Nie jestem ciężarem. Czy moje życie to wieczna udręka?
Nie dziwię się ludziom zdrowym, którzy zupełnie nie mieli styczności z niepełnosprawnością, że kalectwo jest dla nich wielkim dramatem. Rozumiem, że obcy ludzie współczują mi. Nie są mi obce stany depresyjne. Wylałam wiele łez. Doświadczyłam odrzucenia. Parę razy dałam się wykorzystać, ale...
"Po pierwsze zobaczyłem, że moja słabość zmusza mnie do szukania pomocy, pokazuje, że nie jestem samowystarczalny i potrzebuję innych."
W tych słowach wyraża się, to czego przez całe życie uczyła mnie moja niepełnosprawność. Były i są sprawy, których sama "nie przeskoczę".
Musiałam nauczyć się prosić o pomoc i ją przyjmować. Bywa to frustrujące. Czy jestem przez to ciężarem dla innych? Czy moje życie to wieczna udręka?
Gdybym nie zjeździła na wózku i nie znała swojego życia, ani tego świata, a wiedzę o nim czerpała z przekazów medialnych, hmmm odpowiedź mogłaby brzmieć... tak.
Nie dziwię się ludziom zdrowym, którzy zupełnie nie mieli styczności z niepełnosprawnością , że kalectwo jest dla nich wielkim dramatem. Rozumiem, że obcy ludzie współczują mi. Wydaję im się, że cierpię, jestem nieszczęśliwa, bo nie mogę chodzić. To dobrze, że są wrażliwi.
Przekazy medialne to jedno, ale niestety samo środowisko osób niepełnosprawnych i ich opiekunowie nierzadko kreują wizerunek, który wzbudza tylko litości. " Zachęca" do płakania nad naszym potwornie ciężkim los, w którym nie ma miejsca na normalność, uśmiech i szczęście. Przez co sami spychamy się na margines społeczny.
Oczywiście trzeba mówić o problemach, z którymi się borykamy. Nie zaczarowywać rzeczywistości, ani jej nie koloryzować, ale też nie pozbawiać wszystkich kolorów. Nie przedstawiać tylko w czarnych barwach… Mówić o tym co trzeba zmienić, ale nie zapominać, że już wiele zmieniło się na lepsze.
To prawda nie są mi obce stany depresyjne. Wylałam wiele łez. Doświadczyłam odrzucenia. Parę razy dałam się wykorzystać no i nie raz myślałam, że jestem ciężarem. Mimo to moje życie to nie jest udręka, bo się czasem uśmiecham, bo są ludzie, którzy mnie szanują, lubią, a nawet kochają.
Wielu z nich mi chętnie pomaga, ale ja też jestem dla nich wsparciem. Posiadam marzenia, które się, od czasu do czasu spełniają. Mam plany, do których realizacji dążę. Owszem posiadam ograniczenia, ale mam też talenty, które rozwijam.
Hmmm, czy nie mamy podobnie?
Tekst pochodzi z bloga druga.blog.deon.pl
Skomentuj artykuł