Do przyjaciół sceptyków - Józef Kajfosz

Do przyjaciół sceptyków - Józef Kajfosz
(fot. NASA Goddard Photo and Video/flickr.com)
książka pw tytułem / tomasz1969 / artykuł nadesłany

Kiedy obserwujemy niewesołe stosunki, panujące we współczesnym świecie, prędzej czy później nasunie nam się pytanie, co można by lub trzeba by zrobić dla ich napraw - fizyk atomowy, Czech diagnozuje.

Staramy się jakoś zdefiniować przyczynę trudności i tworzymy sobie jakiś własny program, według którego naszym zdaniem należałoby postępować, aby doprowadzić do uleczenia różnych schorzeń dzisiejszego świata lub przynajmniej złagodzić ich następstwa. Bez wątpienia pytania takie zadawały sobie miliony ludzi i szukały na nie odpowiedzi. Każdy, kto nie myśli tylko o sobie, zastanawia się, co w swojej własnej sytuacji, w swoich warunkach i ze swoimi możliwościami mógłby zrobić dla świata, w którym żyje. U wielu ludzi rozważania te kończą się po prostu decyzją, by prowadzić wzorowe, porządne życie, ofiarnie pomagać innym, przykładnie spełniać obowiązki rodzinne, pracownicze, obywatelskie, kulturalne, naukowe, twórcz i wszelkie inne.

Ludzie, na których potrzeby świata legły wyjątkowo ciężkim brzemieniem, czują się powołani do wyjątkowego wysiłku. Włączają się czynnie do akcji wychowawczych, zdrowotnych, politycznych, oświatowych, misyjnych, do różnych programów pomocy i rozwoju oraz innych tym podobnych działań. Wielu ludzi w swoim entuzjaźmie i szlachetnych wysiłkach dokonało zdumiewających dzieł i poświęciło praktycznie całe swoje życie dla dobra innych. Chodzi o całe zastępy bohaterów, rzadko znanych i sławnych, codziennie narażających swoje zdrowie i zycie w dżunglach afrykańskich, wśród głodujących w Indiach, w slumsach dużych miast, w zakładach dla fizycznie i psychicznie upośledzonych, na salach operacyjnych i w izbach chorych, za drutami więzień, obozów koncentracyjnych, jenieckich i dla uchodźców i w wielu innch takich miejscach. rezultatem ich poświęcenia i wysiłków są promienie światła wśród ciemności, bólu, nędzy i cierpienia. Jednak jakkolwiek efekty tych starań są godne uwagi, są one tylko kroplą w morzu nie kończących się potrzeb. Bohaterowie ci rzadko jednak znajdują naśladowców. Z reguły gromadzą się wokół nich tłumnie ci, którzy chcą od nich coś otrzymać, nie zaś ci, którzy podobnie jak oni byliby chętni coś z siebie udzielić innym.

Jest jeszcze wielu takich, którzy w swej syntezie posunęli się jeszcze dalej i opracowali projekty zmian w szerszym zakresie, programy reform, których celem miałoby być wyeliminowanie nędzy, głodu, wrogości lub innych schorzeń społecznych. W historii było wielu takich ludzi, znanych i nieznanych, usiłujących pomóc ludzkości. Podjęli heroiczne wysiłki w sferze politycznej, wojskowej, gospodarczej, religijnej, w dziedzinie filozofii, nauki, kultury. Praca wielu z nich przyniosła owoc w postaci trwałych pozytywnych skutków i została wysoko oceniona przez społeczeństwo, podczas gdy inni popadli w zapomnienie. Dzięki tym różnorodnym wysiłkom życie pod wieloma względami uległo istotnym zmianom. Tylko nieliczni chcieliby wracać do sposobu zycia sprzed stu lat.

Doceniamy gorącą wodę, telewizję, linie lotnicze, pogotowie ratunkowe i zabezpieczenia emerytalne. Postępowi temu towarzyszą jednak także zjawiska negatywne. Przykładowo, nasi przodkowie nie tłoczyli się w autobusach, oddychali czystszym powietrzem i pili czystszą wodę, nie umierali tak często na zawały serca ani na raka, nie ginęli w wypadkach samochodowych, nie niszczyły ich narkotyki i nie były wycelowane w nich megatony środków wybuchowych. Gdyby im przyszło sie z nami zamienić, stanęliby niewątpliwie przed bardzo trudną decyzją.

O czym to świadczy ? O tym, że jesteśmy zdolni przeobrażać sposób życia, lecz zmiany te nie rozwiązały naszych głównych problemów. Negatywne zjawiska nie zostały dzięki nim wyeliminowane, zaczęły tylko przejawiac się w innej postaci. Jeśli następuje poprawa na pewnym polu, towarzyszy jej pogorszenie w innej dziedzinie. Uważne śledzenie tych zjawisk prowadzi nawet do wniosku, że działa tu jakaś reguła, że mianowicie suma arytmetyczna dobra ( ze znakiem dodatnim )i zła ( ze znakiem ujemnym ) pozostaje we wszystkich tych zmianach wielkością stąłą. Zmieniamy więc tylko jakość dobra i zła, lecz nie ich ilości. Kiedy dochodzi do zmiany stosunków, zło przejawia się ponownie, tylko w innej, zmienionej postaci.

W końcu należy wspomnieć o wielkich ruchach dążących do rozwiązania problemów świata świata przez radykalne przeobrażenie całego ludzkiego społeczęństwa pod względem politycznym, ekonomicznym, myślowym czy religijnym.Ruchu takie były, są i będą, dotychczas jednak nie znalazł się ani jeden, którego nie dotyczyłoby to, o czym powiedzieliśmy powyżej. Powstają one wtedy, gdy jakiś cżłowiek lub grupa ludzi dojdzie do przekonania, że znaleziono panaceum na wszystkie udręki ludzkości. Jeśli głoszą swoją myśl z należytą gorliwością i wykorzystają sprytnie panujące stosunki, mogą uzyskać masowe poparcie i swoje odkrycia zrealizować. Rzadko dzieje się to drogą pokojową i z reguły zapominają zapytać tych, których chcą uszczęśliwić, czy sobie tego życzą.

Przypomina to anegdotę ze środowiska skautów. Mają oni w swoim regulaminie zobowiązanie, by codziennie wykonać co najmniej jeden szlachetny czyn, na przykład pomóc koledze, rodzicom, czy starszej osobie. W związku z tym istnieje taki dowcip: Dwaj skauci spóźnili się na lekcję. Tłumaczyli, że pomagali staruszce przejść przez ulicę. "To przecież nie mogło zająć tyle czasu", dziwił się nauczyciel. "Zajęło dużo czasu i było bardzo wyczerpujące", wyjaśnili chłopcy, "bo staruszka przechodzić przez ulice nie chciała".

Podobnie postępują entuzjaści najróżniejszych ruchów, tak mocno przekonani o zbawiennym wpływie swoich koncepcji, że nie wahają się zmuszać innych do przyjęcia ich szlachetnego czynu. Działają w przekonaniu, że skoro chodzi o tak wzniosły cel, trochę przymusu przeciez nie zaszkodzi. Przeoczają fakt, że swoje szlachetne cele pozbawiają w ten sposób ich szlachetności, a zamiast ulgi i wyzwolenia narażają ludzi na cierpienia, udręki i okrucieństwa. Jeśli dana koncepcja zwycięży, garną sie do jej szeregów tłumy krętaczy, karierowiczów i hochsztaplerów, którzy całkiem rozmywają pierwotną ideologiczną treść, aż pozostaną z niej tylko gołe frazesy. Kiedy potem w praktyce nie pojawiają się te obiecywane zbawienne skutki, poszukuje się różnych winowajców, na kórych można byłoby zrzucić odpowiedzialność za wszystkie niepowodzenia.

Dosyć często zdarza się także, iż spontanicznie pojawiają się masowezrywy pod bliżej niesprewcyzowanymi hasłami naprawy stosunków i odnowy. Budzą one ogromne nadzieje i wzruszają panującą w nicj jednością i solidarnością, leczy tylko tak długo, dopóki chodzi o negację i burzenie starego porządku. Jak tylko dzieło zniszczenia zostanie dokonane i nadchodzi pora tworzenia nowego, jedność nagle znika i ruch kończy się utarczkami między zwolennikami licznych sprzecznych koncepcji o wątpliwej wartości, które nie dorównują nawet temu, co zostało zburzone.

Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego wszelkie heroiczne wysiłki naprawy stosunków społecznych kończą się niepowodzeniem w ogolnym zamęcie, który często przypominaprzeciwieństwo tego, co obiecywano i czego oczekiwano ? Dlaczego entuzjaści danej idei popadają często w rezygnację i przygnębienie, tym głębsze, im większy był ich początkowy entuzjazm ? Kto może nam na te pytania udzielić zadowalającej odpowiedzi ? Otóż odpowiedzi i domysły mogą być najróżniejsze, zobaczmyjednak, co na ten temat mówi podręcznik Stwórcy - Biblia.

Wszystkie te zjawiska można streścićjednym biblijnym słowem: grzech. Wyraz ten w wyobraźni "nowoczesnego" człowieka skojarzy się może z sędziwym księdzem w rozpadającym się konfesjonale, z popularnym zwrotem "to jest warte grzechu", ewentualnie z jakimś wulgarnym dowcipem o zakonnicach. Należy więc wyjaśnić krótko i zrozumiale, o co chodzi.

Krótko i węzłowato, grzech jest naruszeniem wskazówek Stwórcy, zawartych w Jego instrukcji obsługi. Konstruktor świata i człowieka umieścił w niej zasady, których nalezy przestrzegać w interesie bezawaryjnego funkcjonowania życi aludzi na ziemi. Są to wskazówki różnorodne, dotyczące najróżniejszych spraw, ponieważ życie jest skomplikowanym i wymagającym procesem. Wszystkie one mają jednak jeden cel: dobro człowieka i świata, w którym człowiek żyje. leży zatem w interesie człowieka, aby tych poleceń przestrzegał. Ich respektowanie zapewnia mu pomyślność, podczas gdy ich ignorowanie naraża go na szkody i straty. (...)

Poprzez grzeszne czyny człowiek niszczy swoje zdrowie, swoje relacje rodzinne, krzywdzi innych, powoduje rozkład społeczny, zanieczyszcza środowisko naturalne i tym podobne. Prócz tego jednak grzech pociąga za sobą jeszcze inne zgubne skutki. Grzesząc człowiek niszczy swoją relację z Bogiem, ściąga na siebie Boże kary i ryzykuje, że zostanie przez Boga odrzucony, na skutek czego zginie ( Jr 7:19, Rz 1:18, Jk 1:15 )

Według Biblii przez swoje nieposłuszęństwo Bogu człowiek spowodował zerwanie swoich stosunków z Bogiem i światem duchowym, który jest nadrzędny w stosunku do świata materialnego ( Rdz 3:24, Iz 59:1,2 ) Pozostał mu wtedy tylko kontakt z materią, niższą postacią obiektywnej rzeczywistości. Przez to człowiek zdegradował się i naruszył równowagę swojej osobowości. Istotną rolę zaczęło wtedy odgrywać ludzkie ciało, przeznaczone dla kontaktów z materią ( Rdz 6:3, Rz 8:5-7) Cała istota ludzka, jej umysł, wola i emocje popadły pod dominację ciała i materii. Człowiek rozwinął się jednostronnie, ukierunkowany na kontakty z materią. Przez nieposłuszeństwo względem Bożych wytycznych wypielęgnował w sobie odruchy, reakcje i postawy obiektywnie szkodliwe, sprzeczne z wolą Bożą, przez co stworzył zagrożenie dla swojego życia, a wobec Boga ciężko zawinił ( Iz 59: 3-15, Rz 8: 8,13 ).

Kiedy Biblia mówi o ludzkim grzechu, ma na myśli właśnie to wszystko. Ludzka grzeszność, czyli naturalna skłonność postępowania i rozumowania w sprzeczności z wolą Bożą i na swoją własną szkodę, jest nierozerwalnie związana z upadłą osobowością człowieka. ( J 8.34, Rz 7:14-21 )

Józef Kajfosz, "Do przyjaciół sceptyków", Wydawnictwo I AM, Bielsko Biała, misja@life.pl

Józef Kajfosz, dr nauk przyrodniczych, z polsko-czeskiego pogranicza, pracownik praskiego i krakowskiego instytutu fizyki jądrowej, były ekspert ONZ od spraw energii jądrowej na Bliskim Wschodzie. Autor ponad 100 publikacji naukowych. Mieszka w Krakowie z żoną, ma trzy córki, ośmioro wnucząt i jednego prawnuka.

Katechizm Kościoła Katolickiego mówi o tym w pkt 407-412.

Gdzie zatem jest nadzieja?

W Biblii:  Św. Paweł: gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska (Rz. 5.20)

w Kościele: św. Leon Wielki: Niewypowiedziana łaska Chrystusa dała nam większe dobra niż te, których nas pozbawiła zawiść demona.

w Tym, który jest Łaską i Miłosierdziem w Jezusie Chrystusie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Do przyjaciół sceptyków - Józef Kajfosz
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.