Seksuolog: Menopauza to poważny sprawdzian dla związku. Nie należy się wtedy zamykać i ukrywać, co i jak czuję
Co ma zrobić kobieta, która weszła w okres przedmenopauzalny i nagle mierzy się z tym, że siebie nie akceptuje? Zmiany hormonalne, jak pani wspomniała, powodują, że pewne rzeczy się wyostrzają, także w sferze psychicznej. W jaki sposób osoba, która ich doświadcza, może odkryć na nowo swoją kobiecość? - pyta w swojej książce Menopauza. Zrozumieć i zaakceptować nową siebie" Elżbieta Wiater.
Wśród rozmów o czasie kobiecego przekwitania, które przeprowadziła ze specjalistkami, jest też rozmowa z seksuologiem, Magdaleną Paszko. Publikujemy jej fragment.
Przekwitanie to poważny test dla związku
Elżbieta Wiater: Wyobraźmy sobie parę, w której kobieta wchodzi w okres premenopauzalny. Co może się zmienić w relacjach między małżonkami?
Magdalena Paszko, seksuolog: - Emocje. Tak naprawdę dynamika zachowań w parze i samego związku bardzo się zmienia już w okresie perimenopauzalnym. Ma to związek między innymi z tym, że zaczynają się różnego rodzaju nieprawidłowości, jeśli chodzi o wydzielanie hormonów, bo fundament tych zmian jest fizjologiczny. U kobiety mogą pojawić się zaburzenia emocjonalne na tle lękowym, mogą wystąpić: obniżenie nastroju, zmniejszenie libido, a nawet jego zupełny zanik, oraz spadek potrzeby nawiązywania bliskości fizycznej z partnerem. To wszystko sprawia, że jest to tak naprawdę czas sprawdzenia dla tego związku, wykazania, na ile dojrzali są partnerzy lub na ile otwarci na dojrzewanie. Akceptacja procesów, które zachodzą w ciele kobiety, nierzadko jest bardzo dużym wyzwaniem dla związku.
W jaki sposób można sobie radzić ze zmianami, o których pani mówi?
- Wydaje mi się, że najbardziej istotna jest samoakceptacja. Jeżeli same siebie nie akceptujemy, to niezależnie od tego, co będzie nam przekazywała druga osoba, z którą jesteśmy w intymnej relacji, nie będziemy w to wierzyć, nie będziemy jej ufać. Okres perimenopauzalny to tak naprawdę preludium do pozostałych etapów, także niełatwych, czyli okołomenopauzalnego i postmenopauzalnego, który będzie trwał do końca życia, dlatego uwrażliwiam na uważność wobec samych siebie.
Nam, kobietom, jest bardzo trudno przyjąć tę postawę, być wyczulonymi na to, co z nami się dzieje – nie tylko na poziomie ciała i fizyczności, ale też naszych emocji. Stereotypowo można to tak ująć – tak mi się wydaje – że w naszej kulturze rola kobiety równa się dawaniu siebie innym, co nierzadko odbywa się z pominięciem własnych potrzeb. Bardzo często spotykamy się w gabinetach seksuologów i psychologów z tym, że trudności, czy to na poziomie seksualnym, czy to wynikające z zaburzeń emocjonalnych, wypływają lub są wyraźnie powiązane z nieznajomością siebie, brakiem stabilnej samooceny, a nawet totalnym brakiem zaopiekowania się sobą.
Trzeba szukać wsparcia u innych, nie izolować się od ludzi
Wyobraziłam sobie, jakie to może mieć przełożenie na relacje intymne, i muszę przyznać, że to musi być olbrzymi problem. Osoba, która nie potrafi nazwać swoich emocji i określić potrzeb, nie umie ich też komunikować, a jednocześnie one nie znikają, co się przekłada na wewnętrzny i czasem zewnętrzny dyskomfort. Zresztą nie tylko dla niej, kochający mąż też będzie się źle czuł w takiej sytuacji, bo wyczuwa te niedopowiedzenia czy frustracje. Stąd moje pytanie: co ma zrobić kobieta, która weszła w okres przedmenopauzalny i nagle mierzy się z tym, że siebie nie akceptuje? Zmiany hormonalne, jak pani wspomniała, powodują, że pewne rzeczy się wyostrzają, także w sferze psychicznej. W jaki sposób osoba, która ich doświadcza, może odkryć na nowo swoją kobiecość?
- Zaczęłabym od prób rozmawiania na ten temat. Nie należy zamykać się, ukrywać, co czuję, jak czuję, jak widzę rzeczywistość, bo to najkrótsza droga do rozwoju depresji czy zaburzeń lękowych, nawet połączonych z atakami paniki. Będąc w takim stanie, kobieta może zacząć się izolować od innych ludzi, także od partnera. Myślę, że jeśli zaczyna odczuwać trudności albo coś zmienia się w jej ciele – widzi, że jej skóra już nie jest taka jędrna, włosy wypadają, miesiączka nie jest regularna – a jednocześnie rodzi się w niej postawa: „Tak bym chciała, żeby mnie ktoś przytulił, ale może niekoniecznie, bo jestem taka stara, brzydka i powoli do niczego się nie nadaję”, trzeba poszukiwać wsparcia u innych. Czasami to może być oczywiście mąż, czasami zaufany przewodnik duchowy, czasami przyjaciel lub ktoś z rodziny. Jeśli nie ma wystarczającego wsparcia wśród bliskich, myślę, że dobrym rozwiązaniem jest poszukanie go w gabinecie psychoterapeuty, który pokaże, z czym wiążą się zmiany zachodzące w ciele i emocjach, oraz pomoże przejść przez ten okres.
Mnie bardzo cieszy, że coraz więcej mówi się o potrzebie skonsultowania się z psychologiem w momencie wejścia w perimenopauzę. Marzy mi się, żeby było to traktowane z taką oczywistością jak wizyta u ginekologa. Dodam do tego jeszcze, że wysoce wskazana jest także konsultacja seksuologiczna, dlatego że jest to odrębna dziedzina nauki. Nas inaczej się kształci niż psychologów, uczymy się nie tylko o tym, jak emocje działają na nasze ciało i jakie to może mieć odzwierciedlenie w psychice, ale też mamy zajęcia z medycyny. Seksuologia pracuje na pograniczu tych dwóch sfer. Znacząca część zaburzeń seksualnych ma podłoże w psychice i kiedy zbieramy wywiad seksuologiczny z pacjentem, to jest on pogłębiony o szczegółowe kwestie dotyczące rozwoju seksualnego, w jaki sposób różne etapy następowały.
Czasami zdarza się, że przychodzi do gabinetu pani, lat czterdzieści parę, i mówi, że od dłuższego czasu cierpi na zaburzenia miesiączkowania i nie ma ochoty na zbliżenia z mężem, co powoduje częste kłótnie. Zaczynamy z nią pracować i stwierdzamy u niej regresję, jeśli chodzi o rozwój psychoseksualny. Mam na myśli to, że metrykalnie to osoba po czterdziestce, a emocjonalnie, mentalnie, seksualnie to dziewczynka mająca lat dwanaście, która nie do końca rozumie, co się dzieje z jej ciałem. Właściwie nie wie, po co miesiączka jest, poza tym, że ma dzięki temu zdolność do prokreacji, i jest nieprzygotowana na to, by wziąć odpowiedzialność za samą siebie. To też jest istotne.
---
Tekst jest fragmentem książki "Menopauza. Zrozumieć i zaakceptować nową siebie" autorstwa Elżbiety Wiater, wydanej przez Wydawnictwo WAM. Śródtytuły i lid pochodzą od redakcji.
Skomentuj artykuł