Wartość czystości w moim życiu - świadectwo

Wartość czystości w moim życiu - świadectwo
(fot. shutterstock.com)
Ania

Dziś wiem, że to wszystko, co przeżyłam miało swój większy cel. Właśnie dlatego chciałabym podzielić się swoją historią. Od zawsze byłam osobą wierzącą, wychowaną w rodzinie praktykującej i pielęgnującej tradycje. Myśląc o związkach zawsze zakładałam, że dotrwam do małżeństwa w czystości.

Rozpoczynając studia szukałam swej drogi i tak poznając kilka wspólnot trafiłam na rekolekcje Ruchu Czystych Serc, gdzie znalazłam swoje miejsce. Rozpoczynając formację rozczytywałam się w literaturze, by jak najlepiej przygotować się do budowania relacji. W swoim życiu otwarcie deklarowałam swoje poglądy religijne, doszłam do etapu, gdzie wartościowałam ludzi poprzez pryzmat czystości. Czułam się lepsza od innych, wyjątkowa.

DEON.PL POLECA

Pomimo ogromnego zaangażowania w wiarę i chęci stworzenia związku wyjątkowego w oparciu o nią, nigdy nie udało mi się związać z kimś żyjącym w Bogu. Trafiając na chłopaków niezbyt wierzących raniłam się i popadałam z skrajności w skrajność, od żalu do Boga, po nadgorliwość.

Po ukończeniu studiów nagle znalazłam się w nowym mieście, osamotniona, w dodatku miałam wypadek i leżałam całymi dniami sama, czekając na powrót współlokatorki. Właśnie w tym momencie zjawił się na mej drodze ktoś wyjątkowy, kto otoczył mnie opieką, dał poczucie bezpieczeństwa i miłości. Była to osoba, którą znałam wcześniej, jednak nie zwróciłam na niego uwagi ze względu na brak jego relacji z Bogiem. Jednak gdy zaczęliśmy się spotykać mój ukochany zaproponował mi trzy wyjścia z sytuacji, dla mnie nie do zaakceptowania w związku - co zrobić z Jego wiarą? Pomóc jemu w nawróceniu się, on sam będzie pracował nad sobą lub ja zaakceptuję go takim, jakim jest. Wybrałam opcję pierwszą najtrudniejszą i tak rozpoczął się trudny okres nawracania. Na początku wspólnie studiowaliśmy literaturę, rozmawialiśmy i analizowaliśmy, ja próbowałam tłumaczyć mu to, co trudne. Niestety po miesiącu zapał znikł, a mój chłopak zaczął mi wytykać moje braki w wierze i uczynkach. Powoli, powoli zaczęły się moje wątpliwości, co do życia we wspólnocie i mojej wiary, jednocześnie z wielkim oporem udało mi się zaciągnąć lubego na rekolekcje. Wspólny udział w nich zakończył się kłótnią i kolejną porażką w nawracaniu, co doprowadzało do zniechęcenia.

Wszystkie te wydarzenia duchowe łączyły się z ogromnymi zmianami w życiu cielesnym, po raz pierwszy w życiu poczułam pociąg fizyczny.  Bywały między nami sytuacje w których nie rozumiałam co dzieje się z moim ciałem, nie potrafiłam kontrolować emocji. Z dnia na dzień oddalałam się od idei RCS, coraz rzadziej się modliłam i straciłam motywację do nawracania mojego chłopaka. Miałam obok siebie bliskość ludzką i z czasem nienamacalny Bóg stawał się coraz bardziej odległy.

Zaczęłam uzależniać się od bliskości jaka była między nami, gdy w związku zaczęło się psuć nie potrafiłam odpuścić, nie dopuszczałam do siebie myśli o rozstaniu. W końcu po wielu rozmowach doszłam do wniosku, że współżycie nie jest niczym złym i postawiłam wszystko na jedną kartę. Rozpoczęliśmy wspólne obcowanie, które nie poprawiło naszych relacji, wręcz przeciwnie, nasze spotkania i rozmowy zaczęły toczyć się wokół jednego tematu.

Seks stał się gwoździem do trumny naszego związku, który rozpadł się w momencie, gdy podejrzewałam ciążę. Właśnie wtedy zostałam sama, w trakcie związku odrzuciłam wszystkich przyjaciół od siebie. Wstyd było mi komukolwiek przyznać się do tego, co zrobiłam. Popadłam w depresję, nie miałam do czego wracać - przecież nie pójdę do Boga, którego odrzuciłam, gdy nie był mi potrzebny.

Mój powrót do kościoła trwał rok, w tym czasie przeżyłam kilka spowiedzi - zawsze z tego samego, dopóki nie dotarło do mnie, że Jezus miłosierny mi przebaczył i teraz ja muszę przebaczyć sobie, a później mojemu byłemu. Wybaczyłam sobie i chłopakowi. Wiem, że to doświadczenie było potrzebne w moim życiu bym mogła się nim dzielić, oraz bym zrozumiała, że wartości człowieka nie stanowi jedynie czystość a najbardziej zgubna jest nasza pycha. Dziś mogę powiedzieć, że to właśnie ona sprowadziła mnie na złą ścieżkę. Jednak dzięki opatrzności Bożej wróciłam na dobry tor. Żadna namiastka ludzkiej bliskości nie zastąpi w sercu pustki, jaką jest brak obecności Bożej.

Z perspektywy czasu wiem, że to wszystko, co przeżyłam było drogą od wiary wyuczonej, głoszonej głównie przez słowa do wiary świadomej, świadczonej uczynkami. Właśnie minął 18 miesiąc mojego "ponownego" życia z Bogiem. Odeszłam od Niego szukając miłości, wróciłam dzięki okazanej miłości bliźniego. Mój powrót do kościoła trwałby pewnie dłużej, gdyby Bóg nie zadziałam na mnie poprzez wspólnotę. Spotkałam cudownych przyjaciół, którzy zaakceptowali mnie z całą moją historią i przyjęli z miłością. Dziś moje życie wygląda całkowicie inaczej, biorę aktywny udział w działaniu mojej grupy duszpasterskiej, wspólnie chodzimy na wykłady, rekolekcje. Najwspanialsze jest to, że spędzamy razem tak wiele czasu i zawsze znajduje się w nim Bóg. Razem wypoczywamy, wychodzimy do kina, kawiarni, na karaoke, wspólnie się modlimy i rozważamy Pismo Święte. Czasem nie zdajecie sobie sprawy jak cudowna, jest codzienność życia z Bogiem. W mojej wspólnocie odkryłam, iż mimo trudnych czasów w jakich żyjemy, można być wierzącym i praktykującym katolikiem. Nie dewotom lecz zwyczajnym radosnym człowiekiem pogrążonym w miłości Bożej i zarażającej nią innych.

Za to wszystko Chwała Panu

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Wartość czystości w moim życiu - świadectwo
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.