Jak radzić sobie z natłokiem negatywnych informacji. Pokój budujemy w sobie i wokół siebie

Jak radzić sobie z natłokiem negatywnych informacji. Pokój budujemy w sobie i wokół siebie
fot. ALEX SEREBRYAKOV / Depositphotos

- Najważniejsze dla naszego systemu nerwowego jest to, by przerwać błędne koło napięcia i przestać się nakręcać. Istotne informacje i tak do nas dotrą - mówi dr Agnieszka Kozak. Psychoterapeuta tłumaczy, jak radzić sobie z dużą ilością negatywnych informacji i zachować wewnętrzny spokój w obliczu spraw, na które nie mamy wpływu.

Piotr Kosiarski: Pandemia koronawirusa nie skończyła się na dobre, a już zaczął się nowy kryzys - wojna na Ukrainie. W ostatnich latach dotarło do nas wiele negatywnych informacji. Jakie mogą być tego konsekwencje?

Dr Agnieszka Kozak: Kiedy otrzymujemy zbyt dużą ilość negatywnych informacji, nasz system nerwowy zostaje nadmiernie przeciążony. Trudniej nam zachować stabilność i spokój, ponieważ każda drobna sytuacja może być powodem wzrostu napięcia dla i tak już napiętego jak struna systemu nerwowego.

Negatywne informacje pobudzają lęk i niepokój. Nasz organizm wchodzi w stan stresu, co powoduje, że w mózgu wytwarzany jest kortyzol. Ma on spowodować podjęcie działań, które będą odpowiedzią na zagrożenie i dadzą poczucie bezpieczeństwa. Problem polega na tym, że kiedy słyszymy dużo negatywnych informacji o wojnie, oczywiste jest, że nie możemy podjąć działań, które mogłoby ją zakończyć; nie możemy więc wyłączyć stresu w naszym organizmie. W konsekwencji jeszcze bardziej podnosi się w nas poziom lęku, niepokoju i napięcia. Pojawia się poczucie bezradności i bezsilności, którego nie znosimy. Na skutek długotrwałego działania kortyzolu nasze funkcje poznawcze ulegają uszkodzeniu, zaczynają się problemy w relacjach, stajemy się zirytowani, mówimy przykre rzeczy, podnosimy głos, wiele rzeczy nas złości i w konsekwencji jesteśmy coraz bardziej niemili dla naszych bliskich. To "diabelskie koło". Krzycząc na bliskich, czujemy się winni. A kiedy oni odpowiadają i mówią, że jesteśmy okropni, nasz lęk jeszcze bardziej się wzmaga - rośnie ryzyko odrzucenia, utraty bliskości i akceptacji.

A jeśli pozostajemy w takim stanie przez dłuższy czas?

- Może pojawić się w nas poczucie bezsilności, zniechęcenia oraz braku wpływu na własne życie. Sporo osób ulega myśli: "Dlaczego mam coś robić, skoro za chwilę i tak świat się skończy?".

Wielu ludzi żyje obecnie w rozdrażnieniu i napięciu - z jednej strony wszystko ich denerwuje i szukają winnych, z drugiej strony sami pozbawiają się sił - trudno jest im zadbać o siebie, gdyż są w ciągłym napięciu. Pułapka napięcia powoduje pewnego rodzaju zatrzymanie i zamrożenie; w relacjach pojawia się coraz więcej chłodu i oddalenia. Może pojawiać się podwójne zniechęcenie: "Nic nie ma sensu, a moi najbliżsi nie potrafią nawet włożyć kubka do zmywarki". Trudno jest działać, gdy ma się poczucie, że inni nie współpracują.

Jak sobie radzić z dużą ilością negatywnych informacji?

- Najpierw trzeba pozbyć się lęku, by dać szasnę bezpieczeństwu i miłości. Niestety często nie potrafimy tego robić. Pojawia się ruminacja - jedna z najbardziej eksploatujących na sytuacji.

Na czym polega ruminacja?

- Ruminacja to przegadywanie, przeżuwanie negatywnych myśli, których nie jesteśmy w stanie zmienić.  Ma ona przynieść ulgę poprzez zrozumienie sytuacji, ale pod jej wpływem nasz nastrój tylko się pogarsza. W konsekwencji niepotrzebnie się nakręcamy. Podbijamy sobie lęk i niepokój.

Próbujemy rozmawiać z innymi o tym, co się dzieje, myśląc, że to nas uspokoi. A dzieje się odwrotnie.

Do niedawna w naszych rozmowach spotykaliśmy ekspertów z zakresu wirusologii i medycyny, teraz z kolei pojawiają specjaliści od taktyki wojennej i zaburzeń psychicznych. Często słyszę, że Putin jest nienormalny, zaburzony i chory. Zastanawiamy się, co ten człowiek robi, próbujemy odgadnąć jego motywację. Ruminacja jest jak efekt kuli śnieżnej. Im dłużej rozmawiamy, tym więcej wymyślamy niestworzonych historii i niepotrzebnie się nakręcamy, podnosząc poziom napięcia u siebie i u rozmówcy. To nas szalenie osłabia, wbija w poczucie bezsilności.

Jak to zmienić?

- Poprzez podjęcie działań, które są w strefie naszego wpływu. Po pierwsze przestańmy rozmawiać o trudnych wydarzeniach, których i tak nie możemy zmienić - one i tak się wydarzają, niezależnie od tego, czy o nich mówimy czy nie. Po drugie spróbujmy przestać sprawdzać, co się dzieje.

Ale wtedy nie będziemy na bieżąco.

- Najważniejsze dla naszego systemu nerwowego jest to, by przerwać błędne koło napięcia, by przestać się nakręcać. Istotne informacje i tak do nas dotrą. A jeśli już naprawdę chcemy "być na bieżąco" i szukać informacji, zastanówmy się, co konkretnie chcemy wiedzieć, po co chcemy to wiedzieć, co chcemy zrobić z daną informacją. Warto również odpowiedzieć sobie na pytanie, jak ta informacja na nas wpłynie - pozytywnie czy negatywnie. Szukajmy zawsze wiarygodnych i użytecznych źródeł informacji.

Warto również zastanowić się, czy przypadkiem nie "płyniemy z falą" informacji i czy ona nas nie "zalewa", czy potrafimy wybierać to, co jest dla nas ważne i odpowiednio reagować na trudne rozmowy.

Najpierw trzeba pozbyć się lęku, by dać szasnę bezpieczeństwu i miłości. Niestety często nie potrafimy tego robić.

Wydaje się, że negatywne informacje są bardziej "krzykliwe".

- Media potrzebują "kliknięć". Z tego powodu w sieci pojawia się więcej negatywnych informacji; im bardziej przerażający jest nagłówek, tym większe prawdopodobieństwo, że ktoś w niego kliknie i zechce przeczytać artykuł. Sensacja niestety nadal dobrze się sprzedaje. "Muszę to sprawdzić" - mówimy. A kiedy już przeczytamy informację, która okazuje się być niepokojąca i zaczyna nas uwierać w środku, chcemy ją z siebie wyrzucić. Jak najłatwiej to zrobić? Powiedzieć o niej drugiej osobie. I wtedy pojawia się wspomniana wcześniej ruminacja.

Zło jest niestety bardziej "krzykliwe", ale związane z nim nieprzyjemne emocje nie są silniejsze. My tylko chętniej o nich rozmawiamy. I niestety często pozostajemy ślepi na to, co się później z nami dzieje. Miłość jest silniejsza od nienawiści, nadzieja ma większą moc niż zniechęcenie - warto więc wybierać to, o czym rozmawiamy i czym się karmimy.

Na szkoleniach, które prowadzę, ludzie poruszają temat wojny. Wtedy najczęściej mówię: "Nie rozmawiajmy o tym, bo się nakręcimy". I ludzie chętnie się zatrzymują. Przestańmy truć innych nadmiarem złych wiadomości, a jeśli zobaczymy, że ktoś zaczynać to robić, możemy zareagować i zatrzymać kolejną falę napięcia. Pokój zaczyna się, gdy budujemy go w sobie i wokół siebie.

Warto również pamiętać o informacjach pozytywnych. Jeśli mówimy o wojnie na Ukrainie, powiedzmy również o tym, ilu ludziom udało się pomóc. Jeżeli rozmawiamy o firmach, które zostały w Rosji, zastanówmy się, które sklepy zdecydowały się opuścić rosyjski rynek. To my decydujemy, o jakiej informacji będziemy rozmawiali. Ta informacja stworzy świat między nami. Jeżeli zacznę mówić z tobą o tym, że w Ostródzie jest piękna pogoda, że mam dzisiaj fajne warsztaty i będę pracowała z ludźmi nad porozumieniem, to będziesz w innym nastroju, niż kiedy powiem ci, że wstałam rano, były dwa stopnie mrozu, o mało nie wybiłam zębów, wsiadając do samochodu, a po drodze były dwa wypadki. Jedno i drugie jest faktem. Ale ja decyduję o tym, o jakich faktach będę z tobą rozmawiać. Wybieram to, czym karmię swój system nerwowy, a przez to mam wpływ na moje samopoczucie.

Dlaczego wewnętrzny pokój jest ważny?

- Im bardziej będziemy spokojni, tym więcej spokoju damy swoim bliskim. W efekcie nasze rodziny i współpracownicy również będą bardziej spokojni.

Na budowanie spokoju wpływają pozytywne informacje oraz poczucie sprawczości i wpływu. "Zadbałam dzisiaj o coś konkretnego na rzecz pokoju - w sobie i wokół siebie. Tyle mogłam zrobić. Wojny i tak nie mogę zatrzymać".

Wybieram to, czym karmię swój system nerwowy, a przez to mam wpływ na moje samopoczucie.

Coraz więcej ludzi jest zmęczonych negatywnymi informacjami i wojną. Co powinniśmy zrobić, żeby nie stać się obojętnymi na potrzeby innych?

- Aby się nie wypalić w pomaganiu, powinniśmy prawidłowo zarządzać własną energią. Stajemy się obojętni, kiedy nie mamy siły.

Ci, którzy zbyt szybko i nadmiarowo rzucili się na pomoc na początku wojny, są najbardziej zmęczeni. Nie sprawdzili, jakie są ich możliwości. Na szczęście pojawia się coraz więcej artykułów na temat odpowiedzialnego pomagania.

Zanim kogoś przyjmiemy pod swój dach, zastanówmy się najpierw, czy mamy do tego odpowiednie warunki. Jeżeli mieszkający z nami nastolatek ma dostać szału, bo w domu mieszka ktoś obcy, przyjęcie uchodźców będzie działaniem przeciwko rodzinie. I wtedy, prędzej czy później, na pewno pojawi się zmęczenie. Pamiętajmy, że nie ma nic złego w tym, że nie pomagamy, jeśli nie mamy warunków i możliwości.

Żeby dać, trzeba mieć. Aby uniknąć zmęczenia i obojętności, należy zachować odpowiedni balans. Trzeba wiedzieć, ile jesteśmy w stanie zrobić, a ile to będzie za dużo dla nas. Umiejętność wybierania i decydowania, ile mogę zrobić w danym momencie, to objaw dojrzałości a nie słabości.

Nie idźmy w poświęcenie, które nas za chwilę wyeksploatuje. Wtedy zamiast pomagać, będziemy leżeć pod kroplówką - fizyczną i psychiczną. Ważna jest mądrość w planowaniu naszych działań. Żeby pomagać innym, warto zadbać o siebie.

*    *    *    *

Dr Agnieszka Kozak - psychoterapeuta, praktyk NVC, wykładowca akademicki, autorka książek. W swojej pracy z ludźmi łączy elementy ciała, emocji, psychiki i duchowości, gdyż wierzy, że człowiek jest jednością psychofizyczną i ważne dla dobrostanu jest, by wszystkie te obszary funkcjonowały prawidłowo. Prowadzi swój kanał na platformie YouTube.

Dziennikarz, podróżnik, bloger i obserwator świata. Laureat Pierwszej Nagrody im. Stefana Żeromskiego w 30. edycji Konkursu Nagrody SDP przyznawanej za publikacje o tematyce społecznej. Autor książki "Bóg odrzuconych. Rozmowy o Kościele, wykluczeniu i pokonywaniu barier". Od 10 lat redaktor DEON.pl. Interesuje się historią, psychologią i duchowością. Lubi wędrować po górach i szukać wokół śladów obecności Boga. Prowadzi autorskiego bloga Mapa bezdroży oraz internetowy modlitewnik do św. Józefa. Można go śledzić na Instagramie.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Joanna Berendt, Agnieszka Kozak

By poczuć radość w poniedziałkowy poranek...

Wyobraź sobie firmę wolną od krzyku, konfliktów, wzajemnego punktowania i obgadywania za plecami. Wyobraź sobie środowisko pracy bez kompleksów, bez zagrożenia, przyjazne miejsce, gdzie Ty i ludzie wokół macie...

Skomentuj artykuł

Jak radzić sobie z natłokiem negatywnych informacji. Pokój budujemy w sobie i wokół siebie
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.