Najważniejsze przesłania trzech papieży
Dzisiaj emocje opadają, a media przyzwyczaiły się, że zaskoczenie stało się normą. Mnie to wszystko ominęło chociaż miałem świadomość tego co się dzieje. Mi po prostu nigdy nie zależało na papieskich czarnych butach.
W Kościele piękni jesteśmy my zjednoczeni dookoła Eucharystii. Duch Święty jest jednocześnie tym, który najbardziej dzieli Kościół obdarzając nas różnymi darami, ale i tym co najbardziej go jednoczy łącząc nas harmonijnie w jednej orkiestrze symfonicznej. Parafrazuję słowa Papieża Franciszka, ponieważ od tego momentu zaczęła się nasza wspólna droga. Ujęła mnie ta wypowiedź w chwili, kiedy na własnej skórze doświadczałem trudności budowania wspólnoty jednocześnie tak różnej i jednolitej. Aby to zrozumieć noszę przy sobie ziarno gorczycy. Ono mi wskazuje prawdę.
Przez pierwsze miesiące każde odstępstwo Franciszka od zwyczajów watykańskich było nagłaśnianie do wysokiej rangi. Głód prostoty jest efektem konsumpcjonizmu jaki stwarzamy każdego dnia. Dzisiaj emocje opadają, a media przyzwyczaiły się, że zaskoczenie stało się normą. Mnie to wszystko ominęło chociaż miałem świadomość tego co się dzieje. Mi po prostu nigdy nie zależało na papieskich czarnych butach. Nie znaczy to jednak, że te gesty były niepotrzebne, bezwartościowe, że nie czekał na nie ktoś, choćby jedna osoba. To co dla nas jest nowe, dla Franciszka było po prostu codziennością. Przez wierność w sprawach małych Bóg postawił go nad wielkimi. Dziś jako Pasterz Kościoła Powszechnego przynosi nam Boga słowem i gestem. Jaki w moich oczach jest Ojciec Święty Franciszek? To człowiek, który milczeniem potrafi powiedzieć homilię.
Czy spoglądaliście w jego oczy kiedy mówi? To słowo w nim żyje. Mam zawsze wtedy wrażenie, że On patrzy gdzieś dalej, w głębię człowieka. Żyje prosto i mówi o rzeczach prostych. Przysłuchiwałem się jego słowom podczas ostatniej wizyty w Asyżu. Gdy mówił do sióstr św. Klary. Uwielbiam te momenty gdy mówi prawie szeptem, zniża głos, a mimo to niesie się on pośród ludzi. Ma wtedy takie szkliste i wpatrzone spojrzenie, patrzy oczami Chrystusa. Wiem, że nie jest to żadna technika medialna. Prawda nie potrzebuje wrzawy, ona niesie się odnijające echem w ludziach. To tak jakby sam Bóg pociągnął za strunę, a dźwięk takiego akordu rezonuje w naszych sercach. Jak jeden instrument. To jest obraz Papieża jaki znam, taki mnie wzrusza, a przede wszystkim otwiera na Chrystusa.
Co ma do tego ziarno gorczycy? Wydaje się najmniejsze ze wszystkich ziaren, ale wyrasta z niego potężna i płodna roślina. Wiara skumulowana w tym ziarenku potrafi przebić skorupę powierzchowności i zaskoczyć wnętrzem. Patrzymy na człowieka i mówimy: znam go. Przebywamy z nim i mówimy: wiem o nim wszystko. Jednak prawda to coś więcej i nigdy nie poznamy niczego tak jak zna to Bóg. Nawet dosłowne ziarno gorczycy kryje w sobie większą prawdę niż ta, którą jesteśmy w stanie przyswoić. Zawsze gdy na nie patrzymy, któraś jego część jest ukryta w naszym cieniu. Symbolem tego jest Papież Franciszek. Media próbowały narzucić nam jakiś sposób jego odbioru, ale każdy odnajduje w nim coś innego. Jest tak różny jako człowiek, a potrafi to wszystko uruchomić dla wspólnego celu, którym jest Jezus Chrystus.
Jesteśmy świadkami kontynuacji misji w Kościele. Przemijania, które ma swoje miejsce w tradycji. Porównanie ostatnich trzech papieży ukazuje nam pełnię posługi. Znamy córki św. Zofii - Wiarę, Nadzieję i Miłość. Dzisiaj możemy tak powiedzieć o ostatnich papieżach, synowie Mądrości. Bł. Jan Paweł II przyniósł światu nadzieję. Po latach niszczących wojen przypomniał nam gdzie leży źródło godności człowieka. Ta nadzieja podniosła nam głowy, nie na drugiego człowieka, ale na ołtarz. Przeprowadził nas z pełnych nadziei w trzecie tysiąclecie gdzie czekał na nas Benedykt XVI. On przypomniał nam o naszym fundamencie w wierze. Mówił pięknie o Bogu w tradycji i nauce Kościoła. Dzięki niemu nie boimy się stawać w obronie naszej wiary, zainspirował nas do tego by szukać jeszcze głębszej w Chrystusie. Otworzył rok wiary, a ustępując podczas jego trwania dał nam największe świadectwo pokory w wierze. By dokończyć dzieła tych pięknych rekolekcji Kościoła, Bóg powołał papieża Miłości. Obdarzony niezwykłą prostotą Franciszek wskazuje nam drugiego człowieka, prosi byśmy wyszli na zewnątrz i podzielili się darami z ubogimi w duchu. Trudno powiedzieć więcej o tym pontyfikacie ponieważ on wciąż trwa. Może właśnie to jest już jego nauką, że miłość powinna trwać. Powinniśmy podporządkować jej każdy dzień, a na horyzoncie przyszłości widzieć drugiego człowieka. Drogę do Chrystusa nie mierzy się kilometrami, ale ludźmi. Każdy człowiek nas przybliża do Boga.
Mam takie subiektywne odczucie, że wiara rodzi się z nadziei i jej zaufania, ale ustępuje miłości. Miłość jest odniesieniem wszystkiego. Może to śmieszne, ale ziarno gorczycy, które noszę jest dla mnie doraźnym lekiem na pychę. Przypominam sobie, że wciąż za mało kocham, za mało wierzę i za mało ufam. Nie mów, że znasz prawdę o człowieku, gdy prawda ziarenka jest dla Ciebie wciąż zbyt trudna.
Tekst pochodzi z bloga Szymona M. Żyśko: symeon.blog.deon.pl
Skomentuj artykuł