Mistyka – na skróty do Boga
Nie tylko czakry, w hinduizmie rozumiane jako ośrodki energetyczne w ciele, zajmują miłośników ezoteryki. Na internetowych stronach o tej tematyce chętnie dzielą się oni relacjami ze swoich widzeń, podróży astralnego ciała, ofertami usług wróżbiarskich, uzdrowicielskich czy doświadczeniami wykorzystania różnych technik medytacji i relaksacji. Można się tam dowiedzieć czegoś i o snach, i o tarocie, runach, tai chi, wudu, aniołach, horoskopach… Wszystko w jednym miejscu, na wyciągnięcie ręki: od zaklęć wzywających anioły po instrukcję wykonania łapacza snów, czyli talizmanu przeciwko koszmarom. Taki duchowy bazar. Albo może raczej hipermarket, bo jest tu wszystko, tanio (czyli i łatwo dostępne, i przystępnie podane), a produkty najczęściej są podejrzanej jakości.
Na jednej z takich stron internetowych „widząca" o imieniu Jagoda w cyklu wykładów przedstawia na przykład, co Duch Święty objawił jej o samym Sobie. Z pierwszego wykładu pt.: „Co to jest Duch Święty?" dowiadujemy się m.in, że jest On „Energią o różnych poziomach wibracji", „Wyższą Świadomością Stwórcy" oraz że są w Nim portale (przejścia) do innych wymiarów rzeczywistości.
Na forum o tematyce ezoterycznej aż kipi od „mistycznych doświadczeń" i relacji z doznanych „objawień". Oto Silverka opowiada jak podczas robienia sałatki „spadła na nią energia". Musiała czym prędzej się położyć, by rozprowadzić ją po całym ciele. Z niewyjaśnionych przyczyn udało jej się jednak wyzwolić jedynie astralne nogi i ręce. Inny forumowicz opisuje jak leżąc w nocy na boku – jest to istotny z jakiegoś powodu szczegół – poczuł nagle jak zostaje wyrzucony z ciała na ścianę. W tym stanie obszedł całe mieszkanie, ale mimo usilnych prób nie udało mu się przeniknąć przez ściany, by wydostać się na zewnątrz domu. Dla jednego ze stałych bywalców forum, Melora, moment konsekracji wina podczas Mszy św. jest inną wersją metody wizualizacji, w czasie której zbiera się energię ze świata. Metodę tę sam niejednokrotnie wypróbował: „Polegała ona na powolnym i skutecznym napełnianiu kielicha energią, jaka wypływała z ziemi, powietrza, roślin, a potem tak jakby na wchłanianiu tego, co mi się nazbierało w pucharku" – relacjonuje.
Sklep ezoteryczny w Krakowie. Od wejścia towarzyszy nam muzyka relaksacyjna i delikatny zapach olejków. Dzień powszedni, wczesne popołudnie, a jednak jest tu trochę tłoczno. Co chwilę ktoś wchodzi, snuje się długo między półkami, czasem coś kupuje. A na półkach? Książki o astrologii, wróżbach i magii, ale też z dziedziny filozofii, religii, psychologii i parapsychologii. W gablotkach karty tarota, spirala DNA (umieszczona w centralnym punkcie domu pozwala jego mieszkańcom zachować dobry stan zdrowia), wykonane z drewna pary delfinów mające zapewnić zgodne pożycie i szczęście małżeńskie oraz inne talizmany, amulety i kamienie półszlachetne, przydatne między innymi w regeneracji czakr.
Na stronie internetowej sklepu można przeczytać o kursie podróży astralnych. Dowiadujemy się z niego, że „wielu mistyków podróżowało astralnie, np. św. Antoni potrafił modlić się w jednym miejscu i jednocześnie głosić kazanie w drugim". Okazuje się również, że „Ojciec Pio udawał się ciałem astralnym w przestrzeń powietrzną, aby zmienić kierunek lotu samolotów wroga i udaremnić atak na miasto San Giovani Rotondo". Za jedyne 300 zł można nauczyć się m.in. odbywania podróży w dowolne miejsca na świecie, podróżowania w przyszłość i w przeszłość, nawiązywania kontaktów ze zmarłymi – nawet tymi sławnymi „z dowolnie wybranych okresów historycznych". Ogłoszenie zapewnia, że dzięki warsztatom „nie tylko mistycy, ale każdy z nas może rozwijać doświadczenie przebywania poza ciałem".
Sklep jest tylko częścią szerszej działalności, która obejmuje również medycynę niekonwencjonalną. Wśród dostępnych usług bio- i energoterapeutycznych jest tzw. chirurgia fantomowa. Polega ona na tym, że terapeuta, nie dotykając ciała fizycznego, dokonuje zabiegów na ciele astralnym. Może w ten sposób uzupełnić ubytki w narządach wewnętrznych lub wydłużyć kości ciała fizycznego.
Dla tych, którzy takiego sklepu nie mają w pobliżu, swoje oferty „produktów ezoterycznych" prezentują dość liczne sklepy internetowe. Sprzedają one przede wszystkim ogromną liczbę bardzo różnorodnych talizmanów i amuletów – na każdą przypadłość i na każde nieszczęście. Wśród nich jest na przykład tzw. pierścień atlantów, któremu przypisywana jest niezwykła moc. Ma on zapewniać człowiekowi pełną izolację od wszystkich szkodliwych wpływów zewnętrznych (chorób i złych mocy), uważany jest też za najpotężniejszą podporę. Według legendy odnaleźć go miał jeden z brytyjskich naukowców penetrujących wnętrza egipskich grobowców. Wzór na tym pierścieniu nie odpowiadał żadnej ze znanych tradycji zdobnictwa w starożytnym Egipcie. Pojawiła się więc koncepcja, że jest to pozostałość po Atlantach, których kraina została zatopiona. Według tej legendy jej przedstawiciele mieli ocaleć i przybyć do Egiptu, by tam założyć nową cywilizację. Ten sam naukowiec był jakiś czas później członkiem ekipy badającej wnętrze grobowca Tutenchamona. Posiadanie pierścienia miało go uchronić przed klątwą faraona, jaka dotknęła wszystkich uczestników tej wyprawy – tylko on jeden umarł śmiercią naturalną, dożywając sędziwego wieku.
Inna wersja mówi, że pierścień ten jest produktem sprytnego i przedsiębiorczego polskiego rzemieślnika. On to, widząc wzrost zainteresowania ezoteryką w Polsce, poprosił swego znajomego, by wymyślił mu jakąś legendę do produkowanego przez niego pierścienia. Ten wpadł na trop historii odkrywców grobu Tutenchamona i dorobił do tego mit o Atlantach. Uszczęśliwiony biznesmen wypuścił pierścienie w obieg. Resztę legendy oraz znaczenie i moc pierścienia dopisać mieli już sami miłośnicy ezoteryki.
Poważną grupę wśród talizmanów stanowią rozmaite figurki aniołków. Dzięki nim można przywołać swojego anioła stróża, zapewnić sobie ochronę, zdrowie. Za 185 zł można sobie zapewnić stałe orędownictwo u Boga, kupując figurkę anioła ze wzniesionymi rękoma. Są też anielskie monety błogosławieństwa o magicznym działaniu – mają zapewnić szczęście i otrzymywanie darów. Są anielskie kamienie, które pomagają w komunikacji z aniołami. Kadzidełka anielskie i olejki Archaniołów, a także anielskie karty do wróżb.
Przebojem internetowej sprzedaży jest gra Satori, czyli „Olśnienie". Jest ona przeznaczona dla dwóch do pięciu osób, a jej funkcją jest nie tyle rozrywka, co wewnętrzne uzdrowienie graczy. Gra jest jednym z elementów programu Radykalne Wybaczanie, stworzonego przez Colina Tipplinga. Zaczyna się na polu „Kraina Ofiar", prowadzi m.in. przez pola: blokada energii, projekcja, obwinianie, karma, przekonanie, światło, wyobraź sobie, pozbądź się tego, jedność. Ostatnie pole nazywa się satori, czyli olśnienie. Po ukończeniu gry, jej uczestnik powinien bowiem dojść do wniosku, że jego cierpienie w ogóle nie istnieje, jest tylko iluzją, jaką produkuje jego dusza, żeby go czegoś nauczyć.
Jedną z podstawowych lektur dla współczesnego adepta ezoteryki – sądząc po liczbie książek i ich wszechobecności w księgarniach ezoterycznych – są pozycje dr Doreen Virtue. Na okładce jednej z nich widzimy piękną, młodą blondynkę o pogodnym uśmiechu siedzącą wśród w kwiatów. To autorka, „metafizyk w czwartym pokoleniu", specjalizująca się w aniołach i wróżkach. Na kartach swoich książek opowiada, jak się skontaktować z aniołami i wróżkami oraz jak je skłonić, by robiły to, na czym nam zależy. Zdaniem Doreen mogą nam one bowiem zapewnić m.in komfortowy fotel i sympatycznego towarzysza w czasie podróży samolotem, punktualność środków transportu, także miły i cichy pokój hotelowy. Mogą też poprawić naszą dietę, oczyścić organizm, skłonić nas do ćwiczeń, a także uwolnić od strachu o pieniądze. Wystarczy tylko odpowiednio się do nich zwrócić. Doreen Virtue znalazła na nie metodę, którą chętnie przekazuje nie tylko w swoich książkach, ale także w popularnych amerykańskich talkshows, jak np. Ophra Winfrey Show.
Innym niezwykle popularnym autorem jest Osho (1931-1990), urodzony w Indiach jako Rajneesh Chandra Mohan Jain, szeroko znany również jako Bhagwan Shree Rajneesh. Początkowo Osho był wykładowcą filozofii, debatującym z przywódcami tradycyjnych nurtów religijnych na terenie całych Indii. W 1974 roku założył własny ośrodek medytacji w Punie Bombaju. Jego książki są zapisami jego wykładów, które wygłaszał podobno bez żadnego przygotowania. Sam siebie nazywał gawędziarzem. Każdy z tych wykładów miał się zaczynać od serii nieprzyzwoitych żartów, które zbierali dla niego jego uczniowie. Osho był przeciwnikiem jakiegokolwiek systemu wiary. Cenił i zalecał osobistą religijność, ale odradzał bycie wyznawcą jednej konkretnej religii. Podkreślał wartość osobistego doświadczenia religijnego.
Określał się mianem „guru ludzi bogatych", twierdząc, że materialne ubóstwo nie ma wartości duchowych. Zasłynął ze stwierdzenia, że stanowczo lepiej medytuje się jadąc rolls-roycem, niż podróżując na grzbiecie osła. Sam zresztą posiadał niepoślednią kolekcję tych samochodów. Jego koncepcje są mieszanką wschodnich medytacji ze współczesnymi osiągnięciami psychologii i psychoterapii.
Postawa Osho chyba dobrze oddaje to, kim są dzisiaj ludzie zainteresowani ezoteryką. Nie jest to jakaś marginalna grupa wyznawców okultyzmu, magii czy też konkretnej religii Wschodu. Na samych polskich forach zarejestrowanych jest kilkadziesiąt tysięcy użytkowników, a istnieją ponadto jeszcze strony internetowe, które mają rzesze niezarejestrowanych wiernych czytelników. Nakład najbardziej znanego czasopisma o tematyce ezoterycznej, sięga 140 tys. egzemplarzy, co ustawia je w jednym rzędzie obok najpoczytniejszych miesięczników kobiecych. Większość pism katolickich w naszym katolickim kraju życzyłaby sobie chociaż połowy takiego nakładu.
Polscy miłośnicy ezoteryki najczęściej czują się katolikami, do czego – bardziej lub mniej chętnie – przyznają się na forach dyskusyjnych. Z ich wypowiedzi wynika, że przekonania religijne jakie prezentują, w rzeczywistości są raczej przypadkowym zlepkiem wiedzy psychologicznej, tradycji religii wschodnich lub magicznych i chrześcijaństwa. Wygląda na to, że tak jak Osho są przekonani o tym, że przyporządkowanie do konkretnej religii niszczy, ogranicza ich doświadczenie mistyczne. Ciągle szukają dalej i więcej. Zgodnie z tym podejściem nie ważne jest w co się wierzy, a ważne staje się to, by doświadczać, przeżywać, doznawać… Dlatego można swobodnie mieszać treści różnych religii, bo są one nic nie znaczącym opisem jednego, dostępnego dla wszystkich chętnych, doświadczenia. Na tym przekonaniu wyrosła zresztą koncepcja, że mistyka może być tym elementem, który zjednoczy wszystkie religie. Współczesny świat ezoteryki jest chyba dobrym obrazem tego, co może się stać, gdy mistykę oddzieli się od religii.
Nie są to bowiem wyznawcy ezoteryki w jej klasycznym rozumieniu, o której pisze m.in. o. Jan Andrzej Kłoczowski OP w „Drogach człowieka mistycznego". Pojęcie „ezoteryczny", czyli „wewnętrzny", wprowadzili w II wieku p.n.e. myśliciele nawiązujący do filozofii Arystotelesa. Tak nazywali oni najtrudniejsze fragmenty jego dzieł. Byli wśród nich tacy, którzy uważali, że Arystoteles ukrył w nich jakąś „utajoną prawdziwą doktrynę", w obawie przed niezrozumieniem współczesnych. Przez następne tak właśnie ten termin był rozumiany: jako ukryte treści przed niewtajemniczonymi. Począwszy od średniowiecza ta skrytość miała dwie przyczyny: natura tej wiedzy była trudna do przekazania, a poza tym jej wyznawcy narażeni byli na prześladowania. Najbardziej znanym i chyba najważniejszym ruchem ezoterycznym w tym znaczeniu była gnoza.
Złóż dwa palce na krzyż
Dzisiaj nie ma już chyba w ezoteryce ani tajemniczości, ani poczucia wyjątkowości ze względu na posiadaną wiedzę. Zresztą wygląda na to, że posiadanie jakiejś wiedzy, poznanie, nie jest dla fanów ezoteryki celem, lecz środkiem. Najważniejsze jest doznawanie, a nie jakaś tajemna wiedza o świecie, o rzeczywistości ponadzmysłowej, jaką tą drogą można byłoby uzyskać. Każde poznanie ma charakter użytkowy – służy albo zwiększeniu intensywności doznań, albo podporządkowaniu i opanowaniu „sił" rzeczywistości niematerialnej. Odwrotnie niż dawniej, można też zaobserwować, że istnieje wręcz jakiś wewnętrzny przymus, by o swoim doświadczeniu zaraz całemu światu opowiedzieć. Żadnej atmosfery tajemnicy. Przeciwnie – „ezo-mistyka" jest popularna, modna, powszechna. Właściwie to kolejny produkt kultury masowej. Żyjący w XVIII w. satyryk, Georg Christoph Lichtenberg mówił: „Gdy powiem: »utrzymuj w czystości zęby i płucz je co rano«, nie będzie to tak chętnie postrzegane jak wtedy, gdy dodam: »złóż przy tym dwa palce na krzyż«". To zabawne określenie tkwiącej w człowieku potrzeby mistyki, wyjścia poza otaczającą go rzeczywistość i przypisania swoim działaniom niezwykłego znaczenia. Jeśli nie zostanie ona zaspokojona na gruncie religijnym, będzie szukała realizacji w innych dziedzinach. Jak każde pragnienie: raz zaspokojone, za każdym razem będzie domagać się coraz więcej i więcej. Nie trzeba wielkiego zmysłu biznesowego, by dojrzeć w tym zjawisku doskonałe źródło dochodu. Nic więc dziwnego, że na mistycznym rynku pojawiło się tak wiele produktów. Kogo nie stać na mistykę „markową", może zaspokoić się podróbką. Gorzej, jeśli nabył podróbkę myśląc, że to oryginał.
Marta Wielek
Skomentuj artykuł