Jak miłować nieprzyjaciół?
Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują, abyście się stali synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski. (Mt 5,43-48)
Można sobie wyobrazić zaskoczone, może ironicznie uśmiechnięte twarze wielu słuchaczy Jezusowego Kazania na górze, gdy Mistrz z Nazaretu mocnym głosem podkreślił konieczność miłowania nieprzyjaciół i zachęcał do modlitwy w ich intencji. Jezus doskonale wiedział, jaki był ich stosunek do obcych narodów, ludzi innych religii i innej krwi: uważali wszystkich obcych za wrogów. Jezus zaatakował ciasnotę myślenia Żydów, opartą na dumnym przekonaniu, że są narodem wybranym, wyjątkowym, uprzywilejowanym, któremu inne ludy nie dorosły do pięt. Jezus obnażył narastający z biegiem czasu szowinizm Żydów, który tkwił w ich sercach, czemu nierzadko dawali wyraz.
Głównym bohaterem przypowieści o miłosiernym Samarytaninie nie jest człowiek napadnięty przez zbójców, lecz obcy, który pomógł mu, nie pytając o jego pochodzenie. Jezus wyeksponował osobę Samarytanina, by pokazać, że przykazanie miłości bliźniego obowiązuje wszystkich ludzi – bez wyjątku, że każdy człowiek jest bliźnim. Przypowieść o miłosiernym Samarytaninie jest jakby dopełnieniem nauki Jezusa, wygłoszonej na górze.
Wyznawanie wiary w fałszywych bogów i bożków było w przekonaniu Żydów aż nadto wystarczającym powodem do nienawiści wobec obcych. Była to nienawiść skierowana nie tyle ku konkretnym osobom, ile ku niewierze, sprzeniewierzeniu się prawom Bożym. Nienawiść i zemsta nie były jednak zgodne z myślą Stwórcy, stąd głośne i zdecydowane słowa Syna Bożego o konieczności umiłowania wrogów i modlitwy za nich.
Trzeba uczciwie przyznać, że również w Starym Testamencie znajdujemy przykłady prawych postaw wobec obcych, innych. Dawid miał doskonałą okazję zemścić się na swoim prześladowcy – królu Saulu. Jego ludzie byli pewni, że zabije on Saula, ten jednak oświadczył: „Niech mnie broni Pan przed dokonaniem takiego czynu przeciw mojemu panu i pomazańcowi Pańskiemu, bym miał podnieść rękę na niego, bo jest pomazańcem Pańskim” (l Sm 24,7). Saul, dowiedziawszy się o postawie Dawida, rozpłakał się jak niemowlę i przez łzy powiedział do niego: „Tyś sprawiedliwszy ode mnie, gdyż odpłaciłeś mi dobrem, podczas gdy ja odpłaciłem ci złem. Dziś dałeś mi dowód, że mi dobro świadczyłeś, kiedy bowiem Pan wydał mię w twoje ręce, ty mnie nie zabiłeś. Przecież jeżeli ktoś spotka swego wroga, czy pozwoli na to, by spokojnie dalej szedł drogą? Niech cię Pan nagrodzi szczęściem za to, coś mi dziś uczynił” (l Sm 24,18-20). Postawa Dawida była czymś zaskakującym i wyjątkowym, o czym świadczą słowa Saula.
Jezus w Kazaniu na górze zawołał: „A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują”. Jezus nie radzi zrezygnować tylko z zemsty, ale nakazuje otoczyć nieprzyjaciół przebaczającą miłością i troską o ich nawrócenie. Jego nakaz nie jest skierowany do wyjątkowych i niepoprawnych idealistów, nie jest też przesadnym żądaniem, wykrzyczanym w porywie chwili, które straci znaczenie. Jezus zaapelował do sumień swoich uczniów i oni zrozumieli Jego nakaz, choć doskonale wiedzieli, że wymagania Mistrza są twarde. Szymon Piotr w czasie aresztowania Jezusa chwycił za miecz. Nawet odciął jednemu ze sług arcykapłana prawe ucho, zupełnie zapominając o nakazie miłości nieprzyjaciół. Gdy są oni daleko, wydaje się ona łatwa. Kochanie nieprzyjaciół, gdy biją, upokarzają, zniewalają i gwałcą, jest bohaterstwem. Jezus nie wymaga rzeczy niemożliwych, ale niejednokrotnie tak wielkich, że dla wielu zbyt trudnych.
W konfrontacji z nieprzyjacielem zazwyczaj jesteśmy zdenerwowani i czynimy rzeczy, których później się wstydzimy. Używamy nieprzemyślanych słów, często niesprawiedliwych i wulgarnych. Potem dniami i nocami nie możemy zapomnieć wyrządzonej krzywdy. Zemsta niestety nierzadko wydaje się czymś upragnionym, usprawiedliwionym, niemal słodkim.
Jezus nie chce, byśmy spychali do podświadomości swą niechęć, pragnienie zemsty czy uczucia nienawiści i na tym poprzestawali. Chce, byśmy kochali swoich nieprzyjaciół. Jego nakaz ma pozytywny charakter: mamy pokonywać naszych nieprzyjaciół dobrocią i pomocą, której chętnie im udzielimy, gdy będą jej potrzebować.
Miłować nieprzyjaciół nie znaczy rezygnować z własnego zdania, zamykać się w milczeniu i wyczekiwaniu, unikać za wszelką cenę trudnych sytuacji. Gdyby miłość nieprzyjaciół na tym polegała, trzeba by zrezygnować z uczciwej walki o ideały, wartości i sprawiedliwość. Tego Jezus na pewno nie chciał i nie chce, o czym świadczy Jego walka o prawdę i miłość. Powiedział kiedyś do swoich uczniów: „Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia” (Mt 10,22). Nie chodzi więc o unikanie walki za wszelką cenę, lecz o sposób jej prowadzenia. Walczący o sprawiedliwość nie może rezygnować z miłości. Jezus chce, byśmy piętnowali zło w świecie, lecz złoczyńców traktowali wielkodusznie.
Bywa, że miłość nieprzyjaciół musi ograniczyć się do modlitwy w ich intencji. Musi to być modlitwa szczera, pełna troski, przebaczająca. Kto nie potrafi przebaczyć, źle się modli. Modląc się za nieprzyjaciół, zaczynamy rozumieć, co Jezus miał na myśli, gdy mówił: „(...) abyście się stali synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych” (Mt 5,45). Jezus porównuje tak ułomnego człowieka do doskonałego Ojca Niebieskiego. Otwiera ludzkie oczy i serca na tajemnicę niezmierzonej miłości Boga, który jest Ojcem wszystkich, nazywanych dziećmi i przyjaciółmi. Dobry Ojciec Niebieski nie dzieli świata na sektory dla dobrych i złych. On kocha wszystkich. Wszystkim życzy dobrze, szanując ich wolność, która jest przecież Jego darem.
Być doskonałym jak doskonały jest Ojciec Niebieski nie jest łatwo. Bardzo wielu chrześcijan ciągle trwa przy prawie Starego Testamentu, stąd ich trudności, które mają ze zrozumieniem i praktykowaniem miłości, o jakiej mówił Jezus w Kazaniu na górze. Chrystus mówił o Bogu przede wszystkim jako o swoim i naszym Ojcu. Idea wspólnego Ojca w niebie jest ideą zdolną zjednoczyć ludzi w prawdziwym, autentycznym braterstwie. Chrystusowe Kazanie na górze zapoczątkowało długi, żmudny proces dojrzewania ludzi do autentycznego braterstwa. Jesteśmy ciągle u jego początku.
Skomentuj artykuł