Zbuntowani pacyfiści od koralików
Wysocy, kolorowi, długowłosi… Wyznawcy pacyfizmu przeklęci, skazani przez system (za korale i poglądy) na dwadzieścia parę lat więzienia i żelazne kraty. Na hodowlę tulipanów za sznurami metalu, za liną beznadziei pozostawiającej kwiaty w cieniu.
Hinduskie wzory, koniecznie dłuuugie, rozpuszczone włosy, drobne koraliki i kwiaty. Wszechobecne kwiaty… Co wyrażały? Radość i zadowolenie z życia, uczucia, emocje, pacyfizm, bunt, ciągły bunt… Przeciw czemu? Komu? Przeciw wszystkim i wszystkiemu. Przeciw wojnie, systemowi, szkole…i ludziom całkowicie podporządkowanym bezprawiu. Przeciw NIM. Biernie zapatrzonym w przyszłość łysym, starszym facetom w okularach, którzy w myśl idei „umacniamy nasze socjalistyczne państwo” wprowadzi Polskę w kolejny kryzys…
Ale… Ruch hipisów narodził się w Stanach. W USA. A tam nie było Jaruzelskich i Kiszczaków. Więc dlaczego? Bo byli ludzie… Ludzie podporządkowani codzienności. Codziennością była konsumpcja, szkoła, Kościół, rodzina. Szara nuda, przeciwko której stanęli kolorowi rewolucjoniści. Byli pewni siebie, dumni i zuchwali, a tak naprawdę…pogubili się w świecie nieuporządkowanych wartości i prawd, nie potrafili znaleźć swojej akcji w cedule fałszu i chaosie rzeczywistości. Długie włosy i dwa metry koralików to po prostu ucieczka. Wagary z egzaminu zepsucia. Niespełnione marzenie „dobrej młodości” zbuntowanych pacyfistów.
Skomentuj artykuł