębszy sens Przymierza pomiędzy Bogiem i ludźmi. On jest Panem historii i wszystkich narodów na ziemi. On podtrzymuje w istnieniu wszechświat cały. Bez Niego wszystko ginie i zapada się w nicość. Taka jest najszersza perspektywa Bożej miłości, której nie powinniśmy nigdy utracić. To tutaj ma swoje źródło katolicyzm i uniwersalizm Kościoła i nasze otwarcie na świat.
Podziękujmy Bogu Ojcu za wielość dróg, jakimi nas do siebie przywołał i nadal troskliwie prowadzi. On nas obdarzył duchowym bogactwem i talentami. Mamy też innym ludziom pomagać w odnajdywaniu Boga przez głoszenie Bożego Słowa, świadectwo ofiarnego życia, modlitwę, przez trud pogłębiania wiary, tak by wszyscy ludzie złączyli się we wspólnym wielbieniu Boga.
Patrzenie na innych ludzi z miłością Bożą w sercu rodzi w nas wzajemne zaufanie, otwarcie na bogactwo innych ludzi z którymi trudzimy się w budowaniu Królestwa Bożego. Nasz chrześcijański uniwersalizm - przeniknięty miłością – powinien przenikać także naszą codzienność. Nie powinniśmy być filozofami słów, lecz przede wszystkim czynów braterskiej miłości. "Jesteśmy bowiem Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie dla dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili"(Ef 2,10). Wiara bez uczynków jest martwa. Głębokie zaufanie Bogu uwalnia nas od lęku przed światem!
Łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa
Łaska Jezusa to przede wszystkim nasza godność bycia dziećmi Bożymi na wzór Syna. Postawa dziecięctwa (por. św. Teresa z Lisieux) pozwala nam zachowywać całkowite zaufanie do Boga, także wtedy gdy wchodzimy na drogę krzyża. Krzyż jest największą szkołą prawdziwej miłości, której cechy opisał św. Paweł w 1 Liście do Koryntian w rozdziale XIII. To Jezus zachęca nas, byśmy idąc za Jego przykładem powierzyli Ojcu każdy dzień, wszystkie trudne sprawy i zadania.
Dziękujmy Jezusowi tak za radość jak i za smutek. Patrzenie na nasze życie w postawie wdzięczności wyzwala nas od niepotrzebnych obaw, konfliktów, kompleksów i małości, od których nie jesteśmy przecież wolni. Włączmy się w modlitwę Jezusa: "Wysławiam Cię Boże, Panie nieba i ziemi, że tajemnice królestwa objawiłeś prostaczkom (Mt 11,25).
Z dziecięcą prostotą prośmy za świętym Ignacym o"dogłębne poznanie Pana, który dla mnie stał się człowiekiem, „abym go więcej kochał i więcej szedł w jego ślady" (Ćwiczenia duchowne, 104).
Zapragnijmy także, by Jezus nas kochał. Tylko wtedy gdy pozwolimykochać się Jezusowi, zostaniemy przez Niego uzdolnieni do miłości ofiarnej. Otwórzmy nasze serca na dar zbawienia}, którym nas obdarza. Niczego przed Nim nie ukrywajmy, żadnego grzechu i słabości, bo przecież On zna nasze serce i On je uzdrawia napełniając swym pokojem i swoją miłością. Jezusowy pokój jest najcenniejszym darem, którym możemy obdarzać innych ludzi. Jezus wybawia nas od wzajemnej nieufności, od myślenia niezdolnego do twórczego i krytycznego dialogu, od podziałów, od ducha samowystarczalności.
Jezus jest naszą drogą do Ojca. On nas uczy cierpliwego kroczenia do Boga na drodze miłości. Tak się wyraża dynamizm wiary. Trzeba kierować się logiką "małej drogi" świętej Teresy od Dzieciątka Jezus, która zdobywała się na małe ofiary, zapomnienie o sobie z miłości do Jezusa. Miłość jest cierpliwa, jest zawsze mało efektowna, ledwie dostrzegalna, ale jakże potrzebna. Jakże są jej spragnieni inni ludzie. Ona jest czasem rozpaczliwie poszukiwana. "Jest głód zwykłego chleba, ale i głód miłości, dobroci i troskliwości; ludzie zaś tak bardzo cierpią z powodu tego wielkiego ubóstwa" (bł. Matka Teresa z Kalkuty).
Jezus jest naszym codziennym pokarmem w Eucharystii, byśmy na drodze praktykowania przykazania miłości nie ustali. On nas przynagla, byśmy przyszli do Niego, gdy jesteśmy utrudzeni, gdy czujemy, że już nie stać nas na czyn bezinteresownej miłości. Bywamy przecież zawiedzeni jak uczniowie z Emaus.... Ale znowu pokrzepieni Jego Słowem na nowo zbieramy siły, by pracować w Jego Królestwie. Jezus zaprasza nas, byśmy w Nim trwali przynosząc owoce sprawiedliwości i pokoju. On jest naszym Dobrym Pasterzem, który prowadzi nas ciemną doliną (por. Ps. 23), nierzadko poprzez duchową walkę o Jego obecność w naszym życiu, o Jego w nas owocującą miłość. Zła się nie lękamy bo On jest z nami pomagając nam odkryć prostotę i głębię modlitwy Ojcze nasz.
Największym zagrożeniem dla miłości jest zwątpienie. Kontemplujmy Jezusa, Króla wieków (por. ĆD, 91, 97), który nam w wierze, nadziei i miłości przewodzi. Pielęgnujmy w sobie te same uczucia, które odkryliśmy w naszym Mistrzu i Nauczycielu. Biegnijmy razem z Nim ku upragnionej mecie, do nagrody, którą przygotował nam Ojciec.
Jezus wybawia nas od wszelkiej trwogi i zbytniego zajmowania się sobą. On nas uczy miłości ofiarnej, która nie cofa się przed krzyżem, przed trudem. On jest Synem Umiłowanym, którego należy słuchać, by mieć w sobie Boże życie. On nam ciągle przypomina o Ojcu, od którego pochodzi wszelkie dobro. Jezus uczy nas jak być w sprawach Ojca (por. Łk 3,49) On pragnie, byśmy włączeni w Kościół - w Jego Mistyczne Ciało - we wszystko obfitowali, we wszelką łaskę. I znowu ważne jest świadectwo św. Teresy od Dzieciątka Jezus, która zapragnęła, by w sercu Kościoła być Miłością:
"Nareszcie znalazłam odpoczynek... Zgłębiając tajemnicę Mistycznego Ciała Kościoła, nie rozpoznawałam siebie w żadnym z jego członków, wymienionych przez św. Pawła; a raczej chciałam odnaleźć się we wszystkich... Miłość dała mi klucz do mego powołania. Zrozumiałam, że skoro Kościół jest ciałem złożonym z różnych członków, to nie brak mu najbardziej niezbędnego, najszlachetniejszego ze wszystkich. Zrozumiałam, że Kościół posiada Serce i że to Serce PłONIE MIłOŚCIĄ, że jedynie Miłość pobudza członki Kościoła do działania i gdyby przypadkiem zabrakło Miłości, Apostołowie przestaliby głosić Ewangelię, Męczennicy nie chcieliby przelewać krwi swojej... Zrozumiałam, że MIłOŚĆ ZAMYKA W SOBIE WSZYSTKIE POWOłANIA, ŻE MIłOŚĆ JEST WSZYSTKIM, OBEJMUJE WSZYSTKIE CZASY I WSZYSTKIE MIEJSCA... JEDNYM SłOWEM – JEST WIECZNA!... Zatem, uniesiona szałem radości, zawołałam: O Jezu, Miłości moja... nareszcie znalazłam moje powołanie, MOIM POWOŁANIEM JEST MIłOŚĆ", (Dzieje duszy, s. 200-201).
Jakże trudno nam dostrzec w drugim człowieku JezusaChrystusa cierpiącego, ubogiego, upokorzonego, by Mu służyć. Aprzecież w porządku duchowym posiadamy jedynie to, co innymdajemy. Pamiętajmy, że sądzeni będziemy z miłości (por. Mt 25,31-46)
Chrześcijanin wie, że nic nie może nas odłączyć od miłości Jezusa (por. Rz 8,35). On nas zapewnia: "Jeśli Mniekto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego, i będziemy u niego przebywać" (J14, 23). Zatrzymajmy się przy Jezusie, zechciejmy "tracić czas" dla Niego. On stoi na progu drzwi naszego serca i kołacze. "Wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze mną"- zapewnia nas Pan (por. Ap 3,20). Niech modlitwa do Jezusa wypowiedziana przez Jana Pawła II w Pelplinie, 6 czerwca 1999 roku stanie się bliska naszym sercom:
"Panie zostań z nami! Spotkaliśmy Cię na długiej drodzenaszych dziejów. Spotykali Cię przodkowie nasi z pokolenia napokolenie.
Zostań z nami, kiedy dzień się nachylił! Zostań, kiedy czas naszych dziejów dobiega kresu drugiego tysiąclecia.
Zostań i pomagaj nam stale kroczyć tą drogą, któraprowadzi do domu Ojca.
Zostań z nami w Twoim słowie - w tym słowie, które stajesię sakramentem: Eucharystią Twojej obecności"
Dar jedności w Duchu Świętym
Duchu Święty przyjdź i odnów nasze serca! "Bez Twojego tchnienia, cóż jest wśród stworzenia? Jeno cierń i nędze" (Sekwencja do Ducha Świętego). Miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany" (Rz 5,5)."Na dowód tego, że jesteście synami, Bóg wysłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: Abba, Ojcze! A zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem zwoli Bożej" (Gal 4,6-7).
Potrzeba nam ciągłego uczenia się dróg po jakich prowadzić nas chce Duch Święty. Powinniśmy kształtować w sobie umiejętność odkrywania natchnień Ducha, który nas zaskakuje, wyrywa z przyzwyczajeń, daje twórczą radość i zapał do wspólnej pracy w budowaniu jedności. Czasem zachowujemy się tak, jakbyśmy byli samowystarczalni w naszym życiu, a przez to zamykamy się na nowość Bożego Ducha. Dlatego też nie umiemy odczytywać charyzmatów i talentów, które inni posiadają.
Duch święty zaskakuje nas swoim działaniem. To On przygotowuje "nową wiosnę" Kościoła. On nam pomaga poznawać ludzi spragnionych Ewangelii. Powinniśmy oczyma wiary odnaleźć w nich to wszystko, co jest rolą, na którą może zostać wsiane ziarno dobrego słowa, zachęty. Duch Święty uczy nas jak dodać odwagi ludziom spragnionym spotkania z Bogiem, nawet gdy o tym sami nie wiedzą. Kierowani miłością powinniśmy z szacunkiem odnosić się do drugiego człowieka, stworzonego na obraz i podobieństwo Boga zaczynając od ludzi z najbliższego otoczenia. Z naszych ust powinna wychodzić tylko mowa służąca wzajemnemu zbudowaniu. Powinniśmy się troszczyć o świętość nas samych i naszych braci, których Bóg stawia na naszej drodze. Zaufanie Bogu, powinno rodzić w nas ufność względem drugiego człowieka.
Duch Święty obdarza nas różnymi charyzmatami, które powinny być oddane na służbę wspólnego budowania (por. Gal 5, 22-23). Najważniejszym owocem Ducha jest wzajemna miłość. Gdy jej brak wpadamy w wewnętrzną pustkę, bierność i brak nadziei. Dlatego trzeba nam nieustannie prosić słowami Akatystu:
"Przyjdź więc i nie odrzucaj mnie za buntowniczość i
niecierpliwość moją;
Przyjdź, i ucisz burzę zamętu i zdenerwowania;
Przyjdź, i pociesz nas, przygniecionych życiowymi problemami;
Przyjdź, jedyny mądry Budowniczy życia;
Przyjdź, i wyjaśnij nam drogi niepojęte;
Przyjdź, i wspomagaj nas w dobrych sprawach".
To właśnie Duch Święty sprawia, że stajemy się otwarci na różne środowiska, na wielobarwność kultur, tradycji, które układają się w harmonijną całość. Powinniśmy się ciągle uczyć otwartego patrzenia na sprawy świata i Kościoła. Zadziwia nas czasem różnorodność ludzi, niepowtarzalność talentów, jakimi zostali obdarowani. Pomagajmy sobie wyrażać te wszystkie duchowe bogactwa w życiu Kościoła.
Trójca Święta i misja
Zakorzenienie w miłości Trójcy Świętej pomaga nam burzyć nasze uprzedzenia, gotowe schematy, małostkowość, wyrywa nas z bierności, pobudza wyobraźnię i popycha w stronę misji. Bliskość z Bogiem otwiera nasze zaciśnięte dłonie prowadząc do pojednania i wzajemnego obdarowywania się. Niech w naszych uszach brzmią słowa Jezusa: "Idźcie na cały świat!...".
"Nie opuszczajcie się w gorliwości! Bądźcie płomiennego ducha! Pełnijcie służbę Panu! Weselcie sią nadzieją! W ucisku bądźcie cierpliwi, w modlitwie - wytrwali! Zaradzajcie potrzebom świętych! Przestrzegajcie gościnności!"(Rz 12, 11-13).
„Miejmy w sobie chrześcijańską radość, która jest matką wzajemnego komunikowania" (C. M. Martini).
W dziele misyjnym trzeba nam naśladować cierpliwość i dobroć Boga. Powinniśmy umieć czekać. Nierzadko my sami nie dostrzeżemy owoców podjętych trudów. Zatem wytrwale współpracujmy z Bogiem ciesząc się jak kiełkuje zasiew dobra.
Owoce naszych rozważań powierzmy Maryji, która jest wzorem naszego oddania się Bogu Trójjedynemu. Refleksje te pragnę zakończyć modlitwą św. Augustyna, który przy końcu swojego dzieła De Trinitate wyznał:
"Wiele dociekałem, wiele pracowałem. Panie, Boże mój, jedyna nadziejo moja, wysłuchaj mnie, abym nie uległ zmęczeniu i nie zaniechał poszukiwania Ciebie. U drzwi zamkniętych, kiedy pukam, otwórz mi. Niech o Tobie pamiętam, niech Ciebie zrozumiem, niech Ciebie pokocham. Wzmocnij we mnie te trzy dziedziny, aż mnie do cna otworzysz. Skoro przyjdziemy do Ciebie, ustanie ta wielość słów (por. 1 Kor 13,8), które wypowiadamy nie dosięgając Ciebie, Ty jeden będziesz wszystko we wszystkim (1Kor 16,28) i bez końca będziemy wypowiadali jedno, chwaląc Cię w jedności i w Tobie stawszy się jednością (J 17,21)"; św. Augustyn, De Trinitate}, s. 458-459).
Skomentuj artykuł