Szpinak z duszą

Szpinak z duszą
(fot. guile135 / sxc.hu / CC BY)
quebec / artykuł nadesłany

Krótka wyprawa do wiejskiej chaty ukrytej między blokami z wielkiej płyty.

Kapsuła czasu. Z reguły dźwięk tego hasła przywołuje obraz ślepo zakończonej metalowej rury, bądź pudełka po herbacie zakopywanych głęboko pod ziemią przez małych chłopców. Wraz z kolejnymi ruchami łopaty na długo (czasem na zawsze) znikają przedmioty o szczególnej wartości. Do niedawna ołowiane żołnierzyki, harmonijki czy szklane kulki, a dziś zapewne jakieś zepsute Nintendo. Większą radość niż przygotowanie takiego podziemnego skarbca może sprawić jedynie jego szczęśliwe odnalezienie po latach, gdy włosy przyprószy siwizna.

Istnieją kapsuły czasu, których nikt nie ukrył przez wzrokiem ciekawskich. Przeciwnie. W jednej z nich, oprócz piętrzącej się sterty kuchennych makatek, garnków czy blaszanych tarek, znaleźć można... człowieka - Szpinaka. Pod tym "zdrowo" brzmiącym pseudonimem kryje się Jerzy Kujawski - pasjonat polskiej wsi i kolekcjoner rzeczy z nią związanych. Prawdziwy strażnik przeszłości, rezydujący w chałupie "U Szpinaka" (tak nazwano to miejsce, mieszczące się w murach Nowohuckiego Centrum Kultury). Nie jest to, jak może się wydawać na pierwszy rzut oka, przechowalnie starodawnych rupieci. Raczej rosnące z dnia na dzień centrum nauki i rozrywki.

Rozszyfrowując. Rosnące, ponieważ do chałupy co rusz trafiają nowe relikty przeszłości, przekazywane przez okolicznych mieszkańców. Oddawane dla idei, bądź tylko po to, by zyskać nieco miejsca na strychu, przyczyniając się w efekcie do powiększenia kolekcji pana Jerzego. Nauki, gdyż miejsce to stało się obiektem wycieczek zarówno tych, którzy nie utożsamiają duszy z żelazkiem, jak i osób, które dobrze wiedzą, czym się kończy nieostrożne z nim obchodzenie. Dla tych pierwszych spotkanie oko w oko z historią, może stać się wykopaliskiem na terenach życia własnych przodków. Skuteczniejszy to sposób na zainteresowanie młodego pokolenia, niż sentymentalna podróż palcem po pożółkłych fotografiach zakurzonego rodzinnego albumu. Wreszcie rozrywki, albowiem Szpinak nie wypuści ze swej chałupy nikogo, kto nie spróbuje swych sił w niełatwej sztuce wbijania gwoździ, czy nie spróbuje jego słynnych pierogów. Dania autorskiego, bo kryjącego w sobie... szpinak, który sam reklamuje jako japońską sałatę - antidotum na kłopoty z tabliczką mnożenia.

DEON.PL POLECA

Ponoć każdy sposób jest dobry, by zachęcić dziecko do zjedzenia zieleniny. Gdy już najedzone "szpinakowymi" pierogami powyciągają słomę z zabawki-kozła, pobrudzą palce sadzą z wiszących na ścianie naftowych lamp, rozpocznie się ostre strzelanie - pytaniami przeróżnego kalibru: Dlaczego? Czy? Po co? W odpowiedzi można usłyszeć pełne pasji wywody ich "starszego kolegi", bo tak sam siebie nazywa dziarski rezydent chałupy "U Szpinaka". Każdy gość tego niezwykłego miejsca będzie mieć nadto szansę zanotować swoje spostrzeżenia w specjalnej księdze, które pełni dla pana Jerzego rolę archiwum. Jednak to nie opinia liczy się tu najbardziej, a błysk w oku małego odkrywcy. Ten sam, który mają zakopujące swe skarby głęboko pod ziemią dzieci.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Szpinak z duszą
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.