Uczymy dzieci, jak radzić sobie z kryzysami

Uczymy dzieci, jak radzić sobie z kryzysami
Dziecko nie może samo dać sobie rady z tymi doświadczeniami, których nie umie przewidzieć (fot.by_mikebaird / flickr.com)
Jirina Prekop / slo

Człowiek, który nie ma problemów, nie ma szans na rozwój. Już malutkie dziecko powinno uczyć się, jak radzić sobie z własną frustracją. Bez popełniania błędów nie ma mowy o rozwoju, gdyby nie było problemów, nie istniałyby ich rozwiązania. Jak dziecko nauczy się obchodzić się z własnymi błędami, kiedy rodzice nie dają mu przykładu?

Faktem jest, że w łonie matki dziecko doświadcza nie tylko przyjemnych, lecz także dramatycznych doznań. Dziecko odczuwa także strach matki; przeraża go zmieniony rytm jej serca; odczuwa na własnym ciele skutki zmieniającego się poziomu adrenaliny w jej organizmie. Dziecko doświadcza również własnych zagrożeń - na przykład, gdy brakuje mu tlenu lub gdy pępowina zawinie się dookoła szyi. Kryzysy te są na pewno ciężkim przeżyciem. Jednak za każdym razem dzięki rytmicznemu kołysaniu powraca do stanu pierwotnego zaufania.

Również sam poród jest dla dziecka momentem krytycznym. Zmęczone nieznośną ciasnotą ostatnich dni w macicy, musi pokonać ciężką drogę przez kanał rodny, a przychodząc na świat aktem swoich narodzin naraża się na wszystkie niebezpieczeństwa. Po urodzeniu wszystko się zmienia - sposób reagowania wszystkich zmysłów, sposób oddychania, przyjmowania pokarmów, a także położenie ciała: zamiast ciemności dziecko doświadcza jasności, zamiast znajomego ciepła - chłodu, zamiast wody - suchego otoczenia, zamiast ciasnoty - swobody ruchów. Dziecko jeszcze nie może samo dać sobie rady z tymi doświadczeniami, których nie umie przewidzieć. Potrzebuje ochrony matki. Leżąc przy jej piersi, kołysane w znany sobie sposób ponownie może rozpoznać znajome bicie serca i jej głos, co umożliwia powrót do łagodnego dialogu, przerwanego procesem narodzin.

Najgłębszy kryzys to zarazem ponowne narodziny
. Oto obumiera stare, próżne "Ja", które umiało kochać jedynie siebie odnoszącego sukcesy, skrytego pod piękną fasadą bez skazy. Nowe "Ja" rodzi się dla nowych wartości, dla pełnego zjednoczenia z tym, co najmniejsze i najsłabsze, dla prawdziwej miłości. Tam, gdzie wszystko stracono, zyskano wiele. Konfrontacja z nieuniknionym kryzysem może w ramach działania zasady przeciwieństw stać się szansą - niemal graniczącą z cudem. Naruszenie reguł uwarunkowanych porządkiem stworzenia - jak każde naruszenie wielkiej całości - wywołuje chorobę, którą uleczyć można jedynie na drodze terapii.

Gdy ciągle dajemy dziecku jedzenie, aby je uspokoić, uczymy je uciszania się jedynie wtedy, gdy coś pije lub gdy ktoś z nim jest. Człowiek, który nie ma problemów, nie ma szans na rozwój. To jego dylemat, jego trudny los. Z człowiekiem jest podobnie jak z drzewem. Im bardziej jego korzenie walczą z kamieniami i innymi przeszkodami, na które napotyka w ziemi, im bardziej jest narażone na rozmaite przeciwności, takie jak: upał i mróz, ciemność i jasność, tym silniejsze się staje. To nie ogrodnik daje drzewu siłę, ono musi ją wytworzyć z własnej substancji. Wzięło na siebie brzemię i dlatego potrafi znosić trudy. Dzięki temu kwitnie.

DEON.PL POLECA

Człowiek nie musi uczyć się tej mądrości z ezoterycznych książek. Każdy ogrodnik ją zna i nawet każdy laik wie, że musi zostawić tyle miejsca korzeniom, ile chciałby dać koronie, Z tak uformowanego drzewa czerpiemy radość. Wówczas nabiera ono znaczenia. Już malutkie dziecko powinno uczyć się, jak radzić sobie z własną frustracją. Niemowlę nie potrafi czekać, ponieważ nie zna jeszcze pojęcia czasu. Gdy dziecko ma jakieś potrzeby, należy je zaspokajać natychmiast.

Dziecko domaga się rytmu i jego żądanie powinno być zrealizowane (hamak, huśtawka, chusta). Jednak starszemu dziecku należy pomału uświadamiać, że życzenia nie mogą być spełnione od razu, że powinno nauczyć się znoszenia drobnych rozczarowań. W ramach zasady przeciwieństwa uczuć również smutek i wściekłość są częścią naszej społecznej egzystencji, o ile przekształcimy je w radość i miłość. Dopóki dziecko nie posiądzie tej mocy przemieniania, będzie potrzebować pomocy matki lub ojca. Jest ona potrzebna zwłaszcza w przypadku wielkiego konfliktu, kiedy to biegun nienawiści jest silniejszy niż biegun miłości. Wszystkim żywym istotom właściwa jest skłonność do uciekania przed wrogiem. Mechanizm ten działa tak samo w przypadku krokodyli, wilków, krocionogów, jak i ludzi. Z powodu biologicznej przynależności do gatunku, którego potomstwo wymaga długotrwałej opieki rodziców, człowiek (oraz spokrewnione z nim małpy) otrzymał trening w miłości do nieprzyjaciół.

W ciągu trzech najważniejszych lat życia, kiedy noszony jest przy ciele matki lub innego opiekuna, mały człowiek uczy się, że gdy dorośli przeżywają konflikt, nie odchodzą od siebie, lecz wyrażają swój gniew, rozwiązują narastające pomiędzy nimi napięcie, aż w końcu przebaczają sobie nawzajem. Dziecko dojrzałe potrafi posłużyć się słowami, by rozegrać swój konflikt. Dzięki zdobytym doświadczeniom tak długo pozostaje w pobliżu swojego "przeciwnika", aż spór zostanie rozwiązany.

Pozwól zapanować sile twojej miłości! Dziecko bezwzględnie potrzebuje twojej bliskości, którą musi odczuwać całym swoim ciałem. Aby mogło cię odzyskać, musi rozerwać więź w sposób fizyczny. Przytul je mocno do siebie. Zachęć, aby wykrzyczało i wypłakało swoje smutki w twoich ramionach, pozwól mu poczuć jego ból, jego cierpienie, jego tęsknotę za odnowieniem miłości. Trzymaj swoje dziecko w ramionach tak długo, aż zostanie uwolnione - aż wam obojgu będzie tak dobrze, jak w najlepszych czasach, a może nawet lepiej.

Współcześni rodzice popełnią wiele błędów, tak jak kiedyś ich rodzice. Fakt ten jednak nie powinien przerażać. Bez popełniania błędów nie ma mowy o rozwoju, gdyby nie było problemów, nie istniałyby ich rozwiązania. Rozwój możliwy jest jedynie dzięki kontrastom, co zakłada istnienie błędu. Nie ma nic bardziej niebezpiecznego dla dzieci niż doskonali rodzice. Często popełniają oni duży błąd, martwiąc się nieustannie, że zrobią coś nie tak. Ich lęk przenosi się wówczas na dziecko. Dziecko bardziej akceptuje pewną siebie matkę, która przyznaje się otwarcie do swoich błędów, niż taką, która nieustannie waha się pomiędzy "Tak" a "Nie".

Jak dziecko nauczy się obchodzić się z własnymi błędami, kiedy rodzice nie dają mu przykładu? A zatem: rodzice powinni popełniać błędy, aby potem przyznawać się do nich i podejmować próbę naprawienia. Będzie to dla dzieci doskonałą okazją do świadomej obserwacji całego procesu. Niezdecydowanie rodziców jest dla dziecka źródłem cierpienia. Odbiera mu poczucie bezpieczeństwa. Ono lepiej znosi każdą nie najlepszą pewność niż wieczną niepewność dziecinnie strachliwej matki. Wyobraźcie sobie w tym miejscu dzieci w ramionach matek z Etiopii, Mimo głodu mają do nich pełne zaufanie. Rodzice popełniają największy błąd, gdy na siłę starają się być rodzicami idealnymi, a zadręczając się - ze szkodą dla siebie - błędami popełnionymi w wychowaniu dzieci tracą wewnętrzny spokój. Doglądając pojedynczych drzew nie mogą się cieszyć całym lasem.

Fragment książki: O miłości, która daje wsparcie. Czyli jak kochać dziecko - Jirina Prekop

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Uczymy dzieci, jak radzić sobie z kryzysami
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.