Żydowscy wyznawcy Jezusa
Kim są żydowscy wyznawcy Jezusa dla nas chrześcijan? Często jeszcze wielką zagadką, bo niewiele osób o nich słyszało. Jedno jest pewne: o mesjanistycznych Żydach będzie się jeszcze mówić, bo ich liczba, mimo iż nie gwałtownie, to jednak stale rośnie. I dobrze.
Martwy Mesjasz to nie Mesjasz
"Módlcie się dalej do Żyda, a my będziemy się modlić do Boga", "Namawianie Żydów do konwersji to duchowy Holocaust", "Tam, gdzie zaczyna się wiara w Jezusa, kończy się judaizm". Na forach internetowych poruszających wątek "Żydów dla Jezusa" emocje biorą górę nad jakąkolwiek dyskusją. No bo o czym tu dyskutować? - pytają wciąż jeszcze oczekujący nadejścia Mesjasza. - Mało to judaizm miał pseudo- mesjaszy i tych, którzy za nimi poszli?
Może i nie miał mało, może też i nie mało było tych, którzy za nimi poszli, ale z tym Jezusem to jednak jest grubsza sprawa. Weźmy Bar Kochbę - "syna Gwiazdy". Drugi wiek naszej ery. Żydzi wzniecają powstanie przeciwko Rzymianom. W Księdze Liczb zapisane jest proroctwo Balaama dotyczące wielkiego wojownika, który przyniesie Izraelowi ostateczne zwycięstwo nad wrogami: "Widzę go, lecz nie teraz, oglądam go, lecz nie z bliska. Wzejdzie gwiazda z Jakuba, powstanie berło z Izraela, i roztrzaska skronie Moabu, ciemię wszystkich synów Seta" (Lb. 24; 17). Jest więc proroctwo, jest przywódca, jest wojna - czego więcej trzeba, żeby ogłosić czasy mesjańskie i uznać, że Bar Kochba jest obiecanym Mesjaszem? I rzeczywiście, poszło za nim wielu, ale kiedy tylko Kochba ginie w walkach z Rzymianami, jego zwolennicy idą w rozsypkę. Jest bowiem jedna rzecz, która w judaizmie stanowi niemalże "dogmat wiary": Mesjasz nie może przegrać. Zabity Mesjasz nie jest Mesjaszem. Fałszywych mesjaszy judaizm przeżył wielu, ale jeszcze żaden fałszywy mesjasz nie przeżył siebie samego. Z Jezusem było inaczej: jego kult zrodził się w judaizmie dopiero po tym, jak został zabity. Ale to było 2000 lat temu. A kiedy żydowscy wyznawcy Jezusa pojawili się we współczesnym judaizmie?
Cud sześciodniowy
Jest rok 1967. Na Bliskim Wschodzie wybucha wojna. Po jednej stronie stają sprzymierzone siły Egiptu, Jordanii, Libanu i Syrii wspierane przez Irak, Pakistan, Sudan, Kuwejt, Maroko, Algierię i Tunezję, a także Związek Radziecki i komunistyczne Chiny. Po drugiej Izrael: niespełna dwudziestoletnie państewko wielkości obecnego województwa mazowieckiego. "Obecność Izraela to pomyłka, która musi być naprawiona. Nasz cel jest jasny- zmieść Izrael z mapy świata"- mówi ówczesny prezydent Iraku Arif. Niespełna tydzień później egipskie wojska ostrzeliwują żydowskie osiedla położone wzdłuż granicy Strefy Gazy. Sześć dni później wojna się kończy. Wynik? Izrael nie tylko istnieje nadal, ale teraz należy do niego jeszcze cały Półwysep Synaj i Wzgórza Golan. "To prawdziwy cud"- mówią Żydzi mieszkający w Izraelu. Cud jeszcze wspanialszy, bo Żydom udaje się zająć pozostające do tej pory w rękach muzułmanów wzgórze świątynne. Po ponad tysiącu lat Żydzi wracają na Syjon. Oczy całego świata patrzą z zainteresowaniem na Izrael, ale szczególnie wpatrzone weń są wspólnoty ewangelicznych chrześcijan żyjące w Stanach Zjednoczonych. Dla nich zajęcie przez Żydów wzgórza świątynnego w Jerozolimie ma znaczenie nie tyle polityczne, co duchowe.
"I wrócą odkupieni przez Pana, a pójdą na Syjon z radosnym śpiewem. Wieczna radość owionie ich głowę, dostąpią wesela i radości, a troska i wzdychanie znikną" (Iz 35, 10).
Dla chrześcijan ewangelicznych kwestia powrotu Izraela na Syjon, a wcześniej powstania państwa Izrael, ma kolosalne znaczenie, bo jest widocznym znakiem czasów, w których żyjemy. A są to czasy ostateczne. I to już od dnia Pięćdziesiątnicy, w którym na apostołów został wylany Duch Święty. Piotr przemówił wówczas do Żydów: "Tutaj jest to, co było zapowiedziane przez proroka Joela: ‘I stanie się w ostateczne dni, mówi Pan, że wyleję ducha mego na wszelkie ciało i prorokować będą synowie wasi i córki wasze, i młodzieńcy wasi widzenia mieć będą, a starsi wasi śnić będą sny’ " (Dz 2, 16- 17). Z kolei apostoł Paweł, nazywany zresztą "apostołem pogan", tak mówi w liście do Rzymian o Żydach, którzy nie uznali w Jezusie Mesjasza: "Mówię tedy: Czy się potknęli aby upaść? Bynajmniej. Wszak wskutek ich upadku zbawienie doszło do pogan, aby w nich wzbudzić zawiść. Bo jeśli ich upadek stał się bogactwem świata, a ich porażka bogactwem pogan, to o ileż bardziej ich pełnia?" (Rz 11, 11- 12).
Aby jednak owa pełnia mogła się urzeczywistnić w Kościele, Żydom musi zostać obwieszczona Ewangelia o Mesjaszu - Jezusie, którego nie rozpoznali. Druga połowa lat sześćdziesiątych i lata siedemdziesiąte ubiegłego wieku to okres, w którym wielu Żydów rzeczywiście uznaje Jezusa - Yeshuę, jak sami Go nazywają, zachowując Jego hebrajskie imię - za obiecanego przez Boga Mesjasza. Ale tym razem ma miejsce rzecz niezwykła: ci, którzy uwierzyli, mówią o sobie: "Wierzymy, że Yeshua jest Zbawicielem, ale nadal jesteśmy Żydami". Tym, którzy mówią, że nie można być jednocześnie Żydem i wierzyć, że Jezus jest Mesjaszem" odpowiadają: "Nie ma nic bardziej żydowskiego niż wiara w żydowskiego Mesjasza". Rodzi się współczesny judaizm mesjanistyczny i przy okazji mnóstwo wątpliwości.
Chrześcijańscy Żydzi czy żydowscy chrześcijanie?
Do tej pory sprawa była prosta: jeśli Żyd przyjmował chrzest, to w oczach pozostałych członków gminy żydowskiej stawał się odstępcą od wiary, a dla chrześcijan nawróconym konwertytą. Co jednak w sytuacji, kiedy Żyd deklaruje równocześnie swoją wiarę w Jezusa i przywiązanie do żydowskiej tradycji, z przestrzeganiem zasad koszerności i obowiązku obrzezywania niemowląt włącznie?
"Czy wiesz, że można być jednocześnie Żydem i chrześcijaninem?"- brzmi pytanie z ulotki. Rozdaje ją organizacja o nazwie "Żydzi dla Judaizmu", co zresztą wiele mówi o jej stosunku do wyznawców mesjanistycznych. Ci ostatni założyli bowiem organizację o nazwie "Żydzi dla Jezusa". Ale ci od ulotki nie są dla Jezusa. Oni są dla judaizmu. A pytań jest więcej. Na górze jest zresztą napisane i to tłustym drukiem: "Siedem żydowskich odpowiedzi dla Żydów dla Jezusa". Obok pytań, które mają padać najczęściej z ust "żydowskich misjonarzy", takich jak to: "Jak ci się wydaje, kim był Jezus Chrystus?" albo "Czy Biblia nie udowadnia, że był on Mesjaszem?" pojawia się również to, które padło na początku: "Czy wiesz, że można być jednocześnie Żydem i chrześcijaninem?".
Co odpowiadają Żydzi dla Judaizmu? - "Żyd dla Jezusa jest takim samym absurdem jak chrześcijanin dla Buddy czy koszerna wieprzowina. To, że niektórzy spośród pierwszych chrześcijan byli Żydami, niczego nie tu nie zmienia. Ich ruch w łonie chrześcijaństwa wymarł ostatecznie w trzecim wieku po Chrystusie, a Kościół stał się wówczas pogańską instytucją". Wielu spośród nich pewnie dodałoby jeszcze: "Instytucją, która prześladowała Żydów".
Dotykamy tu bardzo ważnej kwestii. O ile bowiem obie religie zwracają baczną uwagę i na teologiczny, i na historyczny aspekt swojej wiary (przy czym teologia odpowiada na pytanie, kim jest Bóg, używając do tego właściwych sobie narzędzi, historia z kolei będzie często odpowiadać na pytanie, jaka jest relacja Boga z człowiekiem, bowiem w historii właśnie Bóg objawia się światu), o tyle w kwestiach naszych wzajemnych relacji judaizm odwoływać się będzie częściej do historii naszych wzajemnych stosunków niż do argumentów ściśle teologicznych.
I kiedy spotyka się chrześcijanin i Żyd, aby dyskutować o Bogu czy o wzajemnych relacjach, dyskutować będą inaczej. Chrześcijanin będzie mówił, że Jezus jest Mesjaszem, o którym mówią prorocy, o teologii zbawienia przez Jego krew, przez którą mamy odpuszczenie grzechów. Ale Żyd bardziej niż teologią zainteresuje się historią. - Jeśli jest tak, jak mówisz, i Jezus rzeczywiście jest żydowskim Mesjaszem, to jak to jest możliwe, że dawniej Żydów mordowano z Jego imieniem na ustach? - Nie, nie- odpowie współczesny chrześcijanin. - To nie było prawdziwe chrześcijaństwo. Bo jedyną słuszną teologią, jaką chrześcijaństwo powinno się kierować jest miłość. "Kto nie miłuje, nie zna Boga"- pisał św. Jan w jednym ze swoich listów. Tylko że dla Żydów to może i nie była ta teologia, ale to wciąż jest ta historia.
"Wierzysz, że Jezus jest Mesjaszem? To masz takiego samego Mesjasza, jakiego mieli naziści, bo oni też na paskach od munduru mieli wygrawerowane: "Gott mit uns"! Jak ci się wydaje, jaki to był Bóg?". Takie pytanie zostało wykrzyczane w stronę młodego żydowskiego chłopaka, który zaakceptował Jezusa jako swojego Zbawiciela i powiedział o tym w domu. Krzyczał jego dziadek, który przeżył Auschwitz.
A kim są żydowscy wyznawcy Jezusa dla nas chrześcijan? Często jeszcze wielką zagadką, bo niewiele osób o nich słyszało. Jedno jest pewne: o mesjanistycznych Żydach będzie się jeszcze mówić, bo ich liczba, mimo iż nie gwałtownie, to jednak stale rośnie. I dobrze. Może to jest właśnie czas, aby Kościół odkurzył sobie porządnie fotografię swojego starszego brata w wierze, stojącą cały czas na półce, tam, gdzie miejsce dla "innych". A to przecież "Rodzina".
Skomentuj artykuł