Dlaczego jedni tyją, a inni kupują psa? Taktyki na czas pandemii
Pandemia to nie tylko wirusy, zarażeni, chorzy i umierający. To również pewne strategie, taktyki i sposoby, żeby w tym wszystkim nie oszaleć i zwyczajnie przetrwać „czas apokalipsy”. Niektórzy, ażeby poradzić sobie z ciężkimi i zaskakującymi emocjami, „poszli w jedzenie”. Inni, na zasadzie odreagowania straty, postanowili sprawić sobie pupila, czyli kupili psa.
Na nadwagę uskarża się już ponad 30 proc. Polaków, a co czwarty cierpi z powodu otyłości. Pandemia tylko przyspieszyła ten proces.
Dlaczego Polacy tyją na potęgę?
Przede wszystkim, kompletnie nieprzemyślane oraz z nikim nieskonsultowane diety, czy z innej jeszcze strony patrząc podjadanie przekąsek, zdradziecko poszerzają naszych rodaków w pasie.
Tymczasem każdy dietetyk do znudzenia powtarza, że podstawą codziennego menu powinna być dieta zbalansowana, czyli zrównoważona przez pakiet wielu, uzupełniających się produktów. Organizm musi być najedzony i nawodniony. Błędem są zarówno głodówki, jak i przejadanie się. Prawdziwe jednak spustoszenia czynią przekąski.
Drugi powód gwałtownego przybierania na wadze, to brak ruchu. W badaniach aż 25 proc. Polaków przyznaje, że ich tryb życia cechuje niska aktywność fizyczna.
Codzienne ćwiczenia stanowią tymczasem uzupełnienie diety, a nie przykry obowiązek. Jeżeli jesteśmy aktywni, to wcale nie musimy drastycznie się ograniczać i odstawiać produktów, które wyjątkowo lubimy. Dzięki spalaniu kalorii w trakcie ćwiczeń, nasza dieta może być bardziej różnorodna, dzięki czemu organizm będzie lepiej odżywiony.
Brakuje nam motywacji wewnętrznej
Każdy z nas, kto chociaż raz, postanowił w swoim życiu dokonać istotnej zmiany, wie doskonale, że kluczowa jest motywacja. Kontekst pandemiczny ma niewątpliwie wpływ na spadek wewnętrznych motywatorów. Kiedy więcej przebywamy w zamknięciu i mniej spotykamy się ze znajomymi, to zwyczajnie zaniedbujemy kwestie związane z wyglądem.
Warto też pamiętać, że motywację wewnętrzną możemy pobudzać na różne sposoby. Zawsze szukajmy tych, które faktycznie na nas działają. Jeżeli nie przejmujemy się nazbyt podkrążonymi oczami, które widzimy w lustrze, to skupmy się na krytycznych aspektach zdrowotnych.
Zalety regularnego ruszania się
Ćwiczenia fizyczne korzystnie wpływają nie tylko na ciało, ale też na pracę naszego mózgu. Ruch zwiększa ukrwienie mózgu, czyli dostarcza mu więcej tlenu. Regularne ćwiczenia sprzyjają rozładowywaniu stresu i stymulują organizm do wydzielania endorfin, czyli hormonów szczęścia.
Wysiłek fizyczny sprawia, że lepiej (wydajniej i głębiej) zapadamy w sen. Z kolei dobry sen stanowi fundament aktywnego i twórczego przeżywania każdego dnia.
Wreszcie, regularna aktywność fizyczna poprawia metabolizm, ukrwienie organizmu, zapobiega osteoporozie – słowem odmładza organizm i sprawia, że efektywniej radzimy sobie z codziennymi obowiązkami.
Zauważcie, że nie tyle piszę o uprawianiu sportu (chociaż bardzo do tego wszystkich zachęcam) – jestem tutaj jednak realistą i zdaję sobie sprawę, że chętnych na regularny sport nigdy wielu nie było. Pisząc o „ruszaniu się”, mam na myśli raczej zwyczajne czynności - spacery, sprzątanie, czy też wreszcie chodzenie po mieszkaniu podczas zdalnych, internetowych sesji.
Kupię sobie psa
Pandemia ujawniła, że dla innej grupy Polaków, receptą na covidową chandrę stał się zakup ulubionego czworonoga. W minionych miesięcy, jako społeczeństwo zbiorowo i dosłownie rzuciliśmy się na psy.
Zgodnie z prawami popytu i podaży, ceny psich szczeniąt w przypadku niektórych ras podskoczyły nawet czterokrotnie. Nagle okazało się, że za psa i to niekoniecznie z dobrej hodowli, trzeba zapłacić nawet 10-25 tys. złotych - czyli tyle, ile za używany samochód.
Skąd taki psi boom właśnie teraz?
W odpowiedziach na podobne pytania jak zwykle bezcenna jest psychologia. To właśnie z prowadzonych od lat badań wiemy, że podczas deprywacji w kontaktach międzyludzkich, poważną i swoiście terapeutyczną rolę, odgrywają zwierzęta domowe, a spośród nich właśnie najbardziej psy.
Podczas pandemii widać to bardzo wyraźnie. Ludzie, poprzez zwierzęta i dzięki nim, próbują walczyć z poczuciem osamotnienia i w specyficzny sposób zapewnić sobie ochronę przed stresem.
Poza tym, pandemia dała nam do wykorzystania znaczący zasób, jakim jest czas. Okazało się, że przez wygaszenie przedcovidowej aktywności, wiele osób odkryło „wolne przebiegi”. Jeżeli nie teraz, to kiedy pozwolimy sobie na zdobycia „towarzysza życia”?
Co na to wszystko psy?
Niestety, niektóre osoby nazbyt lekkomyślnie podeszły do pandemicznych, impulsowych zakupów.
Bo pies, nieważne, rasowy czy bez rodowodu, to żywa, czująca, obdarzona psychiką istota. Co więcej, psy ogromnie i trwale przywiązują się do człowieka.
Pytanie: co niektórzy amatorzy czworonogów we własnych domach zrobią w momencie, kiedy władze ogłoszą koniec pandemii i związanych z nią ograniczeń? Co wtedy uczynią ze swoimi, dopiero co nabytymi „przyjaciółmi” ich nowi właściciele? Biorąc pod uwagę wiele historii, jakie się wokół nas rozgrywają w Polsce podczas letnich wakacji, aż strach pomyśleć…
Na ile nasze, pandemiczne zainteresowanie psami przełożyło się na dobrostan tych czworonogów? O ile bowiem obecność w domu psa faktycznie łagodzi stres i sprzyja zdrowiu psychicznemu domowników, o tyle nie da się zbyt wiele powiedzieć o zbawiennym wpływie człowieka na zachowanie i stan psychiczny zwierzęcia.
Należy zdać sobie sprawę, że ograniczenia pandemiczne wpłynęły i to w stopniu znaczącym, na naszych czworonożnych ulubieńców. Zwierzęta zostały pozbawione wielu doświadczeń, które w przypadku szczeniąt, mają kolosalne znaczenie dla ich rozwoju - jak chociażby dłuższych spacerów, możliwości swobodnego eksplorowania terenu, spotykania się i zabaw z nieznajomymi psami, interakcji z innymi ludźmi, przebywania w różnych miejscach itp. Teraz spacery są zdecydowanie krótsze i częściej odbywają się na smyczy.
Zabrzmi to może paradoksalnie, ale psy nie mają też okazji, ażeby same zostać w domu i zaadaptować się do takiej sytuacji. Wcześniej naturalnie uczyły się radzić sobie z frustracją, która się pojawia, kiedy ludzie wychodzą z domu. Konsekwencją takiej sytuacji może być wzrost agresji psów (szczególnie wobec dzieci) i trwałe obniżenie psiego poczucia bezpieczeństwa.
Zdrowy rozsądek zawsze w cenie
Jak widać, pandemia to nie tylko wirusy, zarażeni, chorzy i umierający. Żeby w tym wszystkim nie oszaleć, warto obmyśleć najlepsze dla nas strategie, albo zwyczajnie poszukać sposobów na przetrwanie tego „czasu apokalipsy”.
Uprawianie aktywności fizycznej (właściwie każdej), to znakomita recepta na odreagowanie pandemicznego stresu. Zbalansowana, dostosowana do wieku i innych warunków każdego z nas, dieta czyni cuda - odżywia i wprawia w energetyczne poruszenie nasze ciała i umysły.
W pewnych okolicznościach rozważyć można zwiększenie liczby domowników, poprzez dokooptowanie psiego ulubieńca. Pod tym wszakże warunkiem, że naprawdę wiemy, jak stworzyć dla czworonoga miejsce, w którym będzie prawdziwie chciany i kochany. Jak stworzyć dom, z którego nikt i nigdy nie będzie próbował się go pozbyć, jak niechcianego, bezużytecznego już mebla.
Skomentuj artykuł