Jedyne lekarstwo na obojętność

Jedyne lekarstwo na obojętność
(fot. idea ablaze / flickr.com / CC BY)
s. Ewa Orzechowska SJE

Uważam, że miłość to jedyny środek leczniczy na obojętność religijną młodzieży szkolnej i nie tylko. Różne jest rozumienie miłości, także tej w odniesieniu do bliźnich w znaczeniu religijnym. Przeszkadza nam to kochać radykalnie, a jednocześnie roztropnie.

Zrób wszystko, aby cię pokochali, wtedy będą ciebie słuchać (św. Jan Bosko).

Podczas jednego z kursów doskonalących, pracując w grupach, mieliśmy wypracować sylwetkę wychowawcy chrześcijańskiego. Nasza grupa na pierwszym miejscu umieściła miłość, a następnie, wynikające z niej pozostałe cechy katechety. Wyniki naszej pracy podsumowałam hymnem o miłości: Jeśli nie miłość, to co? Gdybym z pasją wykonywał swój zawód i odznaczał się wielką mądrością, a miłości bym nie miał nie pozyskam uczniów dla prawdy Gdybym cieszył się autorytetem i wypracował w sobie heroizm cierpliwości, gdybym był konsekwentny i sprawiedliwy, a miłości bym nie miał nic mi nie pomoże. Gdybym był cenionym fachowcem, zaskakiwałbym pomysłowością i postawą krytycyzmu, a miłości bym nie miał, próżne są moje wysiłki. Nawet w swej otwartości na nowość, z moim poczuciem humoru, z wyrozumiałością dla młodzieńczych wybryków i dyskrecją bez miłości nie jestem wychowawcą.

Miłość jest pasją - mądrością - cierpliwością - konsekwencją - sprawiedliwością - autorytetem - moim fachem - pomysłowością - krytyczna jest - otwarta na nowość - ma poczucie humoru - jest wyrozumiała i dyskretna. Zatem wybierając miłość, posiadam wszystko. Jak wynika z hymnu, miłość zawiera w sobie wszystkie cechy, które powinien posiadać katecheta - wychowawca chrześcijański. Celowo używam zamiennie tych tytułów, ponieważ nie wyobrażam sobie katechety, który nie byłby wychowawcą.

DEON.PL POLECA

Katecheta z pasją!

Jak ciekawa jest wtedy lekcja! Katecheta nie nudzi wyszukanymi i niezrozumiałymi zwrotami, by wytłumaczyć niepopularny lub trudny życiowo temat. On żyje tym, co głosi. Jest świadkiem. Jan Paweł II przypomina nam, że współczesny człowiek nie potrzebuje nauczycieli lecz świadków, bo tylko on jest w stanie zainteresować Osobą Jezusa Chrystusa i Jego Dobrą Nowiną o zbawieniu! Katecheta mądry! Najpierw życiowo, jako człowiek, a następnie intelektualnie. W refleksji nad latami mojej pracy katechetyczno-wychowawczej, zauważyłam, że młodzież szybko zauważy niedouczenie katechety. Doświadczyłam tego na sobie, dlatego po 15 latach pracy podjęłam dalsze dokształcanie, by więcej takiej porażki nie doświadczyć. Mając rzetelną wiedzę potrafimy mądrze uzasadnić konkretne Przykazanie czy prawdę wiary, nie rzucając wyuczonych, często dla nas samych niezrozumiałych słów. Wtedy uczniowie słuchają! Niektórzy mogą się nie zgadzać, bo wiemy jaki wpływ na ich myślenie mają media a często też rodzina, ale słuchają i nie są obojętni. A to jest szansa, że kiedyś, wcześniej czy później - zgodzą się z tym, co odrzucali z powodu przekory czy mody na życie. Katecheta z autorytetem! Autorytet można zdobyć jedynie miłością. Mogę powiedzieć, że doszłam do tego metodą porażek i sukcesów. W miłości nigdy nie będziemy doskonali, bardziej chcemy kochać niż potrafimy. Jednak tylko wtedy uczniowie z radością przychodzili na katechezę i interesowali się (każdym!) tematem, gdy we mnie było miejsce na miłość. Nie mam na myśli miłości pobłażającej czy ustępliwej. Prawdziwa miłość wymaga i jest konsekwentna, a przy tym nie rani, nie poniża i daje poczucie bezpieczeństwa. Tego nie można się wyuczyć, na to nie ma recepty, bo miłość nosi się w sobie.

Młody człowiek jest szczególnie wrażliwy na swoim punkcie i szybko wyczuje, czy jest przez nas kochany. Uczę 20 klas i mam duży wachlarz różnorodności. Jeżeli w którejkolwiek z nich poniosłam porażkę, to przez brak miłości, która jest cierpliwa, sprawiedliwa, wyrozumiała i dyskretna, a także ma poczucie humoru. Nade wszystko jest pokorna. Moja pycha zawsze była przeszkodą. Trudno o ten "przymiot", kiedy pozwolę sobie, choćby raz, na "wyjście z siebie", na poniżenie ucznia wobec klasy, niesłuszną decyzję itp. Katecheta z autorytetem nie ma problemu z wyciszeniem klasy bez krzyku i autorytatywnych zwrotów. Jego uczniowie chętnie przyjdą na rekolekcje i zachowają się grzecznie, zgłoszą się do przedstawień i gazetek, do kół zainteresowań. Dzielę się doświadczeniem, bo tego doświadczam, ale nie dlatego, by uważać siebie za katechetkę super. Wciąż się uczę kochać. Niedawno przez brak opanowania poniosłam porażkę w klasie, z którą najlepiej mi się pracowało. Przez brak miłości z mojej strony, klasa nagle zobojętniała na to, co przekazuję. Miłość cierpliwa jest...., pozostaje mi zatem pokuta i modlitwa o uzdrowienie tej sytuacji. Katecheta pomysłowy! Uczniowie lubią zaskoczenia i niespodzianki. Cieszę się, kiedy przychodzą z pytaniem: co siostra dziś wymyśliła? Ale to wymaga wysiłku - trzeba poczytać, poszperać, popytać. Tu sprawdza się nasza pracowitość i pokora. Jednak największym Bankiem pomysłów jest Serce Jezusa. Jeżeli przygotowuję lekcję w Jego obecności i w Jego Sercu złożę konkretną klasę, z jej całą specyfiką, Duch Święty oświeca! On przecież ma to w swojej Boskiej Naturze! Katecheta otwarty! Ta cecha też jest rożnie interpretowana. Rozumiem ją jako otwartość na słuchanie ucznia. Jest to umiejętność słuchania bez pośpiesznego komentarza, by nie "spłoszyć". Młodzi, wbrew pozorom, są bardzo zagubieni i wstydliwi. Czasem ich agresja jest tylko niezdarnym ukrywaniem tych cech. Jeśli skomentujemy autorytatywnie, nazywając grzechem wypowiedziane poglądy młodego człowieka, (nawet jeśli są zaprzeczeniem treści wiary) "straciliśmy go" - nie odezwie się więcej, zobojętnieje albo w najgorszym wypadku, zamknie się w agresji i odrzuceniu wiary. Trzeba rozumieć ich postawę, znać cały wpływ głoszonej im wszędzie filozofii użyteczności i przyjemności.

Trzeba słuchać i pytaniami naprowadzać uczniów do prawdy tak, aby oni sami ją odkrywali. Nawet, kiedy uczeń błądzi, czy przekornie podważa głoszoną prawdę, musi czuć, że jest przez nas kochany. Jeśli tłumaczę, wskazuję prawdę a przy tym, nie oceniam ucznia i nie wydaję wyroków "potępienia", co niestety zdarza się na katechezach, wcześniej czy później dotrze do niego ta prawda. Może zbłądzi, porani siebie i innych, ale wtedy przypomni sobie cierpliwość i miłość katechety, i to jedynie może go skłonić do nawrócenia w obliczu trudności, a nie złorzeczenia. Podczas emisji filmu: "Dzieci Afryki", jeden z misjonarzy, w kontekście nawrócenia człowieka i jego zdolności otwierania się na prawdę i dobro, wypowiedział takie zdanie: Potrzeba nam historycznej cierpliwości Boga.. Potrzeba nam cierpliwości wobec dojrzewania do wiary tych, których dane nam jest wychowywać i uczyć, tak jak wobec nas cierpliwy jest Bóg! Katecheta z poczuciem humoru! To wielki skarb! Umieć rozumieć wybryki młodego wieku, a przy tym pamiętać swoje. Przymrużyć oko na "niegroźny" figiel i śmiać się razem z nimi, nie obruszać się na jakiś przyzwoity żart z siebie. Swoją nieprzystępną lub rygorystyczną postawą pozbawioną miłości nie pociągamy młodych. W ten sposób nie zdobędziemy też autorytetu. Miłość rozbraja i otwiera! Miłość ma poczucie humoru. Czasem warto opowiedzieć swoje figle z lat szkolnych. Wtedy następuje wzajemne zbliżenie; maleją albo znikają mity, że katecheta był zawsze ułożony, nie zna życia, nie rozumie młodzieży itp. To też spraktykowałam, wcale nie traci się autorytetu, wręcz przeciwnie. Trzeba być dostępnym i ludzkim - normalnym, aby chcieli nas słuchać. Nie pompatyczną figurką, w której zasuszyło się życie. Być może taka postawa bardziej zagraża nam - zakonnicom - niż świeckim, ale chyba nie tylko. Wybierając miłość - posiadam wszystko! Przez dar miłości stwarzamy uczniom możliwość zainteresowania się trudnymi i niemodnymi dla nich prawdami. Nie ma co się dziwić postawie zobojętnienia wobec proponowanych im norm moralnych czy treści wiary. Młody człowiek naszpikowany półprawdami i wizją życia bez zobowiązań, prawdy wiary chrześcijańskiej przyjmuje jakby nie z tej ziemi. Jeśli nas pokochają - a miłość można otrzymać tylko w zamian - będą słuchać i będą zainteresowani tym, co mamy im do powiedzenia. Nie zawsze będą przytakiwać, ale nie będą obojętni! Życzę sobie i każdemu z katechetów, którzy czytają moją refleksję - historycznej cierpliwości Boga i miłości na Jego miarę! Nie jest to niemożliwe! Więcej - to nasz chrześcijański obowiązek - naśladować Boga-Chrystusa w Jego miłości!

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jedyne lekarstwo na obojętność
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.