Wymagający talent szczerości. Uzdrawia Kościół, ale czasem powoduje kłopoty

Wymagający talent szczerości. Uzdrawia Kościół, ale czasem powoduje kłopoty
Fot. Depositphotos.com

Jak talent szczerości może służyć w Kościele? Odpowiedź brzmi: niezwykle dobrze. Dlatego, że to właśnie Kościół jest często miejscem, w którym jesteśmy nadmiernie ostrożni w mówieniu o tym, co zauważamy i myślimy. Szczere wyrażanie swoich odczuć i przekonań zmienia perspektywę innych i otwierać ich na punkt widzenia, którego do tej pory nie brali pod uwagę. 

Czasem wcale nie uważamy ich za talenty...

Wielki Post: wyjątkowy czas w roku, w którym dostajemy wsparcie od Boga, by zmienić swoje myślenie i uwierzyć, że przyjaźń z Nim i radość z życia wiarą jest na wyciągnięcie ręki. A co więcej – że droga Ewangelii to jedna z najbardziej wartościowych i dających spełnienie ścieżek rozwoju. „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” – to jest za każdym razem główne hasło Wielkiego Postu.

Jak się nawracać? Po grecku to słowo oznacza przemianę myślenia: jeśli sięgniemy po słowo z przestrzeni rozwoju osobistego, to możemy równie dobrze powiedzieć, że chodzi o nowy mindset. Nowe nastawienie. Inne myślenie. Od niego wszystko się zaczyna i nie wymyślili tego trenerzy personalni – to mechanizm, który wbudował w nas sam Stwórca.

Nawrócenie często kojarzy nam się tylko z porzuceniem grzechów. I to jest pierwszy krok: przestać czynić zło. Wyrzucić chwasty z ogrodu. Wybierać dobro. Zacząć żyć w łasce. Ale to tylko początek: jeśli chcemy mieć piękny ogród, potrzebne są w nim jeszcze te rośliny, którymi chcemy się cieszyć – albo które chcemy zjeść. One już tu rosną: Bóg zasadził je, gdy nas stworzył, dając nam jedyny i wyjątkowy zestaw umiejętności, którymi możemy zmieniać rzeczywistość wokół nas. Czasem wcale nie uważamy ich za talenty. Czasem nie potrafimy ich pielęgnować i rosną marnie albo przynoszą tylko irytację. Niektóre chętnie byśmy wykopały i oddały chętnym, bo źle ogarnięte przynoszą nam tylko frustrację albo poczucie winy. Nie pomagają też cudze uwagi w stylu „a czemu to tutaj rośnie? I co to w ogóle ma być? Przecież to się do niczego nie przydaje, a tylko zabiera miejsce!”

Co gorsza, my też czasem same mamy to uczucie: że jakiś nasz talent zabiera nam zbyt dużo miejsca w życiu. Że uruchamianie go przytłacza nas i przerasta. Że gdy chcemy nim wspierać innych, coś idzie bardzo nie tak. To nie znaczy, że Bóg się pomylił albo że my się do niczego nie nadajemy. To znaczy, że jeszcze się nie nauczyłyśmy, jak o talent dbać, by przynosił korzyści, zamiast zabierać zasoby.

Czy wiesz, co jest Twoim talentem?

Co jest Twoim talentem? Jak go używasz w Kościele? Czego inni u ciebie szukają? I jak często boisz się tego talentu używać?

W Wielkim Poście chcę razem z Wami przyjrzeć się kobiecym talentom: tym mniej oczywistym, które nie są może zarezerwowane tylko dla kobiet, ale statystycznie to my mamy je częściej i bardziej potrafimy z nich robić użytek, bo są dla nas bardziej naturalne. Co tydzień w czwartek bierzemy na warsztat jeden z nich, żeby się zastanowić, czy to jest ta przestrzeń, w której Bóg w Wielkim Poście zaprasza Cię do rozwoju.

Pierwszym obejrzanym przez nas talentem było docenianie: kobietą, która rozwinęła go w imponującym stopniu, była królowa Saby (przeczytasz o tym więcej tutaj). W drugim tygodniu zajęłyśmy się umiejętnością zauważania emocji, a naszą przewodniczką była Elżbieta, żona milczącego Zachariasza (znajdziesz go tutaj). W trzecim odcinku tego cyklu przyjrzałyśmy się talentowi uważnej obecności, którego mistrzynią jest Miriam, Matka Jezusa (cały odcinek o tym talencie jest tutaj). Dziś za to zastanowimy się nad talentem, który potrafi czasem mocno namieszać: jest nim szczerość.

Talent czwarty: szczerość

Czym jest szczerość? Tego nie trzeba szeroko tłumaczyć. Zazwyczaj myślimy o niej jak o czymś swobodnym i trochę niewygodnym: ludzie szczerzy, mówiący do tego prawdę, bywają problematyczni. A ich słowa – bolesne.

Dlaczego więc nazywać szczerość talentem? Otóż dlatego, że to też jest cecha talentu: nieopanowany, nieogarnięty potrafi wyrządzać szkody. Ale dobrze poznany i zdyscyplinowany jest źródłem dobrych rzeczy. Do towarzystwa mamy dziś biblijną Martę: babeczkę o lekko niewyparzonym języku.

Nad tym talentem trzeba umieć panować

Martę, o której Pismo Święte mówi wprost, że Jezus ją kochał (a czytamy to jeszcze tylko o dwóch osobach w całej Biblii), poznajemy lepiej w dwóch wydarzeniach. Pierwsze to moment, w którym gości Jezusa, drugie – jej rozmowa z Nim, gdy umarł jej brat. W obu momentach szczerość Marty wybija się na pierwszy plan.

Gdy Maria siedzi i słucha, a Marta krząta się przy garach – nasza przewodniczka odzywa się w końcu do Jezusa bardzo, ale to bardzo wprost: „No powiedz jej, żeby mi pomogła!”. Gdy Jezus, który celowo zwlekał z przybyciem do chorego Łazarza, zjawia się wreszcie, na pozór o wiele za późno, Marta też nie gryzie się w język: „Gdybyś tu był, mój brat by nie umarł” – mówi do Jezusa.

Szczerość ucina domysły i oczyszcza atmosferę

A teraz zróbmy sobie mały myślowy eksperyment. Oto Marta krząta się przy tych garach – ale nie mówi nic. Coś może sobie pod nosem wymamrocze, ale gdy ją zapytają, co tam, zagryzie zęby i odpowie: wszystko ok, rozmawiajcie sobie. A w środku rośnie chmura gradowa. Rośnie foch. Marta milczy. „Niech się domyślą”.

A teraz Marta spotyka Jezusa po śmierci Łazarza. Stoi i nic nie mówi. Patrzy tylko na Mistrza z wyrzutem. Przecież ją kocha: to jej przyjaciel, więc powinien się domyślić, co ona myśli i czuje. Cisza narasta, robi się niezręcznie, ciężko, relacja przeżywa trudny moment.

Można powiedzieć: no dobrze, ale po pierwsze Jezus wiedział, co Marta czuje i myśli, bo był Bogiem, a po drugie nawet, jeśli mówiła to szorstko, to w swojej cierpliwości nie czuł się urażony. Ale co z innymi ludźmi? Czy takie stawianie sprawy jasno i konkretnie zawsze przynosi dobry efekt?

Jestem przekonana, że jeśli tylko szczerość idzie pod rękę z mądrą delikatnością – to tak. Bo zmienia perspektywę i otwiera na inne rozwiązania; bo pomaga zauważyć, że jest problem, i go rozwikłać. Jest najlepsza do otwierania prawdziwej rozmowy, w której naprawdę spotykają się dwie osoby, nawet, jeśli mają inny punkt widzenia.

Bo przecież Marta i Jezus mają inny punkt widzenia. Jezus uważa, że Maria ma rację, słuchając Go, a Marta traci, ogarniając kuchnię. W drugiej scenie jest podobnie: Marta uważa, że Jezus nawalił jako przyjaciel, Jezus dobrze wie, że tu chodzi o co innego. Szczerość Marty w wyrażaniu swoich emocji pozwala jej się skonfrontować z punktem widzenia drugiego – i się do niego odnieść. A nawet – zmienić.  

Czy to jest twój talent?

Wolisz milczeć i czekać, aż ktoś sam zauważy, co myślisz - czy mówisz wprost to, co uważasz? Potrafisz nazwać swoje emocje i powiedzieć o nich drugiej osobie czy wolisz się wycofać, żeby przypadkiem nie wywołać konfliktu? A może z delikatnością potrafisz komuś przekazać swoje obserwacje, swój punkt widzenia?

Jeśli masz talent szczerości, na pewno już wiesz, że to nie jest łatwy talent. Nieułożony potrafi narobić kłopotów, zepsuć relacje. Dlatego często się zdarzają dwie sytuacje: gdy masz talent szczerości, albo go nie używasz, żeby nikogo przypadkiem nie urazić, albo machnęłaś już ręką na cudze fochy i walisz prawdę prosto w oczy, bo uważasz, że taka już jesteś.   

Najbardziej pożądana jest jednak trzecia sytuacja: gdy panujesz nad szczerością i potrafisz jej używać w każdej sytuacji, bez ranienia innych.

Jak rozpoznać, czy masz talent szczerości?

Pierwsza podpowiedź: zastanów się, jak często potrafisz bez oporów powiedzieć prawdę, nie w sposób przykry, ale bardzo otwarty. Gdy bliska ci kobieta zachwyciła się sukienką i właśnie ją mierzy, ale wygląda w niej fatalnie – wybierzesz wymijające zdanie, by nie psuć jej humoru, czy powiesz, jak jest? Druga podpowiedź: pomyśl, na ile w twoim życiu jest zgodność między tym, co mówisz, a co robisz. To także cecha ludzi szczerych – że nie próbują o sobie opowiadać ładniejszej historii, niż ona naprawdę jest. Trzecia podpowiedź: zależy ci na prawdzie i trudno ci słuchać, gdy ktoś ją przy tobie celowo omija i stara się złagodzić jej oczyszczający wpływ.

Dwa ćwiczenia na tydzień odkrywania

Czy to jest twój talent? Żeby się o tym przekonać, zapraszam cię do robienia dwóch ćwiczeń przez kolejne siedem dni.

Pierwsze z nich będzie się wiązało… z osobistą modlitwą. Ale będzie miało mało wspólnego z wypowiadaniem znanych Ci modlitw – bo zaproszę cię do tego, żebyś przez kolejne siedem dni znajdowała po południu albo pod wieczór dziesięć minut, w których szczerze opowiesz Bogu, co sądzisz na temat dnia. Idealnym rozwiązaniem byłoby zapisywanie tej rozmowy – i robienia do takich duchowych notatek bardzo cię zachęcam.

Drugie z nich będzie się wiązało z obserwowaniem siebie w relacjach z innymi ludźmi. Jak często unikasz powiedzenia czegoś, co jest prawdą, choć wiesz, że przyniosłoby to dobry efekt? Czy zapytana o opinię potrafisz ją wyrazić zgodnie z tym, co czujesz, nawet, jeśli wiesz, że oczekiwania pytającego są inne? Na ile umiesz sama przed sobą przyznać się do swoich emocji? Czy potrafisz wprost mówić o swoich potrzebach - bez żądania, by ktoś je natychmiast spełniał, ale nazywając je po imieniu?

Jak w każdym odcinku zachęcam: notuj! Zapisuj to, co odkryłaś. Nie pomijaj tego kroku!  

Jak talent szczerości może służyć w Kościele?

Odpowiedź brzmi: niezwykle dobrze. Dlatego, że to właśnie Kościół często jest miejscem, w którym jesteśmy nadmiernie ostrożni w mówieniu o tym, co zauważamy, co nas cieszy, a co denerwuje. Wynika to z wielu powodów: duchowni, z którymi mamy kontakt, mają do siebie bardzo mały dystans i reagują nerwowo na (zwłaszcza kobiecą) szczerość. Zresztą nie tylko duchowni; mamy w Kościele środowiska sprzyjające się gromadzeniu ludzi niedojrzałych oraz takie, które stają się po pewnym czasie miejscem osławionej „wzajemnej adoracji”. Tutaj talent szczerości, oswojony i działający z łagodnością, może stać się podmuchem świeżego powietrza i narzędziem Bożego działania. Szczere wyrażanie swoich odczuć i przekonań może też zmieniać perspektywę innych i otwierać ich na taki punkt widzenia, którego do tej pory nie brali pod uwagę nie dlatego, że nie chcieli, ale dlatego, że było to poza ich zasięgiem.  

 

Modlitwa o rozpoznanie i przyjęcie talentu szczerości

Panie Boże,

Ty wiesz, jakimi talentami mnie obdarowałeś. Żaden z nich nie jest tylko dla mnie. Masz wobec nich swój plan: są po to, by rozwijać mnie samą i przynosić mi radość z działania razem z Tobą, ale też po to, by z ich pomocą dawać dać innym wsparcie, które buduje i pomaga uwierzyć w swoją wartość i Twoją miłość.

Proszę, pomóż mi w tym tygodniu rozeznać, czy obdarowałeś mnie talentem szczerości. Chcę otwartym sercem przyjąć Twoje wskazówki. Daj mi łaskę zauważenia i zrozumienia Twoich podpowiedzi, żebym bez wątpliwości mogła ocenić, czy to jest talent, który mi dałeś.

Jeśli go mam i do tej pory nie potrafiłam zaakceptować go jako dobrego i przynoszącego potrzebne mnie i innym owoce – proszę, daj mi łaskę przyjęcia go i rozwijania tak, by służył wszystkim według Twojego pomysłu na mnie. Jeśli go nie mam, pomóż mi określić, jakim innym talentem mnie obdarowałeś i jak mam go pielęgnować, by służył Twoim celom.

Bądź uwielbiony we wszystkich darach, którymi mnie hojnie obsypałeś – nawet, jeśli wcale się tak dzisiaj nie czuję, chcę dziękować Ci za to, co sprawia, że jestem sobą i nikt inny nie może mną być. Amen!

Fragment Pisma Świętego do medytacji (J 11, 17-27)

Kiedy Jezus tam przybył, zastał Łazarza już do czterech dni spoczywającego w grobie. A Betania była oddalona od Jerozolimy około piętnastu stadiów i wielu Żydów przybyło przedtem do Marty i Marii, aby je pocieszyć po bracie. Kiedy zaś Marta dowiedziała się, że Jezus nadchodzi, wyszła Mu na spotkanie. Maria zaś siedziała w domu. Marta rzekła do Jezusa: «Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł. Lecz i teraz wiem, że Bóg da Ci wszystko, o cokolwiek byś prosił Boga». Rzekł do niej Jezus: «Brat twój zmartwychwstanie». Rzekła Marta do Niego: «Wiem, że zmartwychwstanie w czasie zmartwychwstania w dniu ostatecznym». Rzekł do niej Jezus: «Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to?» Odpowiedziała Mu: «Tak, Panie! Ja mocno wierzę, żeś Ty jest Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat».

Sprawdź pozostałe talenty, którymi kobiety budują Kościół:

Odcinek 1: Królewski talent doceniania. To on może przemieniać ludzi wokół Ciebie

Odcinek 2: Talent zauważania emocji. To on sprawia, że ludzie przestają bać się odrzucenia

Odcinek 3: Talent uważnej obecności naprawia Kościół od środka. I wzmacnia twoją więź z Bogiem

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
s. Małgorzata Lekan OP

Bądź sobą w pełni!

Chcemy czuć się piękne, spełnione i bezpieczne w każdym aspekcie życia: w relacjach, w pracy, w kreowaniu siebie czy w przestrzeni wartości, które wyznajemy. Na swojej drodze spotykamy jednak wiele trudności....

Skomentuj artykuł

Wymagający talent szczerości. Uzdrawia Kościół, ale czasem powoduje kłopoty
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.