Św. Błażej i sprawy gardłowe
W kościołach amerykańskich 3 lutego po mszy popularny jest zwyczaj błogosławienia gardeł. Ma to związek ze św. Błażejem, biskupem Sebasty, miasta położonego na terenie dzisiejszej Turcji. Tradycja podaje, że zginął on jako męczennik około roku 316. Od wiekόw przetrwała pamięć o nim jako orędowniku i opiekunie wiernych, zwłaszcza w chorobach gardła, choć pewnie bardzo niewielki odsetek poddających się tej krόtkiej ceremonii mogłoby coś o św. Błażeju powiedzieć.
Jednakże rokrocznie na początku lutego skrzyżowanymi świecami trzymanymi na wysokości gardła ksiądz błogosławi podchodzących kolejno wiernych, wypowiadając słowa: Dając świadectwo wiary św. Błażej, chwalebny biskup, zdobył palmę męczeństwa. Ty, Panie, udzieliłeś mu łaski leczenia choroby gardła, prosimy Cię, pobłogosław te świece, aby wszyscy wierzący przez wstawiennictwo św. Błażeja zostali uwolnieni od chorób gardła i wszelkiego innego zła i aby zawsze mogli Ci dziękować.
Pomyślmy przez chwilę właśnie o gardle.
Chorujemy na gardło, angina, nowotwory, czymś się dławimy, bo coś nam utkwiło w gardle. Nienawiść i okrucieństwo - ktoś komuś poderżnął gardło. Bywają gardłowe sprawy. Skaczemy sobie do gardeł. Możemy wydzierać się na całe gardło, coś nam nie przechodzi przez gardło, bo staje w gardle, strach podchodzi do gardła, komuś przychodzi do głowy "przepłukać" sobie (alkoholem) gardło.
Kiedy zajrzymy do podręcznika anatomii, przekonamy się, jak bardzo skomplikowanym organem jest gardło. Serdecznie radzę to zrobić, korzystając choćby z Wikipedii. Gardło (łac, pharynx) - maczugowata cewka włóknisto-mięśniowa, rozciągającą się od podstawy czaszki do VI kręgu szyjnego. Krzyżuje się tam droga pokarmowa z oddechową. Rozmaite mięśnie, tkanki, błony, zachyłki, nagłośnie, wały, fałdy, łuki, rowki, sznury, szwy, wiązadła. Opis anatomiczny pokazuje konstrukcję godną mistrza architektury.
Ponieważ splot gardłowy, duży splot nerwowy na tylnej ścianie gardła tworzą włókna czuciowe, ruchowe i autonomiczne odchodzące od nerwu językowo-gardłowego i nerwu błędnego, funkcja gardła wiąże się z uszami i językiem. I tu już od fizjologii doszliśmy do terenu moralności z gardłem związanym. W cytowanej formule błogosławieństwa była mowa o wolności od "innego zła".
Błogosławienie, czyli modlitwa o łaskę dobra, tu o łaskę dobrego przyswajania pokarmu - tego cielesnego i duchowego powinna nam towarzyszyć nieustannie. Ale to, co nam szczęśliwie przez gardło w jedną stronę przeszło, niech dobrem zaowocuje. ( Por. Mat 15, 18-20)
Skoro nie ma powszechnego rytuału święcenia języka,ktόry nauczyciele duchowości zawsze uważali za organ ogromnej wagi, sięgnijmy dla przypomnienia (a przypominać to musimy sobie niestety często i św. Błażej od gardła niech nam w tym pomoże) do Listu św. Jakuba. "Język jest wśród wszystkich naszych członków tym, co bezcześci całe ciało i sam trawiony ogniem piekielnym rozpala krąg życia. Wszystkie bowiem gatunki zwierząt i ptaków, gadów i stworzeń morskich można ujarzmić i rzeczywiście ujarzmiła je natura ludzka. Języka natomiast nikt z ludzi nie potrafi okiełznać, to zło niestateczne, pełne zabójczego jadu. Przy jego pomocy wielbimy Boga i Ojca i nim przeklinamy ludzi, stworzonych na podobieństwo Boże. Z tych samych ust wychodzi błogosławieństwo i przekleństwo. Tak być nie może, bracia moi! Czyż z tej samej szczeliny źródła wytryska woda słodka i gorzka? Czy może, bracia moi, drzewo figowe rodzić oliwki albo winna latorośl figi? Także słone źródło nie może wydać słodkiej wody". (J 3, 5-12).
No i można też sobie przypomnieć radę św. Filipa Nereusza, znanego m.in. z wielkiej przenikliwości psychologicznej i humoru, daną obmawiającej bliźnich penitentce, ktόra na dróżkach wiejskich miała oskubać kurę, a potem, po jakimś czasie pozbierać jej piórka i pierze. I nie sądźmy, że odfajkowawszy staroświeckie rzekomo babskie plotkarstwo mamy sprawę z głowy. Dbałość o słowo mówione i pisane nie przestaje obowiązywać. Ale my internauci stoimy przed swoistym, szerokim, choć bezgłośnym polem zagrożeń i szans.
Skomentuj artykuł