Biskupi USA krytykują Bidena? Prawda jest bardziej skomplikowana

(fot. PAP/EPA/Ken Cedeno / POOL)

Stanowisko biskupów USA w stosunku do nowego prezydenta USA Joe Bidena, który jest katolikiem, opiera się na licznych niuansach. Niekiedy ci sami duchowni wyrażają wyrazy wsparcia, ale także otwarcie polemizują z pierwszymi decyzjami nowego amerykańskiego przywódcy. Skąd bierze się taka dwoistość?

Inauguracja prezydentury Joe Bidena przyciągnęła uwagę licznych katolickich mediów i komentatorów. To nic dziwnego, ponieważ do tej pory wśród 45 prezydentów USA był tylko jeden katolik. Biden jest nie tylko człowiekiem wierzącym i praktykującym, lecz również aż 1/3 członków gabinetu to katolicy. Do tej pory katolicy nie mieli tak licznej reprezentacji w administracji USA. Nic więc dziwnego, że działania prezydenta błyskawicznie podległy ocenie przedstawicieli Kościoła.

Obserwator polskich mediów może odnieść wrażenie, że biskupi z USA są wyłącznie krytyczni w stosunku do nowego prezydenta. Jedyny pogłębiony komentarz, który rzuca światło na profil ideowy Bidena w związku z wyznawaną wiarą, jest autorstwa Macieja Kluczki i pojawił się na portalu misyjne.pl. Faktycznie, pierwsze decyzje Bidena spotkały się z krytycznym odbiorem, lecz wbrew polskojęzycznym nagłówkom, to zdecydowanie nie cała prawda o stanowisku biskupów w stosunku do nowego prezydenta.

Pierwsze komentarze pojawiły się jeszcze w dzień inauguracji, zwracając uwagę na swoisty podział wśród amerykańskiego duchowieństwa. W oświadczeniu, które wydał przewodniczący Episkopatu USA abp José H. Gomez, duchowny przypominał o podstawowym przesłaniu Kościoła katolickiego, potrzebie ochrony godności ludzkiej i towarzyszenia cierpiącym i słabym. „Współpracujemy z każdym prezydentem i każdym Kongresem. W niektórych kwestiach jesteśmy bardziej po stronie demokratów, podczas gdy w innych stoimy ramię w ramię z republikanami. Nasze priorytety nigdy nie są partykularne” – podkreślał arcybiskup.

DEON.PL POLECA

Jednocześnie abp Gomez zaznaczył margines rozbieżności z Bidenem, podkreślając, że nowy prezydent „zobowiązał się do prowadzenia pewnych polityk, które posuną naprzód zło moralne i zagrożą ludzkiemu życiu i godności, w szczególności w dziedzinie aborcji, antykoncepcji, małżeństwa i gender”. Arcybiskup dodawał, że kwestia aborcji jest dla biskupów „najważniejszym” priorytetem.

"W niektórych kwestiach jesteśmy bardziej po stronie demokratów, podczas gdy w innych stoimy ramię w ramię z republikanami. Nasze priorytety nigdy nie są partykularne" - abp José H. Gomez.

„Mam nadzieję, że nowy prezydent i jego administracja zamiast, jak obiecał, narzucać dalszy rozwój aborcji i antykoncepcji, będą współpracowali z Kościołem i innymi osobami dobrej woli” – pisał przewodniczący Episkopatu.

Oświadczenie abp. Gomeza spotkało się ze zdecydowanym sprzeciwem kard. Blase’a Cupicha z Chicago, który uznał je za nieprzemyślane i wydane bez udziału Rady Stałej Episkopatu, zaburzając wielogłos obecny wśród amerykańskich biskupów. Zdaniem kardynała z Chicago oświadczenie było zaskoczeniem dla duchownych.

Dyskusja wśród amerykańskich hierarchów odzwierciedla także reakcje na pierwsze decyzje polityczne Bidena, który zaraz po inauguracji odwrócił wiele decyzji Donalda Trumpa. Dotyczyły one walki z epidemią koronawirusa, polityki klimatycznej, gospodarki, kwestii migracyjnych i równościowych, a także pracy urzędników administracji państwowej.

Akty wykonawcze spotkały się ze zniuansowaną oceną amerykańskiego duchowieństwa, a do polskich mediów przebiła się zwłaszcza informacja o krytycznej ocenie decyzji w zakresie polityki równościowej. Biden zarządził m.in. wzmocnienie zapobieganiu dyskryminacji w miejscu pracy ze względu na orientację seksualną. Jest to rozszerzenie prawa z 1964 roku, które znosiło dyskryminację ze względu na rasę, kolor skóry, wyznanie, płeć czy kraj pochodzenia, o dodatkową przesłankę.

Polskie media zarejestrowały głównie reakcje na tę decyzję, pisząc o krytyce wsparcia dla środowisk LGBT, jaką wystosowali w stosunku do prezydenta biskupi. Informację o oświadczeniu podała w Polsce KAI, a za nią przekazały ją inne media, m.in. portal TVP Info. W oświadczeniu, które podpisał m.in. kard. Timothy Dolan, przewodniczący komisji Episkopatu ds. wolności religijnej, biskupi zaznaczyli, że „nie można ignorować integralności dwóch uzupełniających się płci, męskiej i żeńskiej stworzonych przez Boga, poprzez rozumowanie, które traktowałoby je jako pozbawione znaczenia”.

Aby lepiej zrozumieć o co chodzi w reakcji biskupów, należy zauważyć, że decyzja prezydenta pojawia się w kontekście decyzji Sądu Najwyższego USA w sprawie Bostock kontra Hrabstwo Clayton, kiedy to sąd uznał, że przesłanka VII Civil Rights Act chroni pracowników przed dyskryminacją ze względu na orientację seksualną. Sędziowie przyjęli, że orientacja seksualna mieści się w zakresie wyrażenia „sex” obecnym w akcie prawnym z 1964 roku, a Biden w swoim rozporządzeniu przychylił się do takiej interpretacji prawa. Decyzja sądu zaowocowała dyskusją w Stanach, która objęła nie tylko środowiska prawnicze, ale również Kościół. Dlatego też wsparcie jej przez prezydenta w jednym z aktów wykonawczych spotyka się z odpowiedzią biskupów.

Biskupi w swoim oświadczeniu domniemają, że równościowa decyzja prezydenta może być przejawem nierówności w stosunku do osób, które uznają, że małżeństwo zachodzi jedynie między mężczyzną i kobietą. Zdaniem hierarchów prezydent dokonał nadużycia pojęcia „płeć”, które winno być definiowane binarnie jako dwie uzupełniające się płci: męską i żeńską. Jednocześnie, wbrew temu co podają polskie media, biskupi nie podjęli otwartej krytyki prezydenta, ale „wyrazili wątpliwość” wobec jego działań.

Powyższe oświadczenie nie jest jednak jedyną wypowiedzią biskupów, komentujących pierwsze rozporządzenia Bidena. Już nawet w tym samym dokumencie pojawia się docenienie zmian w polityce migracyjnej i polityce klimatycznej. Prócz niego pojawiło się drugie oświadczenie, autorstwa m.in. abp. Gomeza. Arcybiskup podziękował za wsparcie dla programu DACA, chroniącego przed deportacją osoby, które nielegalnie przybyły do USA jako dzieci.

„Przyklaskujemy decyzji prezydenta Bidena, który wznowił działanie programu DACA i zdecydowanie wspieramy go oraz Kongres w niezwłocznym przeprocedowaniu prawa, które umożliwi uzyskiwanie obywatelstwa przez Marzycieli” – napisali biskupi, przywołując „Dreamers”, czyli Marzycieli, jakim to wyrażeniem określa się powszechnie dzieci migrantów. „Ochrona Marzycieli powinna być pierwszym krokiem w systemowej reformie starych praw imigracyjnych. Nadchodzi czas by przekroczyć partyjne myślenie o naszym zniszczonym systemie migracyjnym” – dodawali biskupi.

„Przyklaskujemy decyzji prezydenta Bidena, który wznowił działanie programu DACA i zdecydowanie wspieramy go oraz Kongres w niezwłocznym przeprocedowaniu prawa, które umożliwi uzyskiwanie obywatelstwa"

Biden wstrzymał także budowę muru między USA i Meksykiem, odwołał stan wyjątkowy na granicy i unieważnił decyzję Trumpa w sprawie ograniczeń wjazdu na teren USA osób pochodzących z krajów muzułmańskich (Iraku, Syrii, Sudanu, Libii, Jemenu, Iranu i Somali). Wydłużył odroczenie deportacji i zezwolenia na pracę dla Liberyjczyków w USA, a także zezwolił na dopisywanie do spisu publicznego osób, które żyjąc w USA, nie są obywatelami tego kraju. Za tę ostatnią decyzję również podziękowali biskupi w osobnym oświadczeniu, pod którym jest podpisany m.in. abp Coakley z Oklahomy. Co ciekawe ten sam biskup podpisał oświadczenie krytyczne względem polityki równościowej.

„Środowy akt wykonawczy jest świadectwem uznania niedyskutowalnej prawdy, głoszącej, że niezależnie od statusu migracyjnego, nikt nie może negować ludzkiej godności, ani podważać ludzkiej zdolności do wnoszenia dobra we wzroście i dobrobycie naszego narodu. Zarówno obywatele, jak i ci, którzy obywatelstwa nie mają, muszą być uznania za członków tej samej rodziny ludzkiej” – napisali biskupi.

Osobne oświadczenie wystosowali kardynał Dolan i bp Mario Dorsonville, którzy podziękowali prezydentowi za deklarację wsparcia dla uchodźców poszukujących schronienia w Stanach.

Kolejne wyrazy wdzięczności dotyczą decyzji o dołączeniu do paryskiego porozumienia klimatycznego, z którego chciał wystąpić Donald Trump. „Mamy nadzieję, że USA nie tylko podejmą się zadania zerowej emisji do 2050 roku, do czego wzywaliśmy jako biskupi w 2017 roku, ale także staną się globalnym liderem we wdrażaniu skutecznych działań ochrony środowiska, które zarówno chronią przyrodę, jak i promują rozwój ekonomiczny przez innowacje, inwestycje i przedsiębiorczość”. Również pod tym oświadczeniem pojawił się podpis abp. Coakleya.

Wbrew przewijającym się doniesieniom, wśród pierwszych decyzji politycznych Bidena, nie było żadnej dotyczącej wspierania aborcji. Dzień po objęciu prezydentury Biden wraz z wiceprezydentką Kamalą Harris wydali tylko oświadczenie w związku z 48. rocznicą wyroku Sądu Najwyższego w sprawie Roe vs. Wade, która uznała aborcję za legalną w USA przez cały okres ciąży. W oświadczeniu czytamy, że administracja USA zobowiązuje się do skodyfikowania prawa w zakresie poruszonym przez sprawę Roe vs. Wade, przez co można rozumieć uregulowanie kwestii prawa stanowego, które w niektórych stanach ogranicza dostęp do aborcji. Podkreślono również dążenie do wyeliminowania nierówności w dostępie do publicznej służby zdrowia dla matek i dzieci. Ta deklaracja, nie będąca jednak prawem, napotkała na sprzeciw ze strony abp. Naumanna, odpowiedzialnego w episkopacie USA za politykę pro-life.

„To głęboko niepokojące, gdy jakikolwiek prezydent chwali i zobowiązuje się do skodyfikowania prawa, które odbiera nienarodzonym dzieciom ich podstawowe prawa człowieka i obywatela, na czele z prawem do życia” – napisał biskup. „Osoby publiczne są odpowiedzialne nie tylko za własne przekonania, ale również za efekty ich publicznych działań” – podkreślił duchowny.

Powyższe deklaracje i oświadczenia biskupów pokazują więc niejednoznaczny odbiór pierwszych decyzji prezydenta Bidena przez Kościół. Niekiedy ci sami duchowni są podpisani pod oświadczeniami wyrażającymi wdzięczność za podjęte wybory polityczne (jak w przypadku ekologii czy migracji), innym razem za oświadczeniami krytycznymi (przypadek kwestii równościowych). Powyższa dwoistość nie mówi wiele o rzekomych podziałach w amerykańskim episkopacie, ale raczej o trudnościach ze skodyfikowaniem prawnym katolickiej nauki społecznej, która biorąc każdego człowieka i każde życie za ważne, jednocześnie nie wpisuje się w logikę partyjną, która docenia czyjeś życie kosztem jakiegoś drugiego w imię bieżących interesów politycznych. Deklaracje biskupów prezentują również szersze myślenie o pro-life niż tylko w odniesieniu do życia dzieci nienarodzonych, ale również obejmujących życie dzieci migrantów i uchodźców, czy życie już dorosłych osób, przebywających na terenie USA nielegalnie. Warto o tym pamiętać myśląc o podejściu do godności osoby również w Polsce.

Redaktor i publicysta DEON.pl, pracuje nad doktoratem z metafizyki na UJ, współpracuje z Magazynem Kontakt, pisze również w "Tygodniku Powszechnym"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Biskupi USA krytykują Bidena? Prawda jest bardziej skomplikowana
Komentarze (4)
KP
~katolik pomniejszego płazu
28 stycznia 2021, 13:04
ale wiecie, że Biden wprowadził dyrektywę pozwalającym mężczyznom podającym się za kobiety brać udział w zawodach z kobietami. na szczeblu szkolnym też.
SK
~Stanley Kalinosky
27 stycznia 2021, 21:05
Jakby nie było, ugrupowanie demokratyczne, do którego należy Biden absolutnie nie jest ProLife. On sam, jako pseudokatolik też nie, co wyrażał kilkakrotnie wcześniej, zanim został prezydentem. Podobnie przewodnicząca Izby Reprezentantów Pelosi, która rzekomo jest także katoliczką, powiedziała oficjalnie po wyborach, że ma żal do katolików w USA, iż ponad demokrację wybrali sprawy aborcji. To o czym my jeszcze dyskutujemy? Rządzący pseudokatolicy w USA są naprawdę ukrytymi wilkami w owczej skórze, a najgorsze jest to, że część biskupów USA ich całkowiecie popiera. Ręce opadają.
AP
~A psik
27 stycznia 2021, 11:56
To wygląda tak jakby biskupi zapatrzyli się w Polskę i pragną podobnych "relacji" z władzą. "In God We Trust", choć może bardziej Boże chroń Amerykę.