Jak uporządkować relacje z rodzicami i teściami? Pięć konkretnych wskazówek dla małżonków

Jak uporządkować relacje z rodzicami i teściami? Pięć konkretnych wskazówek dla małżonków
Jak uporządkować relacje z rodzicami i teściami? (fot. depositphotos.com)
Logo źródła: WAM Ks. Jacek Bernacik

W jaki sposób wypracować dobre relacje z rodzicami i teściami, nie pozwolić na ich ingerencję i postawić jasne granice? To pytanie zadaje sobie wiele małżonków, chcących uniknąć niepotrzebnych sporów czy nieporozumień. Ks. Jacek Bernacik w książce "Ja, czyli my. Moje, czyli nasze" podaje pięć konkretnych wskazówek, którymi warto kierować, aby wypracować zdrowy stosunek do rodziców i teściów.

Chcemy zastanowić się nad podejściem, jakie związek czy małżeństwo powinno mieć w stosunku do rodziców i na ile rodzice powinni ingerować w małżeństwo, relację z chłopakiem albo dziewczyną. Nasze rozważania zaczniemy od dwóch tekstów biblijnych, które pokazują dwie zasadnicze postawy, z jakimi możemy mieć do czynienia, gdy mowa o tej kwestii. Pierwsza to postawa autonomii, a druga to postawa czci i szacunku. Są to niejako dwie nogi, na których relacja powinna się opierać. Zajmijmy się pierwszą z nich. Jezus mówi tak: „opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem” (Mt 19,5). To „opuszczenie” może się przejawiać na różne sposoby, przychodzi mi na myśl pięć konkretów.

DEON.PL POLECA



Jak uporządkować relacje z rodzicami i teściami? Pięć konkretnych wskazówek

Pierwsza myśl: autonomia, czyli zdrowa niezależność, to proces. Nie staje się naszym udziałem w dniu ślubu, niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Ona kształtuje się przez lata. Jest czymś, do czego się dorasta i co się buduje. Można powiedzieć, że szczególnie okres studiów jest takim dobrym czasem na to, aby sobie tę autonomię wypracowywać. Warto jednocześnie pamiętać o tym, że ową zdrową niezależność będziemy budować również później, w małżeństwie – miejmy to na uwadze choćby po to, żeby się nie frustrować i nie złościć, że w młodym małżeństwie nam nie wszystko świetnie w tym zakresie wychodzi.

Druga myśl: doświadczenie uczy, że warto określić granice zaraz na początku, choćby to miało zachwiać dobre relacje z teściami i miałyby się one jakoś nie najlepiej rozpocząć. Ustępowanie dla tak zwanego „świętego spokoju” ostatecznie bardzo często prowadzi do różnych kłopotów. Ustępujemy, bo słyszymy na przykład: „Nie no, przestań, mama ma chore serce. Najlepiej siedź cicho, nie sprawiaj problemu i nie odzywaj się”. Tyle że to może doprowadzić do takiej sytuacji, w której u tej przykładowej mamy tworzy się myślenie: „Przecież ja wszystko dobrze robię, bo pomagam moim dzieciom, więc właściwie wszystko mi wolno”. Z kolei w dzieciach rosną frustracja, niezadowolenie, agresja, co czasem może prowadzić do jakiejś hipokryzji w relacjach, później do izolowania się, aż w końcu któregoś dnia emocje wybuchają i dochodzi do jednej wielkiej awantury.

Później taka mama czy teściowa może powiedzieć: „Ja nie wiedziałam, że jestem tak odbierana. Nikt mi wcześniej nie postawił żadnych granic” – i na dobrą sprawę będzie miała rację. Nie usłyszała od nikogo, że coś jest nie tak, nikt tego nie nazwał, więc skąd miała to wiedzieć? Dlatego na początku małżeństwa trzeba mieć naprawdę dużą odwagę. Jeśli rodzice chcą, żeby co tydzień przychodzić z dziewczyną – później żoną – na niedzielne obiadki, ale samemu się nie ma na to ochoty, to przychodzi się raz na miesiąc. Jeśli tata dzwoni dwa razy dziennie, ale nie ma się ochoty na tak częsty kontakt, to dzwoni się raz na trzy dni. Mamy prawo do ustalenia pewnych granic, możemy je zakomunikować, pokazać. Warto tu też zwrócić uwagę na to, co druga połówka będzie o tych zachowaniach sądziła. Może być na przykład tak, że ktoś się rozchorował, dzwoni do niego mama i pyta, jakie leki zażywa. Jemu to nie przeszkadza, ale jego żonę frustruje, że rozmawia o lekach z mamą, a nie z nią. Wtedy można odpowiedzieć: „Mnie to właściwie nie przeszkadza, ale ze względu na ciebie nie będę o tym rozmawiać”.

Okładka książki Okładka książki "Ja, czyli my. Moje, czyli nasze" (wyd. WAM)

Trzecia myśl: ważne jest nie tyle to, co powiemy, ile to, co zrobimy. Wyobraźmy sobie taką sytuację: mama przynosi nam do domu jedzenie, a my ustaliliśmy sobie taką zasadę i mamy przekonanie, że już nie chcemy brać jedzenia od rodziców. Mówimy: „Mamo, dziękujemy, nie przynoś nam już więcej jedzenia”. Ale jeśli po takich słowach sytuacja się powtórzy i przyjmiemy taki podarunek, to nic się nie zmieni. Zmiana dokona się dopiero wtedy, kiedy któreś z nas weźmie to jedzenie, pojedzie do mamy i oznajmi: „Oddaję, bo ustalaliśmy, że nie będziemy już brali od was jedzenia. Dziękujemy”. Tak zaczyna się zmiana – od uczynków, nie od gadania.

Czwarta myśl: ustalamy wspólną linię postępowania. Czasami uporządkowanie relacji z rodzicami zaczyna się od uporządkowania relacji ze współmałżonkiem. Myślę, że w naszej głowie powinna się zapalić żółta albo nawet czerwona lampka, kiedy w kłótni pełnej emocji z którejś strony pada gniewne: „Idź sobie lepiej do swojej mamusi, no idź, idź tam!”. To prawdopodobnie jest znak, że czegoś nie dograliśmy w naszej relacji i nie wiemy, kim dla siebie jesteśmy. A musimy jasno powiedzieć: jesteśmy dla siebie najważniejsi. „Ty jesteś dla mnie na pierwszym miejscu”. „Ty liczysz się dla mnie najbardziej”. Jest to szalenie istotne – żeby żona wiedziała, że jak pojadą do rodziców męża, to ona nie będzie musiała rywalizować z teściową, ponieważ mąż będzie jej zawsze bronił. Oczywiście ona także musi próbować zrozumieć jego relację względem mamy czy taty, przeanalizować, co z czego wynika, co może być źródłem pewnych zachowań. Takie rozpoznanie jest bardzo ważne – zarówno jeśli chodzi o własne relacje ze swoimi rodzicami, jak i o relacje męża czy żony z jego rodzicami. Tak sobie myślę, że małżeństwa nie rozpadają się przez teściową, ale przez brak bycia razem w problemach z teściową.

Piąty konkret dotyczy sprawy dość skrajnej: w tej autonomii bardzo trzeba uważać na fałszywe poczucie winy. Szczególnie chodzi o sytuacje, w której nasi rodzice są bardzo zaborczy. Zdarza się tak, że rodzic do tego stopnia kocha swoje dziecko, że jest ono dla niego całym sensem i całym światem. Takie dziecko naturalnie będzie uciekało od zaborczej, toksycznej miłości rodziców, jednak kiedy podejmie taką próbę ucieczki, to w głowie może pojawić się myśl: „Nie no, nie wolno mi, to jest moja mama, mój tata, przecież jestem dla nich całym światem. Nie mogę się odciąć, uciec, opuścić ich”. Rzecz w tym, że jeden człowiek nie może być dla drugiego człowieka całym światem. Jeśli jeden człowiek jest dla drugiego człowieka jedynym sensem istnienia, to taki człowiek źle ulokował swój cel. Trzeba mu pomóc, odcinając się i nazywając pewne rzeczy po imieniu: „Nie, stop, nie pozwolę”. Mimo wątpliwości powiedzieć sobie odważnie: „W tym wypadku mogę to zrobić, bo ich zachowanie jest bardzo toksyczne, zaborcze. Muszę uczyć się zdrowej relacji z moimi rodzicami”. Dobrym czasem na naukę takiej relacji jest okres poprzedzający małżeństwo, często jest to czas studiów. Warto się sprawą zaborczości zająć, żeby w małżeństwo wejść już z jako tako poukładaną relacją z rodzicami.

Tę część chciałbym podsumować przywołaniem jednego z punktów Katechizmu Kościoła Katolickiego: „Posłuszeństwo wobec rodziców ustaje wraz z usamodzielnieniem się dzieci, pozostaje jednak szacunek, który jest im należny na zawsze” (KKK 2217). Skoro jesteśmy samodzielni, to powinniśmy być niezależni, wypracować sobie zdrową autonomię. Ale jednocześnie mamy na zawsze zachować szacunek.

Fragment pochodzi z książki "Ja, czyli my. Moje, czyli nasze. Konferencje dla zakochanych, narzeczonych i małżonków" (wyd. WAM, 2025)

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
ks. Jacek Bernacik, ks. Krzysztof Porosło

Czy od chwili ślubu naprawdę wszystko jest wspólne?
Czy małżonkowie mogą mieć przed sobą sekrety?
Jak dbać o swoją osobistą przestrzeń w relacji?
Czy w związku trzeba mieć jednakowe pasje?

Małżeństwo sprawia,...

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Jak uporządkować relacje z rodzicami i teściami? Pięć konkretnych wskazówek dla małżonków
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.