Zawsze radosna
To spotkanie, „Czas bez nudy” na świeżym powietrzu przy ognisku, kiełbaskach, wesołych rozmowach i śpiewach stało się możliwe nie tylko dzięki Małgorzacie Zdrodowskiej, niedawno wybranej Prezesem Miejskiego Koła Polskiego Towarzystwa Walki z Kalectwem w Szczecinie, ale przede wszystkim dzięki ks. proboszczowi Emanuelowi Lose oraz kilku sponsorom żywności.
– Bardzo zależy mi na tym, by niepełnosprawni wyszli ze swoich „czterech ścian” i zechcieli spotykać się ze sobą oraz ze swymi przyjaciółmi i znajomymi w naszej siedzibie TWK – zdecydowanym głosem podkreśla pani Małgosia, sama siedząca na wózku inwalidzkim.
Małgorzacie zależy, aby odmłodzić Towarzystwo (liczące ok. 200 członków), zachęcając do wstąpienia w jego szeregi ludzi młodych „sprawnych inaczej”, dla których w pięknym i przestrzennym lokalu organizacji zamierza uruchomić kafejkę internetową, kursy językowe (już trwa nauka języka angielskiego) oraz wszelkie inne formy pozytywnego spędzenia wolnego czasu.
Ważne, by spotykali się z innymi, dyskutowali na tematy ich absorbujące, odkrywali swoje, nieraz latami ukryte talenty.
Małgorzata Zdrodowska doskonale rozumie niepełnosprawnych, bo sama jest inwalidką. Wprawdzie urodziła się zdrowa, ale po pewnym czasie stwierdzono u niej nabytą łamliwość kości.
Całe swoje dzieciństwo i lata szkolne spędziła w szpitalach i ośrodkach rehabilitacyjnych Szczecina, Białegostoku i Świebodzina. Zawsze była i jest dziewczyną bardzo żywą, niezwykle aktywną, ciekawą świata i łaknącą wiedzy. Dość późno dała się namówić na wózek inwalidzki, ale dzięki niemu mogła wyjść do ludzi.
W swojej parafii na Pomorzanach nawiązała serdeczne kontakty najpierw z Ruchem Światło Życie, biorąc udział w rekolekcjach oazowych. Wielokrotnie pielgrzymowała w pieszej pielgrzymce ze Szczecina na Jasną Górę. Zaangażowała się w Apostolat Chorych Archidiecezji Szczecińsko-Kamieńskiej „Rodzina Miłości Miłosiernej”. Szukała też duchowego wsparcia w Odnowie w Duchu Świętym. Ostatnio znalazła się w szczecińskim ośrodku OPUS DEI. Akurat tutaj znalazła pomoc w studiowaniu języka angielskiego w Toronto, dokąd skierowali ją kanadyjscy przyjaciele tej organizacji. Po 9 miesiącach wróciła z lepszą znajomością języka i odpowiednim certyfikatem. Mogłaby prowadzić naukę języka angielskiego w szczecińskiej szkole, jej kwalifikacje są do tej profesji wystarczające, jednak trudno jest jej poruszać się za pomocą wózka inwalidzkiego z klasy do klasy na różnych piętrach. To jej nie załamało. Dalej studiuje filologię angielską w Collegium Balticum w Szczecinie.
Kiedyś marzyła, aby zostać lekarzem, bo chciała pomagać osobom cierpiącym. Niestety, sama wrażliwość i rozumienie chorych nie wystarcza; do tego trzeba jeszcze być sprawnym fizycznie.
Potem chciała zostać logopedą. Wreszcie zrealizowała swoje powołanie życiowe zostając świeckim teologiem (teolog to przecież „lekarz dusz”), odbywając studia w Instytucie Studiów nad Rodziną Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. Niezwykle ciekawą jest praca magisterska Małgorzaty Zdrodowskiej „Dar Cierpienia jako powołanie według nauczania Jana Pawła II”.
– Całym swoim aktywnym życiem osoby niepełnosprawnej współuczestniczyłam w cierpieniu Ojca Świętego Jana Pawła II w Jego wielkim pontyfikacie – wyjaśnia pani Małgosia. – Również moja praca magisterska była darem dla Sługi Bożego, któremu miałam zaszczyt wręczyć ją w czasie niezapomnianej audiencji zimowej w Sali Klementyńskiej na Watykanie.
Dr Andrzej Stecewicz, wieloletni Prezes Oddziału Wojewódzkiego TWK w Szczecinie potwierdza: – Małgosia jest dziewczyną obdarzoną wieloma talentami, które odkrywa i realizuje w codziennej pracy. Przede wszystkim jest radosną kobietą, której sama obecność wszystkich pobudza do życia i aktywności. Mówiąc krótko: jest dziewczyną do tańca i do różańca.
Zdrodowska już sześć lat ćwiczy w sekcji tanecznej Klubu Inwalidów „Start”, osiągając spore sukcesy. W ubiegłym roku zajęła pierwsze miejsce w tańcu na wózku w grupie początkujących w Łomiankach koło Warszawy. Każdego roku bierze udział w obozach tanecznych z warszawską grupą Swing Duet.
– W maju wzięłam udział w pielgrzymce do Lourdes z okazji 150-tej rocznicy Objawień Maryjnych – dodaje zawsze szczęśliwa Małgosia. – Pielgrzymkę tę otaczał troską Zakon Kawalerów Maltańskich przy współpracy z PFRON-em. Doświadczyłam tam wielu wrażeń i łask, których nie sposób opisać.
Małgorzata nie znosi pustki, dlatego imała się rozmaitych prac i zajęć, by być pożyteczną, m.in. prowadziła z bratem dyskotekę, biuro obrotu nieruchomościami. Ma za sobą ukończony kurs księgowości i tworzenia stron internetowych.
Moja rozmówczyni wie, że swój nieustanny rozwój duchowy i intelektualny zawdzięcza swojej silnej wierze w Chrystusa, który prowadzi ją swoimi drogami, nie zawsze zrozumiałymi dla osób przyglądających się z boku jej bardzo aktywnemu życiu.
Gdziekolwiek jest, zawsze w niedzielę uczestniczy w miejscowym kościele we Mszy św. Takie świadectwo wiary pozwala innym iść za jej przykładem. Dzięki takiej postawie w każdą następną niedzielę uczestniczy w Eucharystii coraz więcej osób z jej obozu.
Pomocy Bożej doznaje na każdym kroku, a szczególnie, gdy daleko podróżuje swoim „małym fiatem”, np. gdy ostatnio odwiedziła w Bawarii swoją koleżankę, pokonując samotnie za kierownicą w ciągu 10 godzin 800 km nie wychodząc z auta.
Małgosia jest osobą samotną, ale żyje dla innych, bo wszystko co czyni, ma służyć niepełnosprawnym.
O tym, jak bardzo jest potrzebna działalność Małgosi, świadczą też liczne telefony i wizyty podobnie cierpiących osób, które przewijały się podczas mojego spotkania w gościnnym lokalu TWK w Szczecinie.
Czuć się potrzebnym innym zawsze i mimo wszystko – to marzenie nie tylko niepełnosprawnych. Każdy chce być użytecznym dla drugiego. Małgosi to się udało i chce pociągnąć za sobą jak najwięcej osób.
Teresa Nowak
Skomentuj artykuł