O umowności nauki
Zastanawiałem się czym jest nauka. Zajrzałem do internetowych encyklopedii. Sporo się dowiedziałem. Opiszę w skrócie.
Nauka jest procesem społecznym, w którym jedni naukowcy stale przyglądają się sceptycznie wynikom pracy innych naukowców i akceptują je lub odrzucają w oparciu o obiektywne kryteria. Proces ten odbywa się przez publikowanie wyników prac w
czasopismach naukowych. Zazwyczaj, zanim publikacja jest w ogóle przyjęta do druku, jest ona anonimowo recenzowana przez co najmniej dwie osoby zajmujące się tą samą dziedziną badań i może się ukazać dopiero po pozytywnej opinii recenzentów. Publikacja może być później komentowana, krytykowana i oceniana przez innych badaczy, którzy ją uznają, że zawarte w niej informacje nie są wiarygodne, mogą publikować wyniki swoich badań, które stoją w opozycji do kontrowersyjnej pracy. Duży wpływ na kierunek prac naukowych mają też konferencje, na których toczą się oficjalne i nieoficjalne dyskusje pomiędzy naukowcami.
To cytaty z sieci. Wynika z nich, że liczy się tzw opinia większości naukowców. Teoretycznie założono, że w nauce jest miejsce na ścieranie się różnych poglądów, wiemy jednak jakie to często trudne: iść pod prąd. Wystarczy prześledzić historie różnych odkryć i wynalazków, by zauważyć niemal zawsze zaciekły opór "większości". A w co dzisiaj wierzy owa naukowa "większość"? I co sądzi o tych, którzy w nią nie wierzą, lub co najmniej nie uprawiają kultu ewolucyjnego? To widać, słychać i czuć - uznawani są za nienaukowców. Śmieszne i straszne zarazem. Biblia, dorobek myśli i doświadczeń Kościoła potwierdzane często współczesną, niemal metafizyczną fizyką, a także interesującą dziedziną psychologii i psychiatrii, są odrzucane jako nienaukowe. Wielu naukowców obroni się, że z natury muszą być sceptyczni. Jednak dziś warto postawić sobie pytanie, czy aby nauka nie staje się współczesną religią. Czy nadal pozostaje obiektywna, jeśli odmawia prawa głosu sceptykom teorii ewolucji rozumianej doktrynalnie. Nie słychać by poważnie potraktowano udokumentowane fakty z życia świętych, nie tylko z kart biblijnych, jak bilokacja, lewitacja, modlitwy językami czy ocean doświadczeń na granicy życia i śmierci.
Jeśli naukę na serio potraktować jako odkrywanie prawideł życia, musi ona zakładać swoją skłonność do popadania w pychę rozumu i schematyzm oraz istnienie NIEZROZUMIANEGO. Przecież zawsze jest coś do odkrycia, a co jakiś czas nowa teoria wywraca poprzedni porządek myślenia do góry nogami. Maniacy ewolucjonizmu i milionów lat historii oraz przypadkowości powstania życia zachowują się dziś jak niektóre niegdysiejsze babcie, które lokomotywę czy rower nazywały szatanem. Niedawno spod pióra pewnego arcybiskupa wyszły słowa, że kto kwestionujeteorię ewolucji, ten cofa się w rozwoju o 150 lat. A zatem, takie "cofnięcie" w rozwoju to chyba właśnie "niepożądana mutacja genetyczna" w myśl teorii ewolucji :)
W filmie pt "Czerwona Planeta" jeden z kosmonautów mówi do drugiego, który wspomniał o Bogu: czy mam uwierzyć w Boga? Mam iść na łatwiznę ? To ciekawa perspektywa, bardzo biblijna. Nasi przodkowie zjedli owoc wiedzy i do dziś właśnie w wiedzy upatrujemy mocy i nieśmiertelności. Nie będę oryginalny, ale powtórzę to co wielu, od tysięcy już lat, mówiło: ważniejsze jest drzewo życia. I wierzę Temu, który nazwał się Krzewem Winnym, a nas latoroślami. Ale to temat na inną okazję. Wróćmy więc do dzisiejszej nauki. Nauki, która popełnia błąd odrzucając Boga i to co sam o sobie na kartach Biblii powiedział.
Proponuję naukowcom poważnie pochylić się nad Pismem. I odkryć przynajmniej przyczynę swojej niewiary, zaglądając np. do Listu do Rzymian ( wnioski współczesnej psychiatrii dopiero docierają do 7 rozdziału tego listu ) Ktoś powie: Biblia nie jest opublikowana w czasopiśmie naukowym, nie jest poddana sceptykom, nie jest zrecenzowana przez naukowców, czyli jest … nienaukowa! Jezus wytłumaczył, że świat nie potrafi znieść Prawdy. Zapewne dlatego, że świat sam siebie nie rozumie. Gdy siedzę w piwnicy na składzie węgla, światło wpadające przez okienko wydaje się tak dalekie. Podchodząc do okna zauważam, jak jestem brudny, więc się chowam do nory. Można by rzec, że światło po prostu boli... a któż lubi ból ? Ale tylko Prawda, choć boli, wyzwoli...
Oto nadejdą dni - wyrocznia Pana Boga - gdy ześlę głód na ziemię, nie głód chleba ani pragnienie wody, lecz głód słuchania słów Pańskich. Wtedy błąkać się będą od morza do morza, północy na wschód będą krążyli, by znaleźć słowo Pańskie, lecz go nie znajdą. ( Am 8:11-12)
Nauka bez świadomości, że odkrywanie rzeczywistości to odkrywanie Boga, w rękach religijnego ateizmu to realne niebezpieczeństwo dla ludzi. Pękają kolejne granice zahamowań moralnych, genetyczne eksperymenty mogą skonstruować monstra...a w niektórych krajach rośnie liczba masowych, bezimiennych grobów... Czy człowiek pozostanie jeszcze człowiekiem? Czyż doświadczenia skrajnego darwinizmu w wykonaniu teorii nazistowskiej i komunistycznej nie przedstawiają jakim upiorem można zostać odrzucając Stwórcę.
Cały artykuł pt ROZWAŻMY DO JESZCZE RAZ do pobrania na www.lukka.eu/plik.htm
Skomentuj artykuł